Historie rodzinne

Moderator: Mike

Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Grzegorz »

Chciałbym prosić forumowiczów, którzy czują się w takiej tematyce kompetentni, o pomoc w identyfikacji wszystkiego, co się tylko da w dołączonym zdjęciu. Poprosiła mnie o to najbliższa rodzina widocznego na zdjęciu żołnierza. Nie gniewajcie się, że usunąłem jego wizerunek, ale wojenne losy tego żołnierza są tak nietypowe, pokrętne, niejasne, tak dramatyczne i tak bolesne dla jego rodziny do dziś, że po prostu niech pozostanie on człowiekiem „bez twarzy”, ponieważ rodzina nie za bardzo chce o tym rozprawiać – z wyjątkiem syna tego żołnierza, który jest obywatelem innego państwa i nic o swoim ojcu nie wie, a bardzo chciałby wiedzieć choć cokolwiek. Wojenna historia tego człowieka jest po prostu sprawą wyjątkowo tajemniczą, skomplikowaną, wielowątkową, drażliwą, delikatną i potwornie dramatyczną.

Za całym wojennym dramatem tego żołnierza stoi tzw. japoński Schindler, czyli Chiune Sugihara, ale w tle stoi też japoński wywiad. Nie gniewajcie się, że mam w pewien sposób związane ręce i nie mogę więcej powiedzieć. Mogę tylko rzec, iż na podstawie wojennych losów tego żołnierza, jego żony i ich dzieci urodzonych w latach wojny nie do końca wierzę w czystość intencji Sugihary i samo tylko nazywanie go „japońskim Schindlerem” jest moim zdaniem nadużyciem. Schindler był cywilem, podczas gdy Sugihara był dyplomatą, wojskowym i człowiekiem japońskiego wywiadu. I moim zdaniem ten ostatni fakt przełożył się na dramat tego polskiego żołnierza. W niejasnych okolicznościach stracił on życie w Pekinie w roku 1945 i raczej nie był to przypadek.

Wszystko o tym żołnierzu, dosłownie o każdym dniu jego drugowojennego życia aż do chwili jego śmierci, wie tylko jedna osoba na świecie, osoba ta żyje, ma 102 lata, mieszka poza Polską, ale zawzięła się, że nic o tym nie powie i nigdy nie chciała powiedzieć od zakończenia wojny. Osoba ta nie chce niczego powiedzieć nawet synowi tego żołnierza. Po prostu jest 72-letnia zmowa milczenia wokół tej sprawy. Osobie tej nie daje się przetłumaczyć, że nie takie tajemnice II wojny są normalnie ujawniane. Stąd moja prośba o pomoc.

Ja specem od II RP raczej nie jestem, tyle o ile (jeśli już to od lotnictwa), ale bardzo liczę na Was, bo Wy jesteście specami wybitnymi.

Interesuje mnie wszystko, co można odczytać z munduru tego żołnierza. Czyli o czym mówią jego naramienniki, wyłogi na kołnierzyku, odznaka na prawej kieszeni, jakieś inne cechy „mundurologii”? Czyli po prostu jaki on ma stopień, jaką ma specjalność wojskową, wszystko inne, co można wyczytać ze zdjęcia.

Fotografia została wykonana 15 maja 1935 roku.

Czy dałoby się stwierdzić, jaką on ukończył szkołę wojskową? Żołnierz był krakowianinem. Przekazy rodzinne mówią, iż ukończył jakąś szkołę wojskową albo w Krakowie, albo w Wilnie, albo i tu, i tu. Z Wilnem coś może być na rzeczy, albowiem w 1940 roku Sugihara uratował tego żołnierza i jego żonę właśnie z terenu Litwy.

Zrobiłem research (nie wiem, czy doskonały) na temat tego, jakie w okresie międzywojennym były polskie szkoły wojskowe dla podoficerów w Krakowie i wyszło mi coś takiego:

- Szkoła Podchorążych przy dowództwie Legionów Polskich w Krakowie
- Szkoła Podchorążych Wojsk Samochodowych w Krakowie
- Szkoła Podoficerów Artylerii Nr 3 w Krakowie

Były jeszcze takie szkoły w Krakowie, ale nie wiem, czy też kształciły podoficerów:

- Centrum Wyszkolenia Artylerii w Krakowie
- Szkoła Intendentury w Krakowie

Czy dałoby się jakoś dojść (na podstawie jego munduru), którą ewentualnie szkołę on skończył?

Bardzo dziękuję wszystkim, którzy tu zajrzą i w czymś pomogą. Bardzo na to liczy syn tego żołnierza urodzony w latach wojny na Dalekim Wschodzie.
Patriotyzm jest rodzajem religii, jest jajkiem, z którego wylęgają się wojny - © Guy de Maupassant
Awatar użytkownika
Mike
Marszałek
Posty: 12007
Rejestracja: ndz 10 paź, 2004 10:29 pm
Lokalizacja: Poznañ

Post autor: Mike »

Historia zdaje się być ciekawa, faktycznie.
Co można powiedzieć o insygniach, to na kołnierzy, na naramiennikach i na kieszeni munduru zdaje się mieć ten człowiek odznaki Szkoły Podchorążych.
Hit first. Hit hard. Keep on hitting.
Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Grzegorz »

Żeby już nie absorbować Wam czasu i energii zrobiłem internetowy research odznak szkół podchorążych II RP, ale niestety nie znalazłem odznaki o tej formie geometrycznej, jaką widać na zdjęciu. Ale w necie na pewno wszystkiego nie ma w tej kwestii.
Patriotyzm jest rodzajem religii, jest jajkiem, z którego wylęgają się wojny - © Guy de Maupassant
Awatar użytkownika
Jurek
Posty: 1387
Rejestracja: pt 28 maja, 2010 4:21 pm
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Jurek »

Zdaje się ,że to odznaka pamiątkowa 13. Pułku Piechoty , wcześniejszego 8. sformowanego w Krakowie i stacjonującego w Pułtusku później. Przy tej jakości fotografii nie dam głowy. Obstawiałbym Szkołę Podchorążych w Ostrowi Mazowieckiej. Oczywiście się mogę mylić. Niewykluczone ,że wcześniej kończył jakieś pułkowe szkoły , stąd Kraków i Wilno.
"Ufaj Szembekowi. Szembek nie zdradzi"
Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Grzegorz »

Bardzo dziękuję za dotychczasową pomoc!

Tak dla potwierdzenia - czy stopień tego żołnierza to sierżant podchorąży?

I jeszcze pytanie o bogactwo tego, co się dzieje na naramiennikach i na kołnierzyku tego żołnierza? Nie widzę takich rzeczy w tych publikacjach o II RP, jakie mam i nie widzę też w necie. Co on tam ma nad wężykiem na tym kołnierzyku? Co on ma pomiędzy paskami stopnia wojskowego na naramiennikach?
Mike pisze:Historia zdaje się być ciekawa, faktycznie.
Ta historia jest po prostu potworna.

Dziś poznałem dalszy ciąg tej historii - jak żona tego żołnierza, nie mając żadnych środków do życia, żadnych pieniędzy, po jego śmierci uciekała w 1945 roku z Pekinu do Warszawy z trójką maleńkich dzieci urodzonych podczas wojny. I jak w końcu, za jaką straszną cenę, dotarła do Warszawy w 1946 roku.

_____________________________
DODANE:

Wycofuję pytanie o tę rzecz na kołnierzyku. Znalazłem w mojej literaturze, że jest to emblemat szkoły podchorążych.

Reszta pytań aktualna :-)
Patriotyzm jest rodzajem religii, jest jajkiem, z którego wylęgają się wojny - © Guy de Maupassant
Awatar użytkownika
Jurek
Posty: 1387
Rejestracja: pt 28 maja, 2010 4:21 pm
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Jurek »

Na naramienniku to są inicjały Szkoły Podchorążych. Stopień to sierżant podchorąży - standardowo byłby sierżant ale białe obszycie dookoła naramiennika ( dobrze widoczne na zdjęciu ) zmienia nam sytuację. Jakby co niech mnie ktoś poprawi - żebym kolegi w błąd nie wprowadzał :)
"Ufaj Szembekowi. Szembek nie zdradzi"
Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Grzegorz »

Jurku,

Bardzo, bardzo Ci dziękuję! Naprawdę olbrzymie podziękowania!

Teraz prosiłbym o jeszcze jedną radę - językową. Mam oczywiście wszystkie słowniki military English i sam znam terminologię angielskojęzyczną w odniesieniu do stopni wojskowych, ale przyznam, że ręce mi opadają, jak ja mam choćby z grubsza po angielsku-brytyjsku przetłumaczyć „sierżant podchorąży”?

Doradźcie coś, proszę. Czy może dać sobie spokój, nie wymyślać jakichś cudów, tylko (fakt, nie do końca zgodnie z prawdą) napisać, że (bardzo, bardzo z grubsza) był to Warrant Officer 2nd Class (wg współczesnej brytyjskiej terminologii) tylko jeszcze trochę mniej, coś pomiędzy SSgt a WO2?

Jeszcze raz piękne podziękowania i pozdrowienia! Robicie chłopaki coś dobrego dla porządnego człowieka - syna tego żołnierza i donatora IPiMS chyba największego w wymiarze finansowym.
Patriotyzm jest rodzajem religii, jest jajkiem, z którego wylęgają się wojny - © Guy de Maupassant
Awatar użytkownika
Mike
Marszałek
Posty: 12007
Rejestracja: ndz 10 paź, 2004 10:29 pm
Lokalizacja: Poznañ

Post autor: Mike »

Podchorąży to w brytyjskim angielskim "cadet officer" i tego bym się trzymał, bez wpływania na meandry wyjaśniania stopni przyporządkowywanych podchorążym w Wojsku Polskim :)
Hit first. Hit hard. Keep on hitting.
Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Grzegorz »

Bardzo Wam wszystkim dziękuję za całą pomoc!
Patriotyzm jest rodzajem religii, jest jajkiem, z którego wylęgają się wojny - © Guy de Maupassant
Awatar użytkownika
Mike
Marszałek
Posty: 12007
Rejestracja: ndz 10 paź, 2004 10:29 pm
Lokalizacja: Poznañ

Post autor: Mike »

Familia szuka wieści o swoim przodku:
Pan Radosław pisze:Dzień dobry.

Piszę do Was, zapaleńców, z nadzieją na uzyskanie większej ilości
informacji.
Możecie dysponować danymi, które poszerzą moją wiedzę.
Mam kontakt z ludźmi od rekonstrukcji i wiem, że mają "moc".
Podejrzewam Was o to samo.

Przekaz słowny opowieści rodziców i wujków jest raczej średnio wiarygodny.
Staszek uciekł z kolegą ze Szczawnicy "na wojnę" już po opanowaniu jej
przez Niemców.
Przedostał się na zachód i tam dołączył się do wojska.
Proszę o pomoc w zakresie ustalenia "dziejów" Brata mojej Babci.
Dane jakie uzyskałem wyszukując w internecie podstawy, a potem głównie
dzięki uprzejmości i pomocy :
Grupa Rekonstrukcji Historycznej 44/100 - Poczta Polowa i Sztab 1 DPanc na
facebook

Piecyk Stanisław nr 6939 urodzony 04.12.1919 Szczawnica powiat Nowy Sącz.
Kapral - 1 DPanc - 10 Pułk Dragonów
Zginął 05.04.1945 w okolicach Tilburga.
Ciężarówka, którą się poruszał wjechała na minę. Wraz z nim zginęli:
Laskowski A., Nowak J., Oleksiński J., Skrzypczak A.
Spoczywa pochowany na cmentarzu w Tilburg.
W spisie książki Gen. Maczka "Od podwody do czołga" widnieje informacja o
przyznaniu Krzyża Walecznych.
Czy jesteście w stanie pomóc, lub pokierować dalej?

Babcia opowiadała, że zginał w czołgu, wujek twierdził, że to był sherman,
Mama mówiła, że Staszek uciekł w 39 roku jak niemcy weszli do Szczawnicy.
Uciekał w lasy na górę na północ od domu (Bryjarka).
Uciekł można tak powiedzieć że podwójnie, bo przed niemcami i z domu, bo go
mama nie chciała na wojnę puścić.
Uckieł razem z kolegą i w założeniu mieli przedostać się na zachód i tam
dołączyć się do wojsk walczących z niemcami.
Zatem nie wiem dokładnie w którym momencie nastąpiła "ucieczka".

Podobno po wojnie ten kolega przyjechał i opowiadał co się działo, ale ja
się na te opowieści nie załapałem, a ludzie, którzy to mogli pamiętać
najbardziej - bracia i siostry Staszka, w tym moja babcia, już nie żyją, i
to od ładnych paru lat. Było ich 9-cioro rodzeństwa.

Zapytam wujka, bo on się interesował tym najbardziej, ale sądzę, że nie
dowiem się niczego nowego, bo już z nim kiedyś rozmawiałem.
Może ktoś z rodziny będzie coś wiedział, ale szanse są małe.
Bardzo ciekawa sprawa. Na zdjęciach: proporczyki 24. Pułku Ułanów (co tłumaczyć może ową śmierć w czołgu). Na grobie: 10. Pułk Dragonów. U Nowaka kapral Piecyk figuruje, owszem, i to jako kierowca Humbera dowódcy 2. szwadronu.
Z grona osób, które zginęły wraz z nim, jeden jest dragonem na pewno: Laskowski z patrolu REP. Jednakże, w monografii Nowaka tak o Piecyku, jak i Laskowskim, nie ma wzmianki, że zginęli 5 kwietnia.

Prowokacyjnie spytam: jakieś koncepcje?
Hit first. Hit hard. Keep on hitting.
Awatar użytkownika
Woodziak
Posty: 1478
Rejestracja: ndz 16 lut, 2014 9:39 pm
Lokalizacja: Gułtowy

Post autor: Woodziak »

Może błąd na nagrobku? Ilość zmarłych pasuje do załogi Shermana, a sam Nowak nie odnotował żadnych strat tego dnia... Ponadto Dragoni witali gen. Andersa na lotnisku.
Awatar użytkownika
Mike
Marszałek
Posty: 12007
Rejestracja: ndz 10 paź, 2004 10:29 pm
Lokalizacja: Poznañ

Post autor: Mike »

Wszyscy polegli tego dnia leżą na brytyjskim cmentarzu w Tilburgu. Wszyscy, za wyjątkiem Skrzypczaka. Mają stopnie kaprali albo starszych strzelców, nie dragonów.

Załogę Shermana m. in. dlatego bym wykluczył - żołnierze zdają się być z różnych jednostek, ponadto było to przed ofensywą, a co za tym idzie, nie jest to chyba strata typowo bojowa. Może podczas marszu na pozycje wyjściowe? Albo przewożenia czegoś?

DODANO

Szkocki sympatyk "Odwachu", Drew Houliston ma dokumenty po poruczniku Franciszku Whitehead z 2. Pułku Pancernego.
Poszukuje wszelakich informacji na temat przebiegu jego służby wojskowej.
Ktoś coś wie, ktoś coś w internecie znalazł na jego temat? Może w literaturze?

DODANO

Takie oto zapytanie otrzymaliśmy na skrzynkę "Odwachu". Danych niewiele, ale może ktoś coś wie, będzie w stanie pomóc?

Witam.
Czy posiadają Państwo jakiekolwiek informacie o Kazimierzu Murawskim.Walczył w 1 Dywizji Pancernej gen.Maczka.
Niewątpliwie uczestniczył w bitwie pod Falaise.Jako młody człowiek oglądałem jego fotografie,między innymi przy palącym się czołgu.
Do 1947 lub 48 mieszkał w Anglii następnie wrócił do Polski gdzie niewątpliwie nie miał lekko.Osiedlił się w Łomży,następnie wyjechał do Usa razem z dziecmi.
Odtwarzam historię mojej rodziny a był to brat rodzony mojego Dziadka.Niestety jego rodzina dawno temu straciła wojenne pamiątki.
Będę wdzięczny za jakiekolwiek informacje lub wiadomość gdzie ich szukać.
Hit first. Hit hard. Keep on hitting.
Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Historie rodzinne

Post autor: Grzegorz »

Wracam do mojego postu z 1 lutego 2017 r. i jeszcze raz proszę o konsultację, ponieważ bardzo nietypowa i w unikatowy sposób dramatyczna sprawa historyczna tego żołnierza ma akcenty kontynuacji.

Szkoda że nowy skrypt forum wyrżnął wszystkie zdjęcia i inne pliki graficzne ze starego forum. Ale zapewne pamiętacie, że zidentyfikowaliście omawianego żołnierza jako sierżanta podchorążego 13. pułku piechoty i absolwenta konkretnej podchorążówki WP II RP. Widać to zresztą w powyższych postach. Tamta fotografia była wykonana – jak wspomniałem wcześniej – 15 maja 1935 r.

Teraz rodzina znalazła w Londynie jeszcze jedno zdjęcie tego żołnierza. Chyba późniejsze, bo na moje oko jest już oficerem. Nadal żyje – też wspomniana przeze mnie powyżej – osoba wiedząca o tym żołnierzu wszystko, albo prawie wszystko, ale nadal nic nie chce mówić ze względu na gigantyczną traumę, jaka wiąże się z tą historią. Osoba ma 104 lata i mieszka w UK.

Nie gniewajcie się, że nadal zakrywam twarz tego żołnierza, jak dwa lata temu, ale mam po prostu ciągle nałożone przez tę rodzinę embargo na jego personalia i wizerunek. Sprawy zmierzają do tego, aby to się zmieniło, ale na razie jest, jak jest.

Jaką mam tym razem prośbę?

Wrzucam prywatnie zrobione zdjęcie z tym żołnierzem, które wykadrowałem z większego zdjęcia, na którym tłum żołnierzy (chyba głównie oficerów) niesie na ramionach Rydza Śmigłego.

Czy tym razem dałoby się stwierdzić, że:

1. Żołnierz nadal jest podoficerem, czy już oficerem, jak mi się wydaje sądząc po naramiennikach?

2. Jeśli oficerem to – mimo że naramiennik ma częściowo zasłonięty – czy można by zaryzykować stwierdzenie, czy był podporucznikiem czy porucznikiem?

3. Czy nadal jest to żołnierz piechoty, jeśli z takiego zdjęcia da się to stwierdzić? Wcześniej, jako podoficer, był żołnierzem 13. pp. Ta 104-letnia osoba stwierdza, że on był kawalerzystą. No więc coś tu się nie klei, albo żołnierz może później miał „transfer” wprawdzie nadal w obrębie lądówki, ale między rodzajami wojsk?

Ja mam jeszcze taką teorię, że – z całym szacunkiem – ale jak się ma 104 lata to różne rzeczy się wydają, albo coś się czasami „dośpiewuje” do jakichś historii. Moim zdaniem trzeba pamiętać, że międzywojnie to nie 2019, gdy hippika jest czymś elitarnym dla zamożnych. W międzywojniu chyba grube tysiące ludzi umiało dosiadać konia i nie było to nic wielkiego, bo – dwór, nie dwór; wiocha, nie wiocha – koni wszędzie było pełno i ta raczej całkiem fajnych do jeżdżenia.

I jest jeszcze coś, co było kuriozalne, ale było. WP II RP miało takie odbicia, żeby wszystkich szkolić we wszystkim. Jeśli kawalerzystów uczono podstaw spadochroniarstwa (licho wie po kiego grzyba), a piechocinców podstaw pilotażu szybowca (przynajmniej do kategorii A) i też nie wiadomo po kiego grzyba, to niby dlaczego w takim osobliwym systemie piechocińców z jakichś wybranych pułków nie miano by szkolić np. w podstawach jazdy konnej, albo nawet zaawansowanej jazdy? Być może jest prawdopodobne, że żołnierz ze zdjęcia był piechocińcem, ale po prostu dobrze, czy nawet bardzo dobrze jeździł konno, bo takie wtedy były czasy i możliwości. Być może ta 104-letnia osoba pamięta go z jakiegoś wojskowego eventu hippicznego, jakichś zawodów, których było wtedy chyba bez liku, a on po prostu jeździł konno, bo jeździł, ale zasadniczo był piechocińcem. No nie wiem, to tylko takie moje przemyślenia, skoro 104-letnia osoba komplikuje nieco CV tego żołnierza.

Będę bardzo wdzięczny za Wasze komentarze.


PS
Rydz ma na tym zdjęciu rzadko spotykaną czapkę – od przodu z przerwanym wężykiem, a w przerwie ma te skrzyżowane buławy, czy coś takiego. Zazwyczaj Rydza widać w czapce z jednolitym wężykiem, bez żadnych przerw a te buławy ma nahaftowane na wężyku. Ponadto Rydz ma całkowicie gładki kołnierzyk kurtki mundurowej, absolutne zero jakiegoś wyszywania na kołnierzyku. Takiego zdjęcia Rydza nigdy nie widziałem. Czy to wszystko coś oznacza? Czy na podstawie takich szczegółów dałoby się określić choćby przybliżoną datę wykonania tej fotografii?

https://cdn1.imggmi.com/uploads/2019/12 ... 6-full.jpg
Patriotyzm jest rodzajem religii, jest jajkiem, z którego wylęgają się wojny - © Guy de Maupassant
Awatar użytkownika
Jurek
Posty: 1387
Rejestracja: pt 28 maja, 2010 4:21 pm
Lokalizacja: Warszawa

Re: Historie rodzinne

Post autor: Jurek »

Po kolei zatem.
1. Oficer, bezwzględnie. Na kołnierzu mamy łapki oficera piechoty. Wszystkie elementy kurtki wz. 36. Ciężko być stuprocentowo pewnym, ale położenie gwiazdki wskazuje na podporucznika. Mogę się mylić. Drugi upewniający element to koalicyjka pasa głównego. Szkoda ,że nie widać więcej.

2. Można za to stwierdzić z całą pewnością ,że jest oficerem jednej z jednostek im. marsz. Józefa Piłsudskiego. Do wyboru mamy - 1. Pułk Szwoleżerów ( definitywnie odpada), 41. i 66. Pułk Piechoty, 1. ; 5. ; 6. Pułki Piechoty Legionów i 1. Pułk Artylerii Lekkiej Legionów ( też generalnie odpada). Teraz pozostaje tylko dopasować garnizony i jednostki do życiorysu. Można to stwierdzić po czarnej obwódce wokół naramiennika na znak żałoby po marszałku w jednostkach jego imienia.

3.Opowieść o kawalerii jest akurat standardowa dla osoby nie wyznającej się za bardzo na tych tematach. Transfery oficerów pomiędzy kawalerią a piechotą się nie zdarzały generalnie. Dwa odrębne światy, świadomości, style życia i pełnienia służby. Natomiast umiejętności jazdy konnej uczono generalnie wszystkich oficerów piechoty. Po prostu często poruszali się konno obok dowodzonej przez siebie jednostki.Widać to np. na zdjęciach z manewrów czy treningowych przemarszy. W piechocie trafiali się nieraz świetni jeźdźcy, jak na przykład płk. a później gen. Stefan Rowecki. Będąc dowódcą 55. Pułku Piechoty Wielkopolskiej w Lesznie, swoimi umiejętnościami zdobył szacunek ułanów z 17. Pułku Ułanów Wielkopolskich. Jazda konna była zresztą modna i traktowana często jak sport towarzyski. Była to też bardzo "życiowa" umiejętność. Zawsze mogła się przydać, a konie faktycznie były wszędzie. Przykład przemarszu - http://www.bialapodlaska.myoptimus.com/ ... 18-1938-3/ .

4. Brak czegokolwiek na mundurze Rydza sugeruje nam wariant polowy. Prawdopodobnie inspekcjonuje jakieś manewry, ćwiczenia. Co daty wykonania ... druga połowa lat trzydziestych ale ciężko wyrokować. Na pewno po 10 listopada 1936 roku. Być może zdjęcie z 1939 nawet.

Reasumując - przeczucia bardzo trafne :)
"Ufaj Szembekowi. Szembek nie zdradzi"
Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Historie rodzinne

Post autor: Grzegorz »

Jurku,

Czołobitne, absolutnie czołobitne olbrzymie podziękowania ode mnie i syna tego żołnierza, od końca lat 40. obywatela UK, i jego rodziny. Niesamowite, że tyle da się wyczytać z tak ograniczonej materii fotograficznej.

Przed chwilą rozmawiałem z rodziną tego oficera. Dodali, że zdjęcie zostało zrobione ponoć w 1939 roku i raczej blisko wybuchu wojny. Czy to jakoś zawężałoby pułki, w których ów oficer mógł służyć?

Zdjęcie jest ponoć po ostrej bibie, więc jak najbardziej zapewne masz rację, że sytuacja ze zdjęcia jest typu ćwiczenia, manewry itp., bo rozochocone wojo przecież nie tak zaraz, zawsze i wszędzie brałoby na ramiona swojego marszałka, a i sam marszałek też chyba nie tak zaraz pozwalałby na takie siupy. Na tym zdjęciu wszyscy są w takim humorze, że i sam Rydz się śmieje będąc na ramionach żołnierzy.

Rodzina mówi, że mają gdzieś odnotowane miejsce w Polsce, z którym ów oficer był związany. Szukają tego teraz i na dniach być może coś powiedzą, więc może jeszcze bardziej dałoby się zawęzić potencjalny pułk tego oficera.

Wielka szkoda, że taka np. Wikipedia kreuje Chiune Sugiharę na „japońskiego Schindlera”. Ja w to nie wierzę, a w każdym razie nie na 100 procent. Jak mawiają Amerykanie - „nie ma darmowych obiadów”. Jeśli ktoś jest związany z jakimś wywiadem i uratuje życie oficerowi innego państwa oraz jego żonie i dzieciom to czas zapłaty za to prędzej lub później nadchodzi. W 1946 r. (nie w 1945, jak napisałem dwa lata wcześniej) omawiany tu oficer zapłacił życiem za uratowanie jego, jego żony (polskiej arystokratki) i dwóch maleńkich synków spod ruskiej okupacji. Moim zdaniem Sugihara to nie postać zero-jedynkowa, ale pełna odcieni szarości. Może kiedyś uda mi się coś napisać na ten temat.

Jeszcze raz olbrzymie podziękowania za badanie zdjęcia!

Grzegorz
Patriotyzm jest rodzajem religii, jest jajkiem, z którego wylęgają się wojny - © Guy de Maupassant
ODPOWIEDZ