Mike pisze: ↑śr 06 lip, 2022 12:19 pmInna rzecz, że czasami oryginałów po prostu nie powinno się nosić, by nie narażać ich na zniszczenie.
Czapkologia USAAF to gigantyczna wiedza; naprawdę gigantyczna i nic dziwnego, że są na ten temat jakieś publikacje, ale jak dla mnie bardzo dalece niewystarczające. To też jest jeden z powodów, dla których piszę dla rekonstruktorów poradnik nt. odtwórstwa USAAFmenów.
Gdybyś kiedyś jeszcze odpowiadał albo współodpowiadał za kostiumy do filmu z USAAFmenami to może przyda Ci się coś z tego, co poniżej.
Czy oryginałów czapek USAAF nie powinno się nosić w filmie, jak piszesz, żeby chronić je przed zniszczeniem? I tak, i nie. Mam wrażenie, że pożyteczny mógłby tu być jakiś zdroworozsądkowy „złoty środek”. Jest to bardzo ciekawy temat-gigant, ponieważ wszystko zależałoby od niezliczonych czynników. Wszystko zależałoby m.in. od tego, jaka czapka, z jakiego okresu, jakiej konstrukcji, z jakich materiałów, w jakim stanie i do czego w filmie miałaby służyć, czyli jak musiałaby być traktowana przez danego aktora w kontekście jego roli w filmie? Nie ma tutaj żadnej jednej, szybkiej, łatwej, prostej, trafnej, uniwersalnej odpowiedzi.
Gdybym był księgowym zespołu producenckiego jakiegoś porządnego filmu o USAAF, a zarazem gdybym miał taką wiedzę o czapkach USAAFmenów, jaką mam, to firma Eastman nie sprzedałaby na plan filmowy ani jednej czapki garnizonowej, bo byłaby goniona kijami za te kpiny, jakie sobie urządza z cenami tych jej czapek. Nie sprzedałaby już choćby z powodu mojego strachu, że mnie ktoś oskarży o dużą niegospodarność pomijając już względy historyczno-merytoryczne, czyli brak mojej troski o autentyczność kostiumów w filmie.
Kilka razy w tygodniu obserwuję na US eBayu aukcje czapek US Army/USAAF; przez moje ręce przewinęło się ich wiele, w kolekcji zostawiłem sobie sześć takich czapek – wszystkie w stanie „excellent” albo „near mint”. Na potrzebę tego postu podliczyłem, ile mnie te sześć czapek łącznie kosztowało – 661 baksów, czyli średnio 110,16 $ za czapkę. Najtańsza z nich kosztowała zaledwie 43 $ (a przy tym jest to supercenny unikat z ażurowym otokiem, jaki wspominałem w poście o „Paragrafie 22”); najdroższa kosztowała 171 $. Czapka najpiękniejsza, „stylówa” jak to Ty fajnie mówisz, taka kultowa, przed którą kolekcjonerzy klęczą i piszczą, czyli czapka nowojorskiej firmy Dobbs kosztowała mnie 141 $. Żaden producent replik czapek US Army/USAAF nawet nie ociera się o skopiowanie Dobbsów. Wszystkie moje czapki są w takim stanie, że jeszcze przez wieki ktoś mógłby je nosić bez uszczerbku na stanie pod warunkiem rzecz jasna, że nikt by nimi nie rzucał, nie składał ich do kieszeni, nie siadał na nich itp. Czyli do filmów o USAAFmenach moje czapki jak najbardziej nadawałyby się nawet w XXIII wieku :-)
Teraz popatrzmy na fakty: W różnych latach Eastman robił/robi różne repliki czapek US Army/USAAF. Ceny tych czapek (430-520 $) to po prostu arogancja, bezczelność i gangsterstwo z rozbojem. Te czapki nie są warte nawet 1/4 ich ceny, bo i tak od razu widać, że to repliki. Po co więc to kupować czy to do filmu, czy do rekonstrukcji? Moim zdaniem jest kompletnym absurdem kupowanie na plan filmowy takich replik za tak wyśrubowane pieniądze, gdy miesięcznie na US eBayu są do kupienia dziesiątki przyzwoitych amerykańskich czapek garnizonowych z WWII za pieniądze z przedziału 50-150 $, choć droższe też oczywiście bywają. Poniżej przykłady z obecnych aukcji czapek US Army/USAAF:
Oryginalna czapka w stanie bardzo dobrym (kawaleryjska/USAAFowska) - 250 $
https://www.ebay.com/itm/294968825662?h ... SwyXhidH5j
Oryginalna czapka w stanie idealnym (kawaleryjska/USAAFowska) - 225 $
https://www.ebay.com/itm/265764958368?h ... SwmxBiwksg
Oryginalna czapka w stanie bardzo dobrym (kawaleryjska/USAAFowska) - 100 $
https://www.ebay.com/itm/203715814331?h ... SwME5hnqhH
Oryginalna czapka w stanie prawie idealnym + kurtka mundurowa - 300 $
https://www.ebay.com/itm/255615939496?h ... SwakBiuysJ
Oryginalna czapka w stanie idealnym - 100 $
https://www.ebay.com/itm/225063480356?h ... SwHiRixgcD
Szef kostiumografów filmu o USAAFmenach za cenę jednej czapki-repliki Eastmana mógłby kupić na eBayu od dwóch do nawet sześciu oryginalnych czapek absolutnie w stanie umożliwiającym zagranie w filmie. I jeszcze dostałby pochwały od znawców tematu, że każda czapka jest inna, czyli tak, jak było w historii USAAF.
Bo tu jest właśnie jeszcze jeden koszmarek z filmów, gdy się kupuje czapki-repliki (i nie tylko czapki) wszystkie z jednej maszyny do szycia i z tych samych materiałów. Przecież gdyby tak ustawić w rzędzie tysiąc USAAFmenów od chorążackiego stopnia FO do generała to nie znalazłoby się wśród nich dwóch, którzy mieliby takie same czapki. O tym filmowcy nie chcą pamiętać. W literaturze fachowej tego nie ma, więc sam od wielu lat liczę, ile amerykańskich firm przed wojną i podczas niej produkowało kawaleryjskie czapki garnizonowe, czyli te ukochane przez USAAF. Doliczyłem się 49 firm, a na pewno nie poznałem jeszcze wszystkich, wręcz mogę znać być może ok. 70-80 proc. takich firm. Na to nakłada się fakt, że przecież nie każdy chorąży i oficer USAAF miał jak raz tę najbardziej szpanerską czapkę-„stylówę” kawaleryjską z dodatkowym paskiem z tyłu, tylko miał normalną czapkę piechocińca. Te czapki produkowało kolejne 30-40 firm i każda z nich robiła to trochę inaczej i z innych materiałów oraz z tego, co było, a nie z tego, z czego powinno być. Tysiące czapek US Army/USAAF ma przecież daszek z innej skóry, a pasek z innej, czyli w innym kolorze i fakturze powierzchni niż daszek, a przecież tak być nie powinno.
Słowem – gdy ktoś robi porządny film o USAAFmenach to każdy powinien mieć inną czapkę, tzn. z innym „weavingiem” otoków, z setką odcieni otoków, czapki nawet bez otoków (bo brakowało taśm otokowych), z setką odcieni skóry, z setką faktur skóry, ze skórami matowymi, półmatowymi i lakierowanymi na wysoki połysk, ze sztywnikiem w berecie, bez sztywnika, ze spiętymi do otoku bokami beretu, z innymi orłami, z orłami w różnych miejscach czapki, z orłami całkowicie widocznymi, z orłami lekko zasłoniętymi paskiem, z orłami nie metalowymi a haftowanymi i tak bez końca itd., itp.
A jak się kupuje do filmu wszystkie takie same repliki czapek Eastmana to tych wszystkich smaczków historycznych nie dość, że nie ma za grosz, to jeszcze traci się olbrzymie pieniądze przepłacając za jedną czapkę ok. 4-5 krotnie w stosunku do eBaya, a potem jeszcze trzeba dopłacić ekipie od sztucznego starzenia kostiumów.
Na pewno masz rację, że nie zawsze należy wykorzystywać najcenniejsze oryginały czapek do filmu o USAAF. Pamiętać należy, że pewna część personelu latającego USAAF spinała boki beretu do otoków. Robiono to agrafkami, drutami, bez jakiegoś specjalnego pieszczenia się z czapką. W swoim stylu takie czapki wyglądały trochę jak gestapówki, trochę jak z armii Botswany, a trochę jak ze szkopskich u-bootów. USAAF wprawdzie miał pozwolone wyciąganie z czapek sztywników beretu, ale to lotnikom było za mało. Kowboje dodatkowo spinali boki czapek po to, żeby lepiej układały się na czapkach słuchawki lotnicze. Mam taką „botswanówkę”, jak ja te czapki nazywam :-) Gdyby więc kupić na potrzeby filmu ładny oryginał czapki garnizonowej za – powiedzmy – coś około 70-90 baksów to może faktycznie szkoda by było katować go spinaniem boków beretu do otoku.
I jeszcze coś, gdzie też możesz mieć rację, ale z małym „ale” :-) O ile można było zrozumieć u USAAFmenów spinanie boków czapek dla lepszego ułożenia słuchawek lotniczych na głowie i czapce, o tyle inna mania USAAF była jeszcze bardziej niszczycielska dla czapek, więc tutaj ponownie masz rację, że nie należy do tej manii stosować na planie filmowym oryginałów czapek, bo zwyczajnie szkoda. Jest tylko pytanie, czy do takiej dewastacji czapek filmowych trzeba tak zaraz kupować ich repliki za pół tysiąca baksów? Bo takie zdeformowane „po USAAFowsku” oryginalne czapki też można kupić za 20-30 $, albo można kupić innego wraka czapkowego za 20-30 $ i już tylko podreperować go, gdzie trzeba, a jednocześnie zrobić tę USAAFowską deformację beretu, o jakiej poniżej.
Tłumaczę, o co chodzi i co to za mania modnisiów-lifestyle'owców z USAAF. Szpanem u nich było mieć czapkę garnizonową z jak najbardziej pomiętolonym beretem. Ale materiały tych beretów wcale nie były na to podatne. Więc sztucznie deformowano te berety. Od wewnątrz czapki ściągało się materiał i wiązało go tasiemką, drutem, sznurkiem, czym tam jeszcze. Pokazuję to na poniższych zdjęciach 3a i 3b.
Po produkcji filmu oryginalne czapki w nim użyte można by z powrotem sprzedać na aukcjach być może nawet za pieniądze większe, niż te w chwili zakupu, bo byłyby to czapki jeszcze z dodatkową legendą o użyciu ich w filmie. Tak bym zrobił i jako księgowy takiego filmu byłbym na zero przynajmniej z czapkami, a nie z dużą sumą po stronie wydatków.
Bardzo mnie ciekawi, czy takie „botswanówki” i inne sztucznie deformowane czapki też były używane na planie „Masters of The Air”?
Wiem oczywiście, że jesteś świetnym specem nie tylko w PSZ i Commonwealthie, ale także w US Army/USAAF z naszej ulubionej epoki, ale może kilka tych moich uwag, albo jakaś ich część, przyda Ci się Michale do czegoś, gdybyś jeszcze kiedyś odpowiadał za kostiumy w jakimś filmie o USAAFmenach.
Opis zdjęć (zdjęcia komercyjne, to nie moje czapki):
1a. Oryginalna czapka USAAF z przypietymi do otku bokami beretu. „Botswana”, jak ja to sobie nazywam :-)
1b. Powyższa czapka i miejsce spięcia na wielką agrafkę beretu z otokiem.
2. Pilot USAAF w „botswanówce”.
3a. Czapka USAAF sztucznie deformowana.
3b. Wnętrze powyższej czapki – widać związany materiał beretu.
4. USAAFowcy w sztucznie deformowanych czapkach.