HUBI pisze:cd Australijczyków :)
Jedziemy dalej.
Zdjęcie
1 (pierwsze od góry).
Kolejna nauka dla mnie – nie miałem pojęcia, że wspólnotowcy używali amerykańskich miotaczy ognia M2. Bardzo dziękuję za to edukacyjne zdjęcie.
2. Żal serce ściska, jak się patrzy na tych wymordowanych, wymoczonych chłopaków, ale z drugiej strony mamy takie polskie powiedzonko, że ktoś „ma więcej szczęścia niż rozumu”. Wszystkie te wojaki mają amerykańskie pasy ratunkowe M1926 w miejscu najsurowiej zabronionym, ale jakoś te wojaki przeżyły.
3. Zdjęcie jak z książek Michela De Treza, tylko że front nie ten i nie ten rodzaj wojsk. Ale to dobrze, bo zdjęć takich szczegółów jest jak na lekarstwo. Na zdjęciu są amerykańskie kostki TNT o masie pół funta. Aż by się prosiło dołączyć do tego zdjęcia strony 116 i 117 książki De Treza „At The Point of No Return”, gdzie są dwie barwne ilustracje z dziesiątkami rzeczy przyporządkowanych do posługiwania się tymi kostkami.
4. Jak dla mnie zdjęcie rewelacyjne, bo nie wiedziałem, że amerykańskie noże M3 były też u współnotowców. Szczególnie właśnie noże M3, bo pod względem tych noży to się Amerykanom „nie przelewało” (stąd kupa amerykańskiego luda z nożami innymi tylko doraźnie adaptowanymi na potrzeby wojska, gdy M3 to klasyczny nóż wojskowy). Co ciekawe, dokumenty LL nic nie wspominają, że noże zwane u Amerykanów „trench” albo „commando” albo „fighting” były dostarczane do Wspólnoty. Owszem, jest wymienione, że Amerykanie dostarczyli Wspólnocie 618 074 najprzeróżniejszych noży, ale żadnych podpadających pod M3 Trench Knife. Przypuszczam więc, że wszelkie pododdziały wspólnotowców wyposażone w amerykańskie noże M3 to są już zjawiska takie, że jakiś dowódca commonwealthowski gdzieś w terenie dogadywał się z jakimś decydentem z US Quartermaster Corps, żeby dostarczyć te noże wspólnotowemu oddziałowi takiemu to a takiemu.
To zdjęcie to spora ciekawostka, że Amerykanie nie wypchnęli tym razem swoim sojusznikom jakichś wojskowych „secondary knives” (a ich wzorów było bez liku) tylko takie noże naprawdę wojskowe od początku projektowane jako wojskowe, a nie coś zaadaptowanego z rynku cywilnego z dorobioną do tego ideologią wojskowości.
Wielkie dzięki za zdjęcie – człowiek się uczy nieustannie :-)
5. Wprawdzie nie widać typu celownika, ale karabinek M1 raczej wczesny (wąski bączek, wąskie wycięcie suwadła zamka).
6. Amerykańskie hełmy spadochroniarskie M1 marki „wynalazek”, czyli rigger-made, albo jeszcze coś innego. Przy deficycie spadochroniarskich hełmów M2 i M1C w amerykańskich jednostkach airborne nie uwierzę, że hełmy takie dostarczano Wspólnocie. Widać zresztą, że to „wynalazki” – wyglądają, jak przebite na wylot, żeby przepuścić przez nie podpinkę. Czym są w tych hełmach tzw. A yokes i ochraniacze podbródka? Przy tej jakości zdjęcia trudno powiedzieć, czy to amerykańskie, czy tylko robione na wzór amerykański.
7. Jak wyżej. Kompletnie anormalny sposób mocowania podpinki do hełmu M1. Nie mam pojęcia, czemu to miało służyć. Tym bardziej, że przecięcie hełmu od razu stawało się miejscem przecinania podpinki.
Jedyne, co ewentualnie przychodzi mi do głowy w kontekście zdjęć nr 6 i 7, to że ponieważ na zdjęciu 6 „A yokes” i ochraniacz podbródka wyglądają w miarę po amerykańsku być może, ale tylko być może, Australijczycy skombinowali gdzieś złomowane hełmy spadochroniarskie M2 i na ich bazie zrobili coś własnego. I to by tłumaczyło te wyglądające po amerykańsku „A yokes” i ochraniacze podbródka. M2 miał feler konstrukcyjny (dlatego szybko powstał M1C). Łatwo i szybko łamały się w nim tzw. D bales, czyli zawieszenia podpinki będące drutem w kształcie litery „D” zgrzewanym do hełmu. Jeśli Australia kupiła złom hełmów M2 z odłamanymi uszkami „D” mocującymi podpinkę do hełmu to miała hełmy ze spadochroniarskimi wkładkami, ale bez podpinek do hełmów, a tylko do wkładek. I wtedy może ktoś wpadł na pomysł raczej rzeźniczy w zakresie ślusarstwa i w ogóle mechaniki, aby nie zgrzewać do hełmów nowych zawieszeń podpinek, tylko przebić hełmy z boków i przez tak utworzone przecięcia przewlec podpinkę. Trochę barbaria, na dodatek krótkoterminowa, bo blacha hełmów musiała ciąć te podpinki, no ale cóż, takie to były czasy z kulturą techniczną zróżnicowaną, jak wiemy. Jeśli nie chciało się Australijczykom zgrzewać nowych zawieszeń podpinki to trudno byłoby uwierzyć, że zgrzewali w wycięciach hełmów jakieś profile łagodzące tarcie podpinki o blachę hełmu.
8. Na dwóch postaciach od prawej amerykańskie M1938 Leggings jak na zdjęciach wcześniejszych, ale który Pattern to licho wie, bo nie widać liczby haczyków do sznurowania.
Ponadto postać z prawej ma w pasie amerykański pakiet pierwszej pomocy M1924. I znowu rzecz zapinana do pasa na haczyk M1910. Jak ten wojak ma to przypięte i do czego? Jedna z tajemnic II wojny światowej… :-)