Kontrowersje

Moderator: Mike

Awatar użytkownika
KR48
Posty: 152
Rejestracja: ndz 05 kwie, 2009 8:31 pm
Lokalizacja: Francjia

Post autor: KR48 »

Tutaj myszle ze jest jakis problem psychiczny lub odmowa widziec jak sie jest !

Teraz juz nie jestem pewien ale waga maksimalna to 110 kg dla aktualne spadochrone .
Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Grzegorz »

Clownada ma wręcz swoje międzynarodowe zjazdy. Na poniższym zdjęciu mamy aż trzy wojujące rekonstruktorskie strony obłożone zwałami tłuszczu. A przy tym dwaj panowie na pierwszym planie są z (oczywiście! bo jakże by inaczej?!) jednostek elitarnych, gdzie zero tłuszczu, a sama masa mięśniowa to podstawa. W rzeczywistości nikt by ich przy tej gigantycznej nadwadze nie wziął do wojska nawet do służby pomocniczej cywilów, nawet do zamiatania rejonów.

A jakiż piękny jest widok pana (z prawej) z pasem głównym M1936 w okolicach pęcherza moczowego, bo oczywiście rozmiarówki pasów już zabrakło, aby objęła ona kałdun.

I tu pytanie - a co to jest?
● Reenacting? No nie, bo nie było takich żołnierzy w jednostkach elitarnych, a i w innych też nie.
● Modelarstwo figurkowe w skali 1:1? No też nie, bo skoro nie było takich żołnierzy to i nie może być modelarstwa odzwierciadlającego rzeczy niebyłych.
● Historia alternatywna? Nie wojna o „przestrzeń życiową” dla małego kaprala, ale wojna sybarytów, wojna rozpasanych społeczeństw konsumpcyjnych o tereny wypasu bydła na befsztyki?
● Pastisz reenactingu? No może. Może to jest nowy nieodkryty dotąd nurt - właśnie pastisz reenactingu.

W takim razie czekajmy na coś, co w literaturze pięknej nazywa się amerykańskim postmodernizmem, a co jest pastiszem pastiszu („Paragraf 22” należy do tego nurtu). Wtedy w reenactingu będzie jeszcze weselej. W Polsce też już mamy ok. 140-kilogramowych spadochroniarzy amerykańskich w konfiguracji gładkiej mówiąc po lotniczemu, czyli bez wyposażenia i uzbrojenia.

Przyznam, że nie rozumiem takich panów i nawet nie będę próbował zrozumieć. Tutaj jestem ortodoksem. Wstydziłbym się być takim „rekonstruktorem”. Po prostu albo bym nim nie był, albo wziąłbym się za dbanie o siebie i nie mam dla takich ludzi żadnej litości, bo to wszystko da się zrobić. Ja też 5-6 lat temu miałem 106 cm w pasie, drugą brodę i guziki mi strzelały w marynarkach w miejscu brzucha, a żeby zawiązać sznurowadło to musiałem naczerpnąć powietrza. A dziś mam 86 cm w pasie (na stałe, nie okazjonalnie) i spokojnie wchodzę w młodzieżowe dżinsy W31 L34, jakie nosiłem jako 20-latek. Można? Można. Taki „reenacting” z gigantyczną nadwagą to już jest jak dla mnie nawet poza granicą kabaretu; powiedzieć, że kompromitacja to też za mało. Przynajmniej jak na moje poglądy, z którymi na szczęście nie trzeba się zgadzać :-)
Awatar użytkownika
Mike
Marszałek
Posty: 12018
Rejestracja: ndz 10 paź, 2004 10:29 pm
Lokalizacja: Poznañ

Post autor: Mike »

piekarz24 pisze:Taaak? To co tutaj z nami robisz? ;))))
Parafrazując klasyka z "Najdłuższego Dnia": na tym forum nie brak wariatów ;)
piekarz24 pisze:To pewnie kwestia osobistych doświadczeń. Mnie na przykład weterani często zachwycają z jednej strony rezerwą, a z drugiej zrozumieniem dla naszych poczynań. Często wymienialiśmy saluty. Kiedyś było „czołem panie podchorąży”, a teraz „czołem panie poruczniku”. Ale zawsze to ja salutuję pierwszy. Jest fajnie. Tyle w tym uśmiechu, dystansu, może i zabawy. Ale i nostalgii u weteranów.
Pewnie tak, i to doświadczeń oraz charakteru, postawy każdego z nas, a także samego weterana. Wszakże wiele, jeśli nie najwięcej zależy od osobowości, dalej-od stopnia w czasie wojny, od tego, czy kombatant po wojnie został na obczyźnie, czy też wrócił. Obserwuję też zmianę stosunku do nas na przestrzeni lat-kiedyś zastanawiali się, kto my jesteśmy, mylili nas z wojskiem czy harcerzami, a teraz-przyzwyczaili się, rozpoznają, coraz lepiej "kumają", co my robimy.
KR48 pisze:Jaka jest roznica miedzy powazne rekonstruktorze i zolnierzy czy poborowy lub teraz zawodowe w miejscu uroczystośći ??? Nie ma ! moze powiem ze pierwsze moga byc bardziej uważne niz drugie , bo pierwsze tam ida z ducha , kiedy drugie są tam przez rozkazu .
Nieraz niestety widziałem żołnierzy biorących udział w uroczystościach "za karę". Co nie znaczy, że tak powinno być-przykład brytyjski, gdzie ogromny nacisk się na szacunek do tradycji kładzie, organizuje objazdy pola bitew, spotkania z weteranami, powoduje, że bycie oddelegowanym na tego typu uroczystości pojmowane jest jako zaszczyt. I tak powinno być. Jednocześnie-to zakichany obowiązek państwa, ministerstwa, wojska; jak już kiedyś wspomniałem, my możemy w tych wysiłkach wspierać oraz kibicować, nigdy jednak nie zastępować. Chyba, że jesteśmy tylko my (jak to niejednokrotnie zdarza się)...
Ale wróćmy do głównego wątku ;)
KR48 pisze: Po drugi obok uroczystośći , trzeba miec w glowie ze nosimy mundur w jakiem weterani walczyli i czasami umarli na pole bitwe !!!! nie możemy zapomnieć, ten ciężar ( historii ) na naszych barkach . Tak ze trzeba powaznie nosic ten mundur i nie zachować się jak " klaunów "
Jak i małe szczegóły , zapiete kolniezy , kieszenie , beret prawidłowo umieszczony na ramieniu , nie jeden w kieszen , drugi za pasem .... teraz nie wiem jak w WP ale nie zaponic odjąć beret z glowie kiedy sie wchodzi do budynku .

Teraz na zloty , to trzeba byc powazne jak oni byli na pole bitwe , a po godzinach otwarcjie publiczne to rozprężyć sie . Niektórze rekonstruktorze nie sa legionisty , znaczy wieczorem pija , a rano ( nawet bardzo rycho rano ) sa świeże, jak stokrotki .
Absolutna zgoda. Mundur to nie sportowy dres, zwłaszcza, gdy zdobią go wyróżniki w postaci dystynkcji czy odznaczeń. A o takie sprawy, jak adekwatny do odtwarzanej sytuacji wygląd (tu: odświętnej), można zadbać bez wielkich nakładów finansowych.
Grzegorz pisze:Clownada ma wręcz swoje międzynarodowe zjazdy. Na poniższym zdjęciu mamy aż trzy wojujące rekonstruktorskie strony obłożone zwałami tłuszczu. A przy tym dwaj panowie na pierwszym planie są z (oczywiście! bo jakże by inaczej?!) jednostek elitarnych, gdzie zero tłuszczu, a sama masa mięśniowa to podstawa. W rzeczywistości nikt by ich przy tej gigantycznej nadwadze nie wziął do wojska nawet do służby pomocniczej cywilów, nawet do zamiatania rejonów.
Ha, myślałem, że Fallschirmjaegra ze zdjęcia wcześniejszego nic nie przebije, a tu proszę. Nie wiem, naprawdę nie wiem, co drzemie w umysłach tych ludzi, jakże pokrętnymi drogami wędrują ich myśli. Chyba faktycznie można to pojąć jako pastisz re-enactmentu.
Hit first. Hit hard. Keep on hitting.
Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Grzegorz »

Mike pisze:Ha, myślałem, że Fallschirmjaegra ze zdjęcia wcześniejszego nic nie przebije...
To raczej on by przebił,... na wylot - Tante Ju! :-) :-) :-)
Mike pisze:Nie wiem, naprawdę nie wiem, co drzemie w umysłach tych ludzi, jakże pokrętnymi drogami wędrują ich myśli. Chyba faktycznie można to pojąć jako pastisz re-enactmentu.
Najbardziej współczuję temu motocyklowi pod tym pseudo-reko-Niemcem o masie nie mającej nic wspólnego z rekonstrukcją historyczną. :-)

Ja też tych ludzi nie rozumiem, ale tak już chyba musi zostać. I w pełni też akceptuję, że ja również mogę być nierozumiany, iż jako zdeklarowany pacyfista coś przy tym drugowojennym reenactingu choć trochę robię, na ile mi czas pozwala i wszelkie inne możliwości. Choć odrobinę usiłuję tę motywację wytłumaczyć tutaj. Ale Olek też pacyfista, a również „robi w reenactingu”... :-)

Nikt nie twierdzi, że nie było na II wojnie żołnierzy z nadwagą. Oczywiście, że byli i to nawet na frontach. Ale na litość boską była to nadwaga rzędu ok. 10-15 kg ponad optymalne BMI, a nie 30-60 kg jak u panów kabaretowych „rekonstruktorów” z elitarnych jednostek oryginalnie złożonych z wyjątkowo wysportowanych ludzi. Sam zbieram z ciekawości zdjęcia drugowojennych wojaków z nadwagą, żeby zobaczyć, jaka była skala zjawiska i na ile można się posunąć z kałdunem w reenactingu.

Poniżej jest zdjęcie największego amerykańskiego grubasa, jakiego kiedykolwiek znalazłem na drugowojennych zdjęciach ich wojska. Ale zastrzeżenie ‒ on jest z jednostki tak tyłowej, że już bardziej tyłowa być nie może, bo z jednostki w USA. :-)
Ostatnio zmieniony sob 14 cze, 2014 4:16 pm przez Grzegorz, łącznie zmieniany 4 razy.
Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

TO ALL IT MAY CONCERN

Post autor: Grzegorz »

Jako urodzony filut nie podaruję sobie... :-)

Poniżej jest moje osobiste przesłanie do wszystkich..., jak to było...? „Pornogrubasów”? Aaa niee, to nie ta bajka ‒ do wszystkich rekogrubasów. Piękne przesłanie z epoki.
Awatar użytkownika
Mike
Marszałek
Posty: 12018
Rejestracja: ndz 10 paź, 2004 10:29 pm
Lokalizacja: Poznañ

Post autor: Mike »

Plakat-kapitalny!

Ja przy okazji postaram się poznajdywać analogiczne fotografie z PSZ czy wojsk brytyjskich.
Hit first. Hit hard. Keep on hitting.
Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

TO ALL IT MAY CONCERN

Post autor: Grzegorz »

Mike pisze:Plakat-kapitalny!
No to jeszcze jeden plakat z epoki z takim samym przesłaniem - już nie tylko do Polonii amerykańskiej, ale do całych Stanów Zjednoczonych. Dedykuję go 120-140 kilogramowym „rekonstruktorom historycznym” sił spadochronowych US Army.
Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Grzegorz »

Grzegorz pisze:O co chodzi? Najogólniej o nieodznaczanie się, nieobwieszanie się odznaczeniami lub ich baretkami przez rekonstruktorów.
Coś jeszcze dodam do wątku dekorowania się i przyozdabiania na różne sposoby. Chcę być w tym wszystkim obiektywny i dlatego szanuję też Wasze wszelkie zapatrywania na ten temat.

Zatem w ramach obiektywizmu muszę przyznać, że mnie być może łatwiej jest wyrzec się w jakiejś rekonstrukcji medali, odznaczeń, ich baretek itp., ponieważ jak fajnie mówi nasza szefowa Emanuela ‒ my jesteśmy ze świata „US glamour”. Zawsze bardzo mi się podoba to jej sformułowanie, bo to faktycznie tak jest, sama prawda. Amerykański mundur z II wojny daje niezwykle dużo możliwości przyozdobienia go bez uciekania się do odznaczeń. Jeśli ktoś chce być rekonstruktorem „full kosher”, a zarazem nie chce odznaczać się za inwazje, inne walki, rany itp. to ciągle istnieje dużo możliwości ozdabiania mundurów innymi rzeczami. A wszystko to w związku z liberalnym traktowaniem przepisów ubiorczych. Nie trzeba medali ‒ wystarczy odpowiednio pograć na mundurze tak zwanymi service bars i overseas bars, żeby zrobić się na niezłego weterana. Każda belka to pół roku służby na macierzystym kontynencie, albo poza nim. I można się obszyć na rękawie tak, że o la boga, jakim to ja wojakiem nie jestem i gdzie mnie jeszcze na świecie nie widzieli. Same tylko metalowe odznaki DUI dają przebogate możliwości ‒ można ich mieć na sobie do trzech. Naszywki związków taktycznych ‒ na każdym rękawie. Możliwości, jakie są w ozdabianiu furażerek to już w ogóle temat na encyklopedię. Tak więc jeśli ktoś chce wyglądać w wersji „pełnochoinkowej” to proszę bardzo, wszystko można, a przy tym ani jednego odznaczenia, medalu, baretki.
Awatar użytkownika
KR48
Posty: 152
Rejestracja: ndz 05 kwie, 2009 8:31 pm
Lokalizacja: Francjia

Post autor: KR48 »

Oto nowy amerykanski spadochron T11 , zrobiony dla amerykansow i Kanadyjczykow .
Obrazek
Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Grzegorz »

Fu! Wstrętne.
Najpiękniejsze spadochrony są wyłącznie brytyjskie i amerykańskie z II wojny. :-)
To jest tak, jak z lataniem. Prawdziwe latanie to w otwartej kabinie i z długim jedwabnym szalem na szyi. I wyłącznie na busolę plus to, co ma się w głowie, a nie jak dzisiejsze sieroty boże na GPS.
Awatar użytkownika
KR48
Posty: 152
Rejestracja: ndz 05 kwie, 2009 8:31 pm
Lokalizacja: Francjia

Post autor: KR48 »

No ! niestety ,musieli cos pomyslec , bo nasi amerykani troche " pobrali " od czasu 2 W.S .
Awatar użytkownika
Schrek
Posty: 4381
Rejestracja: ndz 10 paź, 2004 7:46 pm
Lokalizacja: W drodze...

Post autor: Schrek »

Generalnie chciało by się napisać wiele ale już większość została napisana jeśli chodzi o stopnie, odznaczenia itp.

Chciałbym poruszyć nieco inny temat ale tez wpisujący się, zdjęcie zostało zrobione nomen omen w drodze na konferencje "Etyka w rekonstrukcji" ( o tym w następnym poście)

A poniżej chyba coś dla prawników 11. LDKPanc.?
Będziesz draniu tak długo bił butami w ziemie,
aż ci koniec pikelhaubu z ziemi będzie sterczał
Awatar użytkownika
KR48
Posty: 152
Rejestracja: ndz 05 kwie, 2009 8:31 pm
Lokalizacja: Francjia

Post autor: KR48 »

WOW !!!! 8-o
Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Grzegorz »

Grzegorz pisze:Uważam, że jest teraz dziejowa szansa na uregulowanie spraw polskiej rekonstrukcji historycznej dopóki ministrem spraw wewnętrznych jest Bartłomiej Sienkiewicz, bo on na poruszone przez nas tutaj kwestie ma pogląd jeśli nie identyczny to bardzo podobny. Być może nie ma potrzeby ustawy o rekonstrukcjach historycznych, a wystarczy precyzyjnie napisany akt wykonawczy do ustawy „Prawo o zgromadzeniach”.
Nikt i nic nie kpi sobie z człowieka tak, jak życie. Zaledwie wyrażałem ubolewanie z powodu tego, co kilkanaście lat temu pisałem w mediach o reenactingu, a co dziś już (w polskich realiach) do niego nie przystaje, a teraz nawet rok nie minął i muszę odszczekiwać to, co w zacytowanym powyżej własnym poście. Po najnowszych wydarzeniach z ostatnich kilku dni moja opinia o ministrze Bartłomieju Sienkiewiczu zmieniła się radykalnie ku mojemu zdruzgotaniu, choć w zasadzie utwierdził mnie tylko pan minister w dość dawno powziętym przekonaniu, że szkoda zelówek w dniu jakichkolwiek wyborów w Polsce.
£o¶
Posty: 281
Rejestracja: ndz 10 paź, 2004 9:47 pm
Lokalizacja: Olsztyn

Post autor: £o¶ »

Myślałem, że temat obumarł a tu takie zaskoczenie. Jestem ponownie po pół roku nieobecności. Kontrowersji odnośnie rekonstrukcji historycznej będzie zawsze wiele, bo sama historia jest kontrowersyjna. Z jej "odtwarzaniem" nie może być inaczej.

Przeczytałem z wielką uwagą Wasze posty i pozwolę sobie przedstawić parę swoich uwag. Generalnie moim poglądom najbliżej do poglądów Grzegorza. Zgadzam się z Tobą, nikt normalny nie uważa wojny za coś dobrego. I nie wyzwala w ludziach nic dobrego. Dziwi mnie więc niezmiernie, jak łatwo dzisiaj wielu ludzi przywdziewa mundury historyczne i chce bawić się w zabijanie, bez żadnej refleksji nad tym co robią. Każdy chce być elitarny, każdy chce być bohaterem, nadawać sobie odznaczenia za rany w walce. Zadam tylko jedno pytanie - czy te osoby widziały kogoś rannego w wojnie ? Ja niestety widziałem. Widziałem, jakie wojna przynosi spustoszenie w życiu ludzi. Jak niszczy psychikę, jak rozbija rodziny. Więcej napisać niestety nie mogę.

Czy stałem się przeciwnikiem rekonstrukcji historycznej ? Nie. Jednak rekonstrukcja musi zmienić swoje oblicze, w przeciwnym razie stanie się potworem zjadającym własny ogon. Co chyba się dzieje.

Rekonstrukcja historyczna powinna:
1. Oddawać nastrój epoki, o której mówi - przede wszystkim w przypadku rekonstrukcji drugiej wojny światowej dramat tych czasów. To naprawdę nie była zabawa w bohaterstwo.
2. Co z tym się wiąże powinna być oparta na rzetelnych badaniach historycznych. Opatrzona w porządny scenariusz oraz komentarz do omawianych wydarzeń.
3. Powinna być wolna od polityki. Odtwarzanie historii to nie miejsce i czas do prezentacji własnych poglądów politycznych. Jest wiele innych miejsc, gdzie można je prezentować.
Ale to na dzień dzisiejszy są pobożne życzenia.

Ja w każdym razie zdecydowałem, że nie założę już munduru. Wolę zająć się odtwarzaniem życia cywilnego, które jest kompletnie zbagatelizowane w polskiej rekonstrukcji historycznej a jest równie ciekawe. Wkrótce wszystkie swoje fanty, które zbierałem przez 12 lat wystawię na sprzedaż. Nie umiem się już bawić w zabijanie. Życie jest za brutalne, by dodawać sobie negatywnych emocji w ramach własnej pasji.

A co do wyborów, o których pisze Grzegorz, ktoś kiedyś powiedział, że gdyby wybory mogły coś zmienić, to by ich zakazano. :)

Pozdrawiam
Adam
"Z obecnego kryzysu są dwa wyjścia: normalne i cudowne. Normalne to takie, że
Matka Boska jak zwykle zrobi cud i nas uratuje - a cudowne, że wszyscy zaczną
uczciwie pracować i wypełniać swoje obowiązki"
T. Konwicki
ODPOWIEDZ