[PSZ] Blancowanie oporządzenia

Moderator: Mike

Awatar użytkownika
Janek
Posty: 1479
Rejestracja: ndz 22 paź, 2006 4:38 pm
Lokalizacja: Konin

Post autor: Janek »

KaktuS pisze:Czy wszyscy w S.R.H. ODWACH - 10 Pułk Dragonów, nakładacie blanco i czy na cały webbing?


Nie wszyscy ponieważ skoro odtwarzamy regułę nie wyjątki a oba wypadki są regułą to "wolę bez". A i do tego muszę dodać iż po prostu mnie się nie podoba ten sposób maskowania.
Why don't you knock it off with them negative waves?
Awatar użytkownika
Kondor
Posty: 837
Rejestracja: ndz 17 paź, 2004 1:01 pm
Lokalizacja: Poznañ
Kontakt:

Post autor: Kondor »

W ogole trzeba zadac sobie pytanie po co wymyslono blanco? Po pierwsze, by zakryc brud na oporzadzeniu! Dopiero pozniej zorientowano sie, ze toto ma wlasciwosci maskujace! Drew teraz kombinuje brazowe blanco (a raczej "kopie" czyli farbe wodna). To mam pokrywac oporzadzenie wazelina maskujaca czy nie?
"Call you a gun? Don't make me grin.
You're just a bloated piece of pipe."
Awatar użytkownika
Mike
Marszałek
Posty: 12007
Rejestracja: ndz 10 paź, 2004 10:29 pm
Lokalizacja: Poznañ

Post autor: Mike »

KaktuS pisze:Czy wszyscy w S.R.H. ODWACH - 10 Pułk Dragonów, nakładacie blanco i czy na cały webbing?
Oczywiście nie blancuje się w środku ładownic i plecaka ale klapy tych elementów od wewnetrznej strony, widocznej po otwarciu?
Obowiązku blancowania u nas nie ma. Bo choć takowy w Wojsku Polskim w Wielkiej Brytanii był, to nie zawsze go wypełniano oraz egzekwowano jego wypełnienie.
KaktuS pisze:Dalej, powierzchnie webbingu przylegające do munduru, tak czy nie? na logikę można ubrudzić sobie battle dresss...
Od wewnątrz i od munduru nie blancowano, choć w przypadku polowego battle dressu brudem nie ma się co martwić.
KaktuS pisze:No i to co mnie najbardziej zainteresowało, czyli metalowe elementy webbingu, zapięcia ładownic, klamry i wszystko mosiężne?
Te elementy powinny (w myśl instrukcji) zostać zmatowione. Jeżeli więc używasz jednego kompletu oporządzenia do polowego battle dressu i do best battle dressu, to trudno będzie to pogodzić. Czyszczone i polorowane sprzączki nie przestają się błyszczeć przez około pół roku.
KaktuS pisze:jak często powtarzć zabieg blancowania?,
Mnie wystarcza to na rok-dwa.
KaktuS pisze:Skoro obowiązkowy element to trzeba załatwić, ale nie ma innej drogi niż pan Jerry Lee?


EBay, giełdy na zachodzie, prywatni dostawcy...
KaktuS pisze:Co do naszych wojaków, to zrozumiałe, wojsko nie lubi się przemęczać.
To nawet nie kwestia lenistwa (choć generalnie w przypadku przestrzegania szeroko rozumianych środków bezpieczeństwa dyscyplina była u nas troszkę niższa, niż u Brytyjczyków), ale po prostu braku przyzwyczajenia, a także swego rodzaju niechęci do nowego elementu.
Kondor pisze:W ogole trzeba zadac sobie pytanie po co wymyslono blanco? Po pierwsze, by zakryc brud na oporzadzeniu! Dopiero pozniej zorientowano sie, ze toto ma wlasciwosci maskujace!
Celna uwaga. Blanco wynaleziono w okresie, kiedy oporządzenie brytyjskie było skórzane i białe. O żadnym maskowaniu wówczas mowy być nie mogło. Dalej, pamiętać trzeba, że nie tylko blanco zielone występowało w czasie II wojny światowej. Było też białe, niebieskie, kilka rodzajów piaskowego i pomarańczowego.
Kondor pisze:To mam pokrywac oporzadzenie wazelina maskujaca czy nie?
Jak chcesz.
Hit first. Hit hard. Keep on hitting.
Awatar użytkownika
KaktuS
Posty: 749
Rejestracja: ndz 02 wrz, 2007 11:50 am
Lokalizacja: Ostrów Wielkopolski
Kontakt:

Post autor: KaktuS »

O. K. trochę się rozjaśniło. Czyli dalej i po kolei:
1. Można z, mozna bez..... Hmm, ale jezeli kilku członków grupy na blanco ( mowa o zielonym ), a jeden nie, to trochę ta grupa nie tak wygląda, webbing niezblancowany wyrażnie odcina się od battle dressu, co widać między innymi na Waszych archiwalnych zdjęciach.
Najlepiej byłoby posiadać dwa komplety webbingu: polowy czyli pełen zestaw i można rzec uproszczony wyjściowy, tj. pas, szelki, ładownice, żabka na bagnet spinacze.
2. A jak sie przedstawiała sprawa z blanco na manierce - dokładnie na szyjce i korku i filcu? Na archiwalnych fotografiach nie za bardzo to widać manierka albo dynda z tyłu, albo jest w cieniu. Dla wyjaśnienia dodam, że u mnie część korka jest widoczna.
3. Niby OT, ale Mike wspomniałeś o polerowaniu. Czyli praktycznie pasta polerska, oczywiście jak najdrobniejsza gradacja - polecam taką do sreber - kawałek filcu i w kółeczko do uzyskania efektu. Moje doświadczenia z zabytkową motoryzacją wykazują
przewagę starych sprawdzonych technik, czyli jak w epoce ręcznie - bo dokładniej, a nie jakimś dremelem czy wiertarką po łebkach i na szybko.
" Dragon nigdy za sławą nie goni
Ona za nim idzie w krok "
Awatar użytkownika
Mike
Marszałek
Posty: 12007
Rejestracja: ndz 10 paź, 2004 10:29 pm
Lokalizacja: Poznañ

Post autor: Mike »

KaktuS pisze:1. Można z, mozna bez..... Hmm, ale jezeli kilku członków grupy na blanco ( mowa o zielonym ), a jeden nie, to trochę ta grupa nie tak wygląda, webbing niezblancowany wyrażnie odcina się od battle dressu, co widać między innymi na Waszych archiwalnych zdjęciach.
Ale tak bywało naprawdę. W polu różnorodność (oczywiście w ramach dopuszczalnych granic, czyli np. mamy lato to biegamy w koszulach, denimach i battle dressach, a nie windproofach, płaszczach i leather jerkinach) jest jak najbardziej pożądana, tak pod względem wierności historycznej, jak i atrakcyjności oraz wykazania, że nie tylko ubernajlepsza armia niemiecka miała wiele rodzajów umundurowania.
KaktuS pisze:Najlepiej byłoby posiadać dwa komplety webbingu: polowy czyli pełen zestaw i można rzec uproszczony wyjściowy, tj. pas, szelki, ładownice, żabka na bagnet spinacze.
Wielu z nas już do tego doszło. Część ma nawet zestaw potrójny: zestaw bojowy blancowany, zestaw bojowy nieblancowany, zestaw wyjściowy. Co prawda jest to już ekstrawagancja, ponieważ najczęściej żołnierze mieli tylko jeden zestaw oporządzenia (co najwyżej pas był zdublowany), który na przemian brudzili, matowili/czyścili, polerowali.
KaktuS pisze:2. A jak sie przedstawiała sprawa z blanco na manierce - dokładnie na szyjce i korku i filcu? Na archiwalnych fotografiach nie za bardzo to widać manierka albo dynda z tyłu, albo jest w cieniu. Dla wyjaśnienia dodam, że u mnie część korka jest widoczna.
Na manierki, menażki, łopatko-kopaczki, wallety i przyborniki do Brena, mapniki etc. blanca nie nakładano. Mówimy oczywiście o blanco zielonym maskującym, a nie tym ochronno-czyszczącym w kolorze fabrycznym oporządzenia.
KaktuS pisze:3. Niby OT, ale Mike wspomniałeś o polerowaniu. Czyli praktycznie pasta polerska, oczywiście jak najdrobniejsza gradacja - polecam taką do sreber - kawałek filcu i w kółeczko do uzyskania efektu. Moje doświadczenia z zabytkową motoryzacją wykazują
przewagę starych sprawdzonych technik, czyli jak w epoce ręcznie - bo dokładniej, a nie jakimś dremelem czy wiertarką po łebkach i na szybko.
Tak jest. Tego typu techniki najlepsze są!
Hit first. Hit hard. Keep on hitting.
Awatar użytkownika
KaktuS
Posty: 749
Rejestracja: ndz 02 wrz, 2007 11:50 am
Lokalizacja: Ostrów Wielkopolski
Kontakt:

Post autor: KaktuS »

Może trochę to juz biję pianę, ale poniekąd mnie to blanco pociąga lub wciąga coraz bardziej i czuję że spróbuję. Ale jak już to całość podstawowego oporządzenia, a nie wybiórczo np ładownice tak, reszta nie.
Technika oczywiście szczotkowe nakładanie, na pewno wyjdzie równiej i dokładniej.
" Dragon nigdy za sławą nie goni
Ona za nim idzie w krok "
Awatar użytkownika
Schrek
Posty: 4381
Rejestracja: ndz 10 paź, 2004 7:46 pm
Lokalizacja: W drodze...

Post autor: Schrek »

Troszeczkę odkurzając temat.
Może ktoś zechce ciekawsze rzeczy wrzucić na forum z tej strony.
Blanco and Bull



Schrek
Będziesz draniu tak długo bił butami w ziemie,
aż ci koniec pikelhaubu z ziemi będzie sterczał
yurand
Posty: 12
Rejestracja: pt 10 sty, 2014 12:39 am
Lokalizacja: Poznañ

Post autor: yurand »

Odkurzam temat ponownie, mimo że powinno się to raczej nazwać podgrzewaniem trupa... Pokusiłem się o zastosowanie metody wspomnianej na stronie przytoczonej przez Schreka. Poniżej fragment instrukcji, którą przedstawiłem na własnym forum chłopakom z grupki ASH w Poznaniu. Pewnie wniesie niewiele nowego, ale mam nadzieję, że chociaż pojedyncze jednostki wyniosą z elaboratu coś dla siebie.

Przed naniesieniem blanco zdecydowałem się wyczyścić i wypolerować okucia i klamry. Na tym etapie użyłem kawałka gąbki (sztywniejszej, do szorowania patelni) i szmatki, a zamiast pasty polerskiej użyłem kamienia uniwersalnego.

Uwaga: zdjęcia robiłem telefonem, część z nich przy sztucznym oświetleniu, a część przy świetle dziennym, więc fotograficznych purystów proszę o wyrozumiałość.

[center]Obrazek[/center]
Efekty są moim zdaniem zadowalające, a samo czyszczenie nie było specjalnie uciążliwe (aczkolwiek specjalnie się nie przykładałem) - poszczególne elementy mosiężne wymagały dosłownie kilku przetarć. Poza tym mam wrażenie, że nie w każde miejsce dotarłbym używając wiertarki lub dremela. Mam nieco wątpliwości co do sensu czyszczenia okuć, gdyż nabrały one zbędnego w polu połysku, ale doprowadziłem przynajmniej do stanu, w którym wszystkie okucia oporządzenia wyglądają podobnie. Jeśli nie przestaną błyszczeć same z siebie, zastanowię się nad ich zmatowieniem. Ostatnia z poniższych fotek przedstawia klamrę repliki pokrowca na łopatko-kopaczkę WPG (u góry), wyczyszczone okucia troka z 1941 roku (po lewej) i okucia troka z epoki przed przetarciem (po prawej).

[center]Obrazek[/center]
[center]Obrazek[/center]
[center]Obrazek[/center]
[center]Obrazek[/center]
Blanco uzyskujemy z dwóch składników: pasty firmy Tarrago w kolorze oliwkowym (nr 34) oraz farbki Citadel w kolorze Castellan Green. Do słoiczka z pastą dodajemy łyżeczkę stołową farbki i dokładnie mieszamy. Różnicę w kolorze widać na zdjęciu ze słoiczkiem i położoną obok niego pokrywką. W moim przypadku po wymieszaniu pasty nie uzyskałem jednolistej masy i miejscami była ona galaretowata, ale w niczym to nie przeszkadza i nie należy się tym przejmować.

[center]Obrazek[/center]
[center]Obrazek[/center]
[center]Obrazek[/center]
Przed naniesieniem barwnika oporządzenie dokładnie przetarłem szczotką do butów, żeby usunąć większe zabrudzenia. Blanco nanosiłem średnio twardą szczoteczką do zębów. Myślę, że był to optymalny wybór. Mam wrażenie, że szczoteczka miękka nie rozprowadzałaby dobrze barwnika, a szczoteczka twarda robiłaby większy bałagan. Wbrew obawom pasta wcale nie pryskała na wszystkie strony i nie miałem dużo sprzątania. Co więcej, zapach pasty przywodzi na myśl środki do czyszczenia mebli, więc sam proces blancowienia jest naprawdę mało uciążliwy, jeśli nie przyjemny. Kluczem do sukcesu jest wybieranie pasty ze słoiczka szczoteczką, a następnie rozsmarowywanie pasty po oporządzeniu ruchami okrężnymi. Po rozprowadzeniu porcji pasty należy dodatkowo rozetrzeć ją ruchami poprzecznymi wzdłuż i wszerz (jak przy pastowaniu butów), aż to momentu, w którym barwnik przestanie odbijać światło i ładnie zmatowieje. Zmatowienie jest sygnałem, że pasta wtarła się w materiał, a sam barwnik jest dobrze rozprowadzony. Praktycznie natychmiast na tym etapie powierzchnia oporządzenia robi wrażenie suchej i nie brudzi po dotknięciu.

[center]Obrazek[/center]
[center]Obrazek[/center]
[center]Obrazek[/center]
[center]Obrazek[/center]
Wyszedłem z założenia, że lepiej nałożyć mniej barwnika i ewentualnie poprawić niektóre fragmenty powierzchni, niż nałożyć zbyt dużo pasty i przykryć fakturę oporządzenia. W efekcie uzyskałem powierzchnię niejednolitą, która robi wrażenie miejscami przetartej, co jest moim zdaniem plusem, gdyż oporządzenie sprawia wrażenie używanego, a nie świeżo barwionego. Jeden słoiczek wystarcza na pokrycie pastą opinaczy (rozmiar 3), dwóch szelek (głównych), dwóch L-strapów (szelek do plecaka), dwóch troków z epoki oraz pasa głównego (o długości 103cm). Drugi słoiczek wystarczył na small pack, dwie ładownice, szkieletowy noszak do manierki, żabkę do bagnetu i kolejne dwa kroki. Oba słoiczki zużyłem praktycznie "do czysta". Na niektórych aukcjach allegro można przeczytać, że trzy słoiczki wystarczają na drukrotne blancowienie kompletu oporządzenia wraz ze smallpackiem. Osobiście nie sądzę, żeby trzecim słoiczkiem dało się nałożyć drugą warstwę na całe oporządzenie. Pojęcie kompletu wydaje się tutaj względne, dlatego przytoczyłem, na ile dokładnie wystarcza słoik pasty. Warto też mieć na uwadze, że farbka Citadel to zaledwie 12ml, a więc raczej nie wystarczy na trzy łyżeczki stołowe. Ja podczas kolejnego blancowania spróbuję mieszanki połowy farbki ze słoiczkiem pasty, zużywając tym samym całą farbkę Citadel i dwa słoiczki pasty na jednokrotne pokrycie oporządzenia. Poniżej zdjęcie opinacza belgijskiego w trakcie blancowienia, porównanie opinacza "czystego" i barwionego oraz zdjęcie wyszczotkowanych pastą small packa (czystego) i ładownicy (która była wcześniej blancowiona oryginalnym pigmentem). Ładownica jest nieco ciemniejsza, co jest kolejnym argumentem za tym, żeby dodawać troszkę więcej farbki Citadel do mieszanki imitującej blanco.

[center]Obrazek[/center]
[center]Obrazek[/center]
[center]Obrazek[/center]
Obrazek
Awatar użytkownika
Krzys
Posty: 3133
Rejestracja: pn 16 lip, 2007 4:51 pm
Lokalizacja: Poznañ

Post autor: Krzys »

Świetny post!

3 słoiczki starczą na dwukrotne blancowanie jeśli pierwszą warstwę robi się bardzo cienką - takie gruntowanie. Mnie się nie chciało bawić i nakładałem od razu grubszą warstwę a i tak zostało pół słoiczka z trzech (nie nakładałem blanca na wewnętrzną stronę szelek, ładownic i smal pack-a).

Sprzączki się świeciły. Żołnierz miał jeden zestaw oporządzenia i na wszystkie zbiórki, przeglądy itp. sprzączki błyszczały. W polu pewnie po czasie zachodziły śniedzią i brudem ale to trochę trwało.

Cóż to za kamień uniwersalny? Bo efekt oczyszczenia imponujący!
Każdy ma swojego Ur-a.
Awatar użytkownika
Mike
Marszałek
Posty: 12007
Rejestracja: ndz 10 paź, 2004 10:29 pm
Lokalizacja: Poznañ

Post autor: Mike »

Wspaniała instrukcja! Sprzączki się lśnią oszałamiająco. Bo tak, jak Krzyś napisał, o nie trzeba była dbać i wbrew pozorom nie tak od razu matowiły się w polu-czasami używano do tego dubbinu lub innego specyfiku, by przyspieszyć ów proces.
Hit first. Hit hard. Keep on hitting.
yurand
Posty: 12
Rejestracja: pt 10 sty, 2014 12:39 am
Lokalizacja: Poznañ

Post autor: yurand »

Krzys pisze:Cóż to za kamień uniwersalny? Bo efekt oczyszczenia imponujący!
Niestety wiem tylko tyle, co na zdjęciu. Resztkę specyfiku podczas ostatniej wizyty w domu rodzinnym "pożyczyłem na próbę" od Mamy, która używa go w kuchni do czyszczenia sztućców, itp. Podobno nie ma większego problemu z zakupem w jakimkolwiek sklepie drogeryjnym. A propos kamienia. To jest taki zbity biały proszek, który wybiera się z pojemniczka zwilżoną szmatką, a następnie wyciera nim przedmiot. Z proszku i brudu robi się szara "papka", którą spłukujemy ze szmatki i czynność powtarzamy. Trzeba jedynie uważać, żeby nie zapaćkać za mocno materiału, bo kamień wnika weń i zostawia ślady, które trzeba przeczyścić lub mocniej potraktować barwnikiem.
Obrazek
Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Grzegorz »

A powiedzcie, po kiego grzyba Commonwealth & Spółka tak się ciągle blancował do nieprzytomności? Czy to były King's Regulations, czy widzi mi się dowódców pułków, żeby estetyka była zachowana i jak pułk stawał do apelu to żeby jednolicie wyglądał, czy jakieś względy praktyczne typu maskowanie, impregnowanie, konserwowanie itp.?

Bo tak się zastanawiam, dlaczego blancowanie umarło śmiercią naturalną w US Army? Tam tylko kawaleria blancowała się do nieprzytomności, ale nikt inny. Po zlikwidowaniu kawalerii na początku II wojny blancowanie padło u kowbojów już ostatecznie
Ostatnio zmieniony wt 01 lip, 2014 5:52 pm przez Grzegorz, łącznie zmieniany 1 raz.
yurand
Posty: 12
Rejestracja: pt 10 sty, 2014 12:39 am
Lokalizacja: Poznañ

Post autor: yurand »

O regulaminach się, niestety, nie wypowiem, ale na stronie wspomnianej powyżej wyczytałem, że chodziło właśnie o konserwację i ujednolicenie wyglądu. Jeśli z fabryki spływało oporządzenie w różnych odcieniach, problem rozwiązywało użycie barwnika. Ponadto, jeśli stare oporządzenie wyglądało już naprawdę źle, blancowanie było odpowiednikiem swego rodzaju renowacji.

W kontekście praktycznym ja zdecydowałem się na blancowienie na podstawie doświadczeń z airsoftowego poletka. Zdarza mi się postrzelać w lesie i nie ma to nic wspólnego z reżyserowaną inscenizacją. Jest to czysty aspekt sportowy, wygrywa lepszy. Nic tak nie przyciąga wzroku jak ruch, albo jasny kolor, czy hełm bez siatki (wspaniale odbija światło). A jest tak, że jeśli zostaniesz zauważony jako pierwszy, z reguły przegrywasz. Przykładowo, gracz Osi ubrany w Sumpftarn, w warunkach naszych lasów we wrześniu, kamufluje się tak wyśmienicie, że możesz dosłownie przejść kilka metrów od niego i go nie zauważyć, jeśli pozostanie nieruchomy. Ten sam gracz rzuci Ci się w oczy, jeśli będzie miał na sobie świeżo skrojone jasne szelki ze skóry, której jeszcze nie wyrzucił na balkon, żeby przyciemniała na słońcu. Szelki odbiją światło tak, że nie przeoczysz jaskrawej plamki na tle reszty krajobrazu. Ja własnie dlatego zdecydowałem się na blancowienie. Nie wyobrażam sobie siebie biegającego w jasnym oporządzeniu, zwłaszcza jeśli kiedyś miałbym się dorobić windproof smocka.
Obrazek
Awatar użytkownika
S. Mindykowski
Posty: 2184
Rejestracja: pn 06 lis, 2006 12:46 pm
Lokalizacja: Poznañ

Post autor: S. Mindykowski »

Na podstawie osobistych doświadczeń podczas gry nocnej w Łabiszynie.

Niepoblankowane small packi lśnią w świetle księżyca, jak nie przymierzając, psie jajca.
Blanco naprawdę działa i daje doskonały efekt maskowania.

Zresztą, Grzegorzu, oporządzenie wz. 56, czy ALICE są przecież w kolorze OG, a nie OD. Czyli jednak coś a la Blanco zostało zastosowane.
Ostatnio zmieniony śr 02 lip, 2014 1:18 pm przez S. Mindykowski, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Grzegorz »

S. Mindykowski pisze:Zresztą, Grzegorzu, oporządzenie wz. 56, czy ALICE są przecież w kolorze OG, a nie OD. Czyli jednak coś a la Blanco zostało zastosowane.
Fakt! To się zaczęło już na przełomie lat 1943/44, gdy Amerykanie zaczęli wycofywać się z kolorów Olive Drab Shade No. 3 i No. 9 w ich oporządzeniu, a przechodzili na ciemnozielony Olive Drab Shade No. 7. A dodatkowo na ETO ruszyły polowe farbiarnie i szło do kotła wszystko, co popadnie, aby to tylko przefarbować z OD#9 na OD#7. Już nawet nie patrzyli, że znika przy takim zabiegu ich ukochane sakramentalne „U.S.” na każdym elemencie oporządzenia.
ODPOWIEDZ