Miło mi donieść, że doczekaliśmy się polskiego wydania najlepszej w mojej ocenie książki o 1. Samodzielnej Brygadzie Spadochronowej. I pomyśleć, że przed paroma tygodniami rozmyślałem, czy by nie mógł jej wydać poznański "Rebis".
Umieram z ciekawości, jak zostanie przetłumaczona. W oryginale czyta się ją bowiem naprawdę znakomicie.
http://www.rozdartynarod.com/
"Rozdarty naród"
Moderator: Mike
"Rozdarty naród"
Hit first. Hit hard. Keep on hitting.
- Grzegorz O.
- Posty: 394
- Rejestracja: sob 31 gru, 2005 6:27 pm
- Lokalizacja: Poznañ
To nie wróży dobrze dla rodziny Różyńskich... Michał będzie wyłączony na jakiś czas, a jego otoczenie przekona się po raz kolejny, ile mogą narobić książki w psychice młodego człowieka...
Ale to dobrze generalnie, trzymamy kciuki, by książka znalazła jak najszybciej, jak największe grono Czytelników.
I znowu wydatek w księgarni...
Ale to dobrze generalnie, trzymamy kciuki, by książka znalazła jak najszybciej, jak największe grono Czytelników.
I znowu wydatek w księgarni...
Podobnie jest w rodzinie Okońskich, gdy Grzesio pracuje nad kolejnym egzemplarzem w swojej kolekcji :-PGrzegorz O. pisze:To nie wróży dobrze dla rodziny Różyńskich...
Bardzo dobrze rzekłbym.Grzegorz O. pisze:Ale to dobrze generalnie, trzymamy kciuki, by książka znalazła jak najszybciej, jak największe grono Czytelników.
Czas: dzień "D+2" dla polskiej brygady, czyli 21 września. No i godzina, dokładnie ta sama "H": 17.00.
Miejsce: Muzeum Powstania Warszawskiego.
Do tego utrzymana szata graficzna serii, nawiązująca do szlagierów pokroju Sprawy Honoru rokuje nadzieje na duże zainteresowanie. Warto zauważyć również, że ładunek "materiału ludzkiego" jest w pracy Cholewczyńskiego potężny, nawiązujący nieco do wybornych książek- reportarzy Ryan`a. Zachowuje przy tym pierwiastek naukowy, a także trzeźwe spojrzenie na postawę Polaków.
Hit first. Hit hard. Keep on hitting.
- Grzegorz O.
- Posty: 394
- Rejestracja: sob 31 gru, 2005 6:27 pm
- Lokalizacja: Poznañ
Czytam tę książkę i jestem rzucany o ściany zmiennymi uczuciami. Miejscami dobra i uczciwa, miejscami oszukańcza i karmiąca mitami. Uśredniając to wszystko nie potrafię się niestety nią zachwycić. Zdołował mnie już "na dzień dobry" prof. Norman Davies swoimi niedorzecznościami, jakie napisał w przedmowie. Jak pragnę zdrowia - czy on musi komentować wszystko, co się wiąże z PSZ nawet jeśli się na tym kompletnie nie zna? Uprawianie historii to jest także poczucie swojego miejsca w szeregu. Cholera, czy ja piszę o marynarce wojennej, jeśli nie mam o niej pojęcia? Po co Davies bierze się za rzeczy, które go przerastają? Ciężko mi to pisać, bo niesamowicie go lubię i zawsze bronię, ale niestety w przypadku tej ksiązki przekroczył niedobrą granicę. Nie dam rady teraz wszystkiego wytłumaczyć, bo to olbrzymie zagadnienie. Moja recenzja tej książki ukaże się niebawem.
Pozdrawiam :-)
G.
Pozdrawiam :-)
G.
Tego się niestety po cichu obawiałem. Wersja oryginalna doskonałą nie jest, ale i tak w opinii mojej (i wielu innych parających się tym zagadnieniem) to najlepsza rzecz, jaka o Brygadzie się ukazała.
Nie czytałem jeszcze wydania polskiego, gdyż wciąż liżę finansowe rany postlondyńskie i póki co przeglądałem książkę jedynie w księgarni. I po tym krótkim przejrzeniu mnie także uraził nieco Daviesowski wstęp. Co do reszty się nie wypowiadam, ale z relacji Grzegorza podejrzewam, że celowo bądź też nie zniekształcono niektóre wyrażenia, by nadać narracji bardziej patetycznego tonu.
Nie czytałem jeszcze wydania polskiego, gdyż wciąż liżę finansowe rany postlondyńskie i póki co przeglądałem książkę jedynie w księgarni. I po tym krótkim przejrzeniu mnie także uraził nieco Daviesowski wstęp. Co do reszty się nie wypowiadam, ale z relacji Grzegorza podejrzewam, że celowo bądź też nie zniekształcono niektóre wyrażenia, by nadać narracji bardziej patetycznego tonu.
Hit first. Hit hard. Keep on hitting.
:-) :-) :-)MikeR pisze:Tego się niestety po cichu obawiałem.
Siedzę nad tą drobiazgową recenzją drugi tydzień, mam już 101 tys. znaków worda! :-) A zaczyna się recenzja tak:
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Napisał George F. Cholewczynski ciekawą książkę i pozwolił ją sobie zniszczyć dwoma katastrofalnymi przedmowami. Taka mogłaby być najkrótsza recenzja książki „Rozdarty naród”, jaka ukazała się w Polsce we wrześniu br. Gdyby do pracy Cholewczynskiego przyłożyć skalę 10-punktową, to mimo merytorycznych wpadek można by tej książce przyznać 7 punktów. Niestety, niczym dwie kule u nóg ciągną dobrą książkę do dna dwie przedmowy, które dzieło autora całkowicie niszczą, podważają jej informacje i są nieporozumieniem między autorem a wydawcą. Nie mogą w jednej książce koegzystować na jednej szali przedmowa prof. Normana Daviesa, w której twierdzi on, jakoby desant 1. SBS w Polsce był możliwy, na drugiej zaś szali strona 74 tej książki, gdzie George F. Cholewczynski pisze, że możliwy nie był. To w końcu był, czy nie był? Nie są to bynajmniej dwie zwalczające się tezy, bo to byłoby dopuszczalne, lecz są to dwie wykluczające się nawzajem informacje, a to już dopuszczalne nie jest. Któryś z dwóch panów kompromituje tu drugiego i byłaby to prywatna sprawa obu panów, gdyby tym samym nie czynili – jako kolejni w Polsce na historycznym poletku 1. SBS – zamętu w głowach czytelników i to jeszcze po zapłaceniu za ten „performance”. Pracy Cholewczynskiego w połączeniu z destrukcyjnymi przedmowami nie można już przyznać 7 punktów, ale najwyżej punkty dwa w 10-punktowej skali. Nie jest przecież tak, że dobra książka musi mieć przedmowę, albo nawet dwie, jak ma to miejsce w „Rozdartym narodzie”. Dobra książka obroni się sama bez tzw. autorytetów przemawiających na jej rzecz już na pierwszych kartach. Można tylko wyrazić nadzieję, że gdyby kiedykolwiek miało dojść do drugiego polskiego wydania „Rozdartego narodu” to obie przedmowy znikną z tego dzieła, jako rzeczy urągające ludzkiej inteligencji. Że znikną one, jako wyruszające na wojnę zarówno z naukami historycznymi, jak i ścisłymi. Taki zabieg formalny bez wątpienia nie był zamierzeniem George’a F. Cholewczynskiego.