MikeR pisze:Jest to naprawdę dobry termin. Wydaje mnie się jednak, że najbardziej pasuje do epok, w których przedstawia się szerszy zakres działalności człowieka (np. festyny archeologiczne).
Jak na razie w Polsce XX wiek to w zasadzie tylko rekonstrukcja wydarzeń militarnych i to należałoby uściślić. Oczywiście, obydwie te "gałęzie" pokrywają się i uzupełniają.
Moim zdaniem termin ten jest najlepszy, nie tyle z powodu tego, że dobrze określa istniejący stan faktyczny ale właśnie dlatego, że doskonale określa stan postulowany. Uważam, że także "rekonstrukcja" dwudziestowieczna nie powinna się ograniczać tylko i wyłącznie do działalności militarnej. Gdy spłycimy rekonstrukcję tylko do tego jednego jej aspektu będziemy już bardzo blisko od "zabawy w wojnę". Dlatego trzeba stale poszerzać zakres tego pojęcia, wprowadzając do widowisk na przykład elementy życia codziennego.
MikeR pisze:Generalnie, mamy kilka równolegle funkcjonujących w Polsce pojęć: reenacting (reenactment), rekonstrukcja historyczna, odtwórstwo historyczne, żywa (ożywiona) historia oraz archeologia eksperymentalna.
Tak. Jak mówił główny bohater "Seksmisji"- ja tu widzę niezły burdel. Żarty żartami ale dobrze byłoby to w końcu przedyskutować i wskazać jak najbardziej dokładne desygnaty wszystkich tych pojęć. Ponieważ nawet intuicyjnie czuć pewną różnicę pomiędzy zakresami tych pojęć.
MikeR pisze:Idąc dalej, odnajdujemy najróżniejsze określenia na to, co prezentujemy widowni: rekonstrukcja historyczna, inscenizacja historyczna, widowisko historyczne, widowisko batalistyczne, pokaz batalistyczny czy też spektakl historyczny. O słynnym "reko" nie mówiąc. Nadużywanie i nieumiejętne stosowanie ww. terminów może prowadzić do wypaczeń (z czym niestety mamy już całkiem często do czynienia).
I w tym miejscu należy dokładnie rozgraniczyć gdzie zaczyna się rekonstrukcja, kiedy mamy do czynienia z widowiskiem, etc. Jeżeli przyjąć słownikowe znaczenia słowa "rekonstrukcja", to tak naprawdę w Polsce jeszcze nigdy nie mieliśmy i nie będziemy mieli do czynienia z rekonstrukcją właśnie. Ponieważ nigdy nie będziemy w stanie dokładnie przedstawić jakiegoś zdarzenia batalistycznego. Zawsze pojawi się mniejsza lub większa umowność.
Podobnie razi mnie słowo "inscenizacja historyczna". Termin "inscenizacja" powinien być zarezerwowany dla przedstawień teatralnych. Jeżeli więc ktoś na deskach któregoś z teatrów chciałby pokazać na przykład naradę Komendy Głównej Armii Krajowej na parę dni przed powstaniem, wtedy będzie to inscenizacja.
Najbardziej podobają mi się określenia widowisko historyczne i widowisko batalistyczne. Same w sobie zakładają one pewną umowność tego, co robimy. Dlatego uważam, że tam gdzie się da powinno się ich używać.
MikeR pisze:
Właśnie wysłałem maila z zapytaniem. Co prawda instytucje zawarte w ustawie mają pierszeństwo, ale... dlaczego nie spróbować?
Swoją drogą nasz (nie)racjonalny ustawodawca powinien znowelizować w tym miejscu ustawę przyznając prawo do wnoszenia wniosku do RJP także organizacjom społecznym, zainteresowanym w używaniu konkretnego rodzaju słownictwa. Wyjaśniłoby to Twoje wątpliwości.
Ale nie ma się o co martwić. Polskie prawo jak i zwyczaj przewidują istnienie prawa petycji. A Ty Michale właśnie z niego skorzystałeś.
Grzegorz pisze:Jak to dobrze, że akurat Odwach z tym wystąpił do RJP! Jak to dobrze, że Odwach, a nie jacyś samozwańczy działacze o ambicjach reprezentowania wszystkiego i wszystkich i jeszcze drukowania czegoś z milionem błędów ortograficznych.
Wiesz o kim mówię ?
Wiem, o Leninie. :)
Grzegorz pisze:Możecie być ojcami polskiego... hmm... tego czegoś, co RJP wymyśli.
W tym wypadku po raz pierwszy w historii ludzkości sukces będzie mieć tylko jednego ojca.
Grzegorz pisze:Gdy kiedyś Instytut Tele- i Radiotechniczny wystąpił do Komisji Kultury Języka (poprzedniczki RJP) o legalizację słowa "reset" to musiał na tę legalizację czekać pięć lat, ale dziś w odpowiednich branżach wszyscy wiedzą, że to ITR wywalczył reset do normalnego użytku zgodnie z wszelkimi regułami i prawami.
I tak należy podziękować opatrzności, że nie jesteśmy Litwinami. Może trudno to sobie wyobrazić ale w języku litewskim występuje tylko 5% zapożyczeń z innych języków a ich Rada Języka Litewskiego konsekwentnie odrzuca wszystkie nowe. Choć to podobno Francuzi mają największego hopla na punkcie ochrony swojego języka.
Zresztą skoro o Francuzach mowa, to oni na to, co robimy znaleźli określenie
reconstitution historique
Pozdrawiam
Łoś