Kontrowersje

Moderator: Mike

Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Kontrowersje

Post autor: Grzegorz »

Olsen & Mike,

Bardzo, bardzo dziękuję za taką ciekawą i edukacyjną wymianę informacji oraz różnych przemyśleń. Super to było.

Pozdrowienia!

Grzegorz
Patriotyzm jest rodzajem religii, jest jajkiem, z którego wylęgają się wojny - © Guy de Maupassant
Awatar użytkownika
Olsen
Posty: 245
Rejestracja: czw 23 kwie, 2015 9:57 am
Lokalizacja: Zduñska Wola

Re: Kontrowersje

Post autor: Olsen »

Ależ nie ma za co. To wszak ważny element odtwórstwa historycznego, tym trudniejszy, że łatwo się pomylić jak sam Grzegorzu wskazałeś. Ja bym jeszcze jako wisienkę na torcie dodał tylko niezdrowy pociąg rekonstruktorów strony niemieckiej do wszystkich tych Żelaznych Krzyży, Orderów Krwi czy innych Odznak za rany/zniszczenie czołgu. Nie ma chyba w Polsce drugiego środowiska, które by tak się zachowywało jak sroki. ;)
Zawsze jest pora na herbatę i ciastka.
Awatar użytkownika
Mike
Marszałek
Posty: 12007
Rejestracja: ndz 10 paź, 2004 10:29 pm
Lokalizacja: Poznañ

Re: Kontrowersje

Post autor: Mike »

Tak... nie wchodziłem na temat niemiecki, bo to nie moja bajka, ale nie trzeba być znawcą, by zobaczyć, że coś tam nie gra... Obwieszone towarzystwo, jak choinki, no po prostu Tannenbaum, jak się patrzy :D

Tak, czy inaczej - miło pogawędzić forumowo, jak za starych, dobrych lat! Dziękuję i proszę o więcej!
Hit first. Hit hard. Keep on hitting.
Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Kontrowersje

Post autor: Grzegorz »

Grzegorz pisze: czw 16 kwie, 2020 5:54 pmCzy można się dziwić, że mundury amerykańskie są potocznie zwane „Christmas Tree”?
Grzegorz pisze: czw 16 kwie, 2020 5:54 pmŻadnej „choinki” z munduru nie zrobiłem, dałem tylko minimum,... [...]
Mike pisze: czw 16 kwie, 2020 9:42 pmZ moich obserwacji niestety ludzie są często ignorantami, bo nawet jeśli brak literatury (co staje się coraz mniejszym problemem w dobie potężnych informacji z internetu, grup dyskusyjnych etc.) byłby problemem, to należałoby sobie zadać trudu i przejrzeć fotografie, zbiory muzealne, wyciągnąć wnioski. Ale tu już trzeba się natrudzić, a nie iść na skróty i po prostu obwieszać się, jak choinka.
Mike pisze: pt 17 kwie, 2020 3:19 pm...nie wchodziłem na temat niemiecki, bo to nie moja bajka, ale nie trzeba być znawcą, by zobaczyć, że coś tam nie gra... Obwieszone towarzystwo, jak choinki, no po prostu Tannenbaum, jak się patrzy :D
:-) :-) :-)

Zaledwie tydzień po Wielkanocy, a nam się zrobił wątek bożonarodzeniowo-choinkowy… :-)

No to coś Wam jeszcze powiem. Też do uśmiechnięcia się :-)

Tuż przed obecną pandemią dostałem propozycję wygłoszenia wykładu o polskim szybowcu Orlik II, jaki w 1939 r. popłynął do Nowego Jorku, jako część polskiej ekspozycji na Nowojorskiej Wystawie Światowej 1939-1940. Rzecz jasna w obecnych warunkach idea takiego wykładu upadła i licho wie, czy kiedykolwiek wróci. Nawet o tym nie myślę; to już sprawy kompletnie poza mną.

Z przyczyn oczywistych ten przepiękny i w ogóle wybitny pod wieloma względami Orlik II został w Stanach Zjednoczonych już na wieki wieków, dosłownie i w przenośni. Szybowiec zakupiły USAAF, wcieliły go w swój „tabor”, nazwały XTG-7 i przydzieliły serial number 42-53519. Na różnych testach w czasie WWII przebywał w dwóch bazach USAAF – w CCAAF (Clinton County Army Air Field) w Ohio oraz we Wright Field też w Ohio. Druga z wymienionych baz była USAAF-owskim ośrodkiem badań szybowcowych. USAAFmeni mieli tam do testów wszystkie swoje szybowce, mieli zdobycznego szkopskiego DFS 230, mieli też skupione z własnego rynku cywilnego niemieckie szybowce sportowe Kranich i Rhönsperber oraz tego naszego Orlika II. I mieli też Horsę, którą szczególnie ostro testowali.

No to sobie myślę coś w tym rodzaju: „Hę, no dobra, to skoro nasz Orlik II był testowany ramię w ramię z Horsą to może wdrożę najlepszy obyczaj rekonstruktorski do takich wykładów i ubiorę się na ten wykład w mundur pilota szybowcowego USAAF i jeszcze zrobię ludziom małą wystawkę jakiegoś szpeju USAAFmenów. Jeśli tam była Horsa to może założę kurtkę Ike pilota szybowcowego USAAF, który był wyszkolony w brytyjskim GPR i miał prawo do drugich skrzydełek pilota (nad prawą kieszenią) – właśnie skrzydełek GPR”.

Tak pomyślałem na początku, ponieważ mam tak skonfigurowanego Ike'a. Ale potem się (we mnie) zaczęło… Pomyślałem coś w rodzaju: „Nieee, kurde, obciach, wsi tylko narobię, gdzie tam, przecież ten Ike to »Christmas Tree«, jak wszyscy diabli, na co mi to, jeszcze usłyszę na tym wykładzie coś w rodzaju – panie, a co żeś się pan tak wystroił; panie, a co pan tak ocieka złotem i srebrem i naszywkami; panie, a ten mundurek to gubernatora Gibraltaru, czy to co to…” Tak zacząłem myśleć.

Potem znowu sam ze sobą zacząłem gadać coś w ten deseń: „Nie no, Ike'a od Horsy to może nie, bo obciach i pośmiewisko będzie, zrobi się wykład o mundurach USAAF i co one takie ociekające »biżuterią«, a nie wykład o Orliku II”.

Okay. To potem myślę mniej więcej tak: „No to może założę klasyczną czterokieszeniową gabardynkę w barwach I TCC, bo i tak z testowaniem tego Orlika II to właśnie I TCC też musiało mieć coś wspólnego”. Tę kurtkę doprowadziłem do minimalizmu „choinkowego”, ale to i tak „choinka” jak sto pięćdziesiąt. No ale co ja na to mogę? Przecież nie będę poprawiał historii. Było, jak było. USAAFmeni chodzili w „choinkach” i co ja na to poradzę…

Znowu poczułem się jakiś zażenowany takim wystąpieniem. Te USAAF-owskie „choinki” może i są ładne – wszystko kwestia zapatrywań i gustu – ale to wszystko jest a la armia Botswany, a już szczególnie te USAAF-owskie sztucznie deformowane czapki ze spinanymi (wbrew przepisom!) bokami – to już kompletna Botswana… :-)

Pandemia na szczęście mnie uratowała. Guzik z tego wyszło. Ot, zabawne cierpienia miłośnika rekonstrukcji historycznych… :-)
Patriotyzm jest rodzajem religii, jest jajkiem, z którego wylęgają się wojny - © Guy de Maupassant
Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Kontrowersje

Post autor: Grzegorz »

Mike pisze: pt 17 kwie, 2020 3:19 pmTak, czy inaczej - miło pogawędzić forumowo, jak za starych, dobrych lat! Dziękuję i proszę o więcej!
A jest pewien smakowity temacik, a jak najbardziej… :-)

Aż się dziwię, że do tej pory nietknięty na takim forum. I jak najbardziej wpisujący się w temat tego wątku „Kontrowersje” :-)

Mijają dwa lata odkąd ukazała się książka dr hab. Kamili Baranieckiej-Olszewskiej pt. „Reko-rekonesans: praktyka autentyczności”. A my tu nic? Czytał ktoś? Ma ktoś jakieś przemyślenia o tej książce? O ile wiem/pamiętam to chyba wszyscy tutaj dołożyliśmy jakieś mikrocegiełki do tej książki.
Patriotyzm jest rodzajem religii, jest jajkiem, z którego wylęgają się wojny - © Guy de Maupassant
Awatar użytkownika
Mike
Marszałek
Posty: 12007
Rejestracja: ndz 10 paź, 2004 10:29 pm
Lokalizacja: Poznañ

Re: Kontrowersje

Post autor: Mike »

Grzegorz pisze:Znowu poczułem się jakiś zażenowany takim wystąpieniem. Te USAAF-owskie „choinki” może i są ładne – wszystko kwestia zapatrywań i gustu – ale to wszystko jest a la armia Botswany, a już szczególnie te USAAF-owskie sztucznie deformowane czapki ze spinanymi (wbrew przepisom!) bokami – to już kompletna Botswana… :-)
Zabawna historia, faktycznie :)
Choć i tak pól biedy, że chodzi o mundur z okresu II wojny światowej, a nie bardziej współczesny. Odnoszę bowiem wrażenie, że o ile uniformy amerykańskie z czasów minionego konfliktu światowego są eleganckie i może faktycznie trochę "poobwieszane", o tyle pstrokacizna i ozdoby choinkowe w US Army, USAF, US Navy i tak dalej przyrastały wprost proporcjonalnie po wojnie... A to co widzi się dziś, to przewyższa nawet towarzyszy sowieckich momentami.
Grzegorz pisze:Mijają dwa lata odkąd ukazała się książka dr hab. Kamili Baranieckiej-Olszewskiej pt. „Reko-rekonesans: praktyka autentyczności”. A my tu nic? Czytał ktoś? Ma ktoś jakieś przemyślenia o tej książce? O ile wiem/pamiętam to chyba wszyscy tutaj dołożyliśmy jakieś mikrocegiełki do tej książki.
Nie, niestety nie. Przynajmniej ja nie słyszałem...
Hit first. Hit hard. Keep on hitting.
Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Kontrowersje

Post autor: Grzegorz »

Mike pisze: sob 18 kwie, 2020 10:57 amZabawna historia, faktycznie :)
Choć i tak pól biedy, że chodzi o mundur z okresu II wojny światowej, a nie bardziej współczesny. Odnoszę bowiem wrażenie, że o ile uniformy amerykańskie z czasów minionego konfliktu światowego są eleganckie i może faktycznie trochę "poobwieszane", o tyle pstrokacizna i ozdoby choinkowe w US Army, USAF, US Navy i tak dalej przyrastały wprost proporcjonalnie po wojnie... A to co widzi się dziś, to przewyższa nawet towarzyszy sowieckich momentami.
Odkąd istnieje internet w Polsce to dyskutuję o takich sprawach z Amerykanami, ale tylko w zakresie II w.ś.

Oni twierdzą, że to wszystko było dla podnoszenia morale, tak samo jak dla podnoszenia morale było machnięcie ręką na regulaminy mundurowe pod wszystkimi innymi względami. Przepisy ubiorcze w USAAF podczas WWII to żywioł, nikt tego nie pilnował, albo tylko trochę. A USAAFmeni szczególnie byli fasoniarzami i jak na złość nie słuchali przepisów. Czarnych krawatów zabroniono w US Army/USAAF w połowie 1942 r. Czy lotnictwo się tym przejęło? Każdy chodził w takim krawacie, jaki lubił. Ostatni USAAFmeni chodzili w czarnych krawatach do końca 1945 r.

Furażerki USAAF? Jeez, tylko kaczora Donalda tam brakowało; masa rzeczy wbrew przepisom. Buty kowbojki do munduru wyjściowego – a proszę bardzo, kompletne jaja, ale nikt tego nie gonił. Sam zresztą dowódca USAAF chodził w tzw. engineer boots, czyli takiej pochodnej kowbojek, więc przykład szedł z samej góry. Czapki oficerskie kawalerii, a nie lotnictwa – USAAFmeni mieli kompletnego bzika na punkcie tych czapek, całe tabuny ludzi lotnictwa chodziły w czapkach kawalerii, bo im się tak podobało. A już szczyt wszystkiego to podoficerowie USAAF chodzący w kompletnych oficerskich mundurach i oficerskich czapkach.

W rekonstrukcjach historycznych USAAF to się przekłada na to, że zasada „odtwarzaj regułę, nie wyjątek” po prostu nie działa. Tutaj mamy do czynienia z jednym wielkim wyjątkiem na skalę gigantyczną, masową.
Patriotyzm jest rodzajem religii, jest jajkiem, z którego wylęgają się wojny - © Guy de Maupassant
Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Kontrowersje

Post autor: Grzegorz »

Grzegorz pisze: pt 17 kwie, 2020 8:25 pmMijają dwa lata odkąd ukazała się książka dr hab. Kamili Baranieckiej-Olszewskiej pt. „Reko-rekonesans: praktyka autentyczności”. A my tu nic? Czytał ktoś? Ma ktoś jakieś przemyślenia o tej książce? O ile wiem/pamiętam to chyba wszyscy tutaj dołożyliśmy jakieś mikrocegiełki do tej książki.
Przeczytanie tej książki wszystkim polecam. Ma imponującą bibliografię; liczba źródeł jest astronomiczna. Przypuszczam, że nieprędko (jeśli w ogóle) cokolwiek innego przebije tę publikację w tematycznym zakresie odtwórstwa historycznego. Oczywiście w bibliografii (w dziale źródeł internetowych) jest także forum Odwachu i na sto procent ten nasz wspólny wątek. Jest też w tych źródłach internetowych SH V for Victory, którego byłem członkiem dopóki ono istniało.

Książka mówi - między innymi - także o wszystkich sprawach, o jakich my dyskutujemy w tym wątku.
Patriotyzm jest rodzajem religii, jest jajkiem, z którego wylęgają się wojny - © Guy de Maupassant
Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Kontrowersje

Post autor: Grzegorz »

Mike pisze: pt 17 kwie, 2020 3:19 pm...miło pogawędzić forumowo, jak za starych, dobrych lat! Dziękuję i proszę o więcej!
Tu jest coś, co jest bardzo ładnie samokomentujące się w kontekście naszych ostatnich postów.

Panie i Panowie, powstańmy, nadchodzi Wasza Choinkowość w konfrontacji ze skromnością :-)

Dobrze tu widać amerykańską choinkowość już na etapie samych tylko koszul, a co dopiero mówić o pełnym mundurze wyjściowym wraz z kurtką mundurową.

Co tutaj widać? Lipiec 1943 r., Teksas, lotnisko Foster Field, szkoła pilotów myśliwskich USAAF ale prowadzona przez instruktorów RAF. Czterech instruktorów RAF gratuluje swoim amerykańskim uczniom-podporucznikom ukończenia szkolenia i zyskania uprawnień pilota myśliwskiego.

A co widać w kategorii mundurowej? RAFmeni w konfiguracji sauté. Czapki oficerskie robią u nich za główny i praktycznie jedyny symbol, że to oficerowie RAF.

A USAAFmeni? Są z pełnym wykorzystaniem faktu, że u nich wszystko robiło za mundur i to z pełną choinkowatością. Ci z tego zdjęcia to i tak jeszcze są bardzo słabi, bo nie zdążyli dorobić się odznaczeń i związanych z nimi baretek. Zastosujmy zasadę „od stóp do głów” i opiszmy ich sobie.

Buty – żaden nie ma regulaminowych butów wojskowych; mają klasykę pantofelków „private purchase” aka „civvie street”.

Spodnie – okay.

Paski do spodni – okay (cud jakowyś, bo nieraz już od pasków zaczynały się jaja).

Koszule – no niby okay, ale już są różne, ten na pierwszym planie ma regulaminową oficerską, ten na drugim planie ma koszulę z wojskowego sklepu PX, czyli koszulę z rynku cywilnego z innym krojem kieszeni.

Krawaty – okay. Chyba się chłopaki bały szaleć z krawatami i wszyscy mają regulaminowe khaki, jak kazano od połowy 1942 r. Na ETO wszyscy mieli to poniżej pleców.

„Biżuteria” koszul – na maksa! RAFmeni nic nie mają – USAAFmeni mają wszystko, co tylko się da, a i tak nie widać ich prawych rękawów, bo tam mogła być jeszcze jedna naszywka, tym razem związku taktycznego. Ale po kolei: lewy rękaw – prawidłowa naszywka-godło rodzaju wojsk, czyli sił powietrznych. Dalej opis postaci pierwszoplanowej: prawa strona kołnierzyka – oznaka stopnia 2nd Lt; lewa strona kołnierzyka – korpusówka USAAF; nad kieszenią odznaka pilota (nieregulaminowa, bo za duża, 3-calowa, a co najmniej 2 ¾-calowa; na koszulach wolno było nosić odznaki pilotów 2-calowe); na patce kieszeniowej odznaka kwalifikacyjna „Expert” i jedna przywieszka pod nią (ponieważ to odznaka piechociarska, nie lotnicza, to z dużym prawdopodobieństwem przywieszka może być „Pistol-D”, czyli za dobre wyniki w strzelectwie z .45 nie na koniu, tylko po piechociarsku, bo piloci dobrze strzelali, intensywnie ich w tym szkolono, lubili to i rywalizowali pod tym względem, odznaka popularna wśród USAAFmenów).

Furażerki – regulaminowe, z lamówkami granatowo-złotopomarańczowymi sił powietrznych i z oznakami stopni 2nd Lt.
Załączniki
Lipiec 1943 r., Teksas, lotnisko Foster Field, szkoła pilotów myśliwskich USAAF.jpg
Ostatnio zmieniony pn 20 kwie, 2020 8:27 pm przez Grzegorz, łącznie zmieniany 3 razy.
Patriotyzm jest rodzajem religii, jest jajkiem, z którego wylęgają się wojny - © Guy de Maupassant
Awatar użytkownika
Mike
Marszałek
Posty: 12007
Rejestracja: ndz 10 paź, 2004 10:29 pm
Lokalizacja: Poznañ

Re: Kontrowersje

Post autor: Mike »

Piękne zdjęcie, Grzegorz!
Analizy dokonałeś już bardzo szczegółowej, więc nie dodam nic, poza słowami zachwytu :)
Hit first. Hit hard. Keep on hitting.
Awatar użytkownika
Olsen
Posty: 245
Rejestracja: czw 23 kwie, 2015 9:57 am
Lokalizacja: Zduñska Wola

Re: Kontrowersje

Post autor: Olsen »

Wydaje mi się, że powyższe może wynikać z faktu, że koszula w US Army była sama w sobie traktowana jako mundur, zaś w siłach Imperium poza pustynią nie bardzo. Przykładowo, w 8 Armii, w której panowało wyjątkowo luźne podejście do mundurów na tzw. KD czyli khaki drillach w właściwie noszono tylko oznaki stopni i naszywki dywizyjne - na specjalnych nasuwkach na naramienniki, nie na rękawach.
Obrazek

Dopiero od 1942 r. stopniowo pojawiały się na rękawach obszycia w formie Tarczy Krzyżowców oraz obszyć dywizyjnych. Tu poniżej widać znowy "Dekoratorów dróg" z 51 DP "Highland", 5 batalion Queen's Own Cameron Highlanders ze składu 152 BP.
Obrazek

We Włoszech koszule KD traktowano już jak pełnoprawny mundur, choć głównie dotyczyło to Kanadyjczyków. "Kanadole" na swoich KD stosowali regulaminowy, pełny zestaw obszyć - analogiczny jak w przypadku battledressów. Tu mamy przykład sierżanta z 48 batalionu Highlanders of Canada z 1 DP. Zdjęcie pochodzi z okresu walk na Sycylii, dlatego na koszuli nie ma baretki CVSM (ustanowionego w październiku 1943 r.).
Obrazek

Z kolei poniżej mamy dżentelmena z jednej z moich ulubionych dywizji - 56 DP "London" lub "Czarnych Kotów", ponieważ żołnierze tej formacji nosili na mundurze obszycia z czarnym kotem Dicka Whittingtona - jednym z obecnych w brytyjskim folklorze symboli stolicy Imperium. Co ciekawe oprócz nasuwek na naramiennikach, widać również baretkę Africa Star, zaś sama koszula może być amerykańska, dostarczona w ramach War Aid:
Obrazek
Zawsze jest pora na herbatę i ciastka.
Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Kontrowersje

Post autor: Grzegorz »

Świetny post Olsenie, bo pokazujący jeden fundamentalny czynnik, o jakim nie mówi żadna literatura fachowa, ponieważ nikt z publicystów do tego nie przywiązuje wagi, a poza tym literatura dla rekonstruktorów praktycznie rzecz biorąc nie istnieje. Pozornie zastępuje ją literatura dla kolekcjonerów militariów, ale to są właśnie pozory, bo to nie jest to samo, co dla rekonstruktorów, ponieważ dla nich potrzebne jest bogactwo innych, bardzo szczegółowych informacji. Tych informacji, o których my tu piszemy, że diabeł zawsze tkwi w szczegółach. A to szczegóły stanowią o dobrym odtwórstwie historycznym.

Ów fundamentalny czynnik, o jakim mówi Twój post to fakt, że nie ma prostych reguł, albo że regułą jest brak reguł. Jeśli chodzi o „choinkowość”, albo tylko o solidniejsze akcenty falerystyczne na żołnierzach alianckich to wszystko zależy, kto, gdzie i kiedy. Równie dobrze na historycznych zdjęciach można by wskazać USarmistów albo USAAFowców w samych koszulach jak jakichś wymęczonych przepoconych gałganiarzy w ogóle w nic nie obszytych, a nawet chodzących na służbie w sandałach (kompletne jaja), jak i tych „choinkowych”. Wszystko zależało od miliona czynników – począwszy od dyscypliny formalnej dowódcy danej armii, korpusu lub dywizji i jego zapatrywań na taką dyscyplinę bądź jej brak aż po zaopatrzenie na danym froncie w jakiekolwiek wojskowe ciuchy, naszywki, odznaki, oznaki i w ogóle całą „biżuterię”.

Równie dobrze mogłoby się zdarzyć, że ładnie, dość bogato obszyty (jak ukazałeś) na koszuli commonwealthowiec stałby obok USarmisty nie mającego niczego na koszuli, jak i na odwrót, że obszyty „na choinkę” USarmista stałby obok commonwealthowca w nic nie obszytego.

To jest mój podstawowy zarzut wobec rynku książkowego – nie ma nigdy i nigdzie takich informacji na takim poziomie szczegółowości, wręcz mikrodrobiazgowości, jaka jest wymagana do rekonstrukcji i o jakim my tu piszemy. Michel De Trez jest tego dość bliski, ale do ideału jednak mu daleko. Są niezliczone książki tworzone przez kolekcjonerów militariów, ale tutaj nie o to chodzi. Nie wystarczy pokazać tego, co było dla danych sił zbrojnych produkowane, szyte, haftowane. To też oczywiście jest ważne, ale na II wojnie było tak, że wszystko, co oficjalne sobie, a życie sobie. O tym książek nie ma, albo są dalece niewystarczające.

Właśnie dlatego piszę tę swoją książkę dla rekonstruktorów USAAF, a głównie dla rekonstruktorów pilotów szybowcowych tego rodzaju wojsk Stanów Zjednoczonych. Pokażę rzeczy, jakich nikt nigdy nie pokazał właśnie na poziomie drobiazgowości już nieznośnej. Nie chcę, żeby powstało wrażenie, że ją tutaj reklamuję, bo nie ma czego reklamować. Będzie miała około 300 stron i setki ilustracji, ale będzie darmowym PDF-em e-bookiem do ściągania z internetu, więc reklamować nie ma czego. Kto będzie chciał – będzie ją miał za free. Ci z Was, którzy zajmują się zawodowo kostiumografią będą mieli – mam nadzieję – parę fajnych ciekawostek i na pewno będzie ją można pokazywać w merytorycznych dyskusjach z zagranicznymi kostiumografami, z którymi się współpracuje. Wystąpię o ISBN i to będzie normalna oficjalna książka.

Pozdrowienia dla Wszystkich w tych niełatwych czasach.
Patriotyzm jest rodzajem religii, jest jajkiem, z którego wylęgają się wojny - © Guy de Maupassant
Awatar użytkownika
Trooper
Posty: 910
Rejestracja: śr 09 lip, 2008 6:14 pm
Lokalizacja: Suchy Las

Re: Kontrowersje

Post autor: Trooper »

Z góry przepraszam, że post mało merytoryczny, ale jak zobaczyłem tego mema to skojarzyło mi się to z poruszaną przez Was choinkowatością naszych sojuszników zza wielkiej wody ;)
Obrazek

Post można usunąć za jakiś czas ;)
Awatar użytkownika
Mike
Marszałek
Posty: 12007
Rejestracja: ndz 10 paź, 2004 10:29 pm
Lokalizacja: Poznañ

Re: Kontrowersje

Post autor: Mike »

No właśnie, no przecież to jest prześcignięcie towarzyszy radzieckich! Kwintesencja! Brakuje jeszcze upstrzonego kapelusika na ryby, niczym pułkownik z MASH-a :)))
Hit first. Hit hard. Keep on hitting.
Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Kontrowersje

Post autor: Grzegorz »

O matko, towarzysz Breżniew wiecznie żywy… :D

Mina tego sierżanta jest taka, że nie wiem, czy przypadkiem on sam nie jest nieco zażenowany tym, jak wygląda.

No i sami widzicie. Co ma zrobić rekonstruktor historyczny drugowojennych USAAF, żeby wyglądać jakoś w miarę skromnie w mundurze wyjściowym? Rzecz niełatwa do zrobienia, a już szczególnie, gdyby miał to być mundur reprezentujący okres po operacji Varsity, a mnie właśnie takie interesują.

A przecież to (znaczy choinkowość) u kowbojów zaczęło się w międzywojniu, po czym eksplodowało podczas II wojny. Poniżej macie stosowne zdjęcie z lipca 1944 roku. A to jest tylko żołnierz dowództwa Army Service Forces, czyli sześciu służb wsparcia sił zbrojnych.

No to teraz wyobraźcie sobie, co by było, gdyby ten 1st Sergeant 1st Grade z poniższej fotografii był np. pilotem lotnictwa transportowego. Z miejsca nosiłby 3-calową odznakę pilota. Gdyby miał niefart i zmuszono by go do przeszkolenia się także na szybowce i kazano by mu pilotować CG-4A w jakiejś operacji desantowej (a była masa takich przypadków) to nad odznaką pilota samolotowego mógłby sobie dodać 2-calową odznakę pilota szybowcowego (znam takie zdjęcie). Dalej – gdyby w operacji desantowej nie załapał się na szybką ewakuację na tyły (żeby nadal dowozić szybowcem ludzi i zaopatrzenie) i byłby na froncie odpowiednio długo i w określonych sytuacjach to od razu miałby prawo nosić piechociarską odznakę CIB (byli tacy piloci i technicy USAAF), czyli Combat Infantryman Badge. Dalej – gdyby zwinięto go do sił szybowcowych odpowiednio wcześnie, np. przed D-Day i wyszkolono by go na Horsę to miałby prawo nad prawą kieszenią nosić brytyjską odznakę pilota szybowcowego. Dalej – gdyby skierowano go na „commando course” (wielu pilotów szybowcowych przechodziło kursy sił specjalnych) to nosiłby co najmniej piechociarską odznakę Marksman z co najmniej jedną albo dwoma przywieszkami (np. za dobre strzelectwo z .45 albo z karabinka M1, albo z SMG itd.). Po to przecież kończyło się kursy commando. Byli tacy, którzy po takich kursach nosili np. dwie piechociarskie odznaki - Marksman i Sharpshooter - z różnymi przywieszkami za odpowiednio wysokie osiągnięcia w posługiwaniu się różnymi broniami.

I tak jeszcze mógłbym wyliczać. No cóż - Merry Christmas… :DD
Załączniki
US WWII overseas bars & service stripes.jpg
Patriotyzm jest rodzajem religii, jest jajkiem, z którego wylęgają się wojny - © Guy de Maupassant
ODPOWIEDZ