Kontrowersje

Moderator: Mike

Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Kontrowersje

Post autor: Grzegorz »

Mike pisze: wt 13 kwie, 2021 9:23 pmTo bardzo ciekawe.
No to jeszcze jedna ciekawostka, która – moim zdaniem – bardzo dużo tłumaczy.

Spójrzmy na wykaz wszystkich możliwych zagranicznych odznaczeń nadawanych całym jednostkom US Army walczącym na ETO. Jakie odznaczenia dostawały en bloc amerykańskie dywizje i jednostki samodzielne od poszczególnych rządów?
● francuski Croix de Guerre
● belgijski Croix de Guerre
● luksemburski Croix de Guerre
● holenderski Militaire Willems-Orde
● włoski Croce al merito di guerra

Czy nie uderza Was coś?

Odznaczenia te były nadawane jednostkom US Army nie tylko za fakt, że coś gdzieś wyzwoliły, nad jakąś operacją wyjątkowo się namordowały itp. Nadawano je (francuskie CdG) także za fakt, że po prostu ramię w ramię walczyły ze sobą jednostki dwóch różnych państw alianckich i że współpraca była dobra, a co więcej za to, że US Army oddawała jakąś swoją jednostkę pod zagraniczne dowództwo.

Uderza Was coś?

Jeśli nadal nie, to jedziemy dalej.

● W kampanii afrykańskiej 1943 roku Amerykanie oddali pod dowództwo francuskiego generała Alphonse'a Juina ich elitarną 1. DP. Zaowocowało to przyznaniem za ten fakt CdG dla całej 1. DP.

● W kotle kolmarskim (patrz: powyżej) Amerykanie oddali pod dowództwo francuskiego generała Jeana de Lattre de Tassigny ich 3. DP. Zaowocowało to przyznaniem za ten fakt CdG dla całej 3. DP.

Patrzymy dalej.

● Wrzesień 1944, Operacja Market Garden. Pod brytyjskie dowództwo zostają oddane amerykańskie 82. DPD i 101. DPD. Nie owocuje to żadnym nawet najskromniejszym brytyjskim odznaczeniem dla obu amerykańskich dywizji.

● Październik 1944, Operacja Pheasant. Pod dowództwo brytyjskiego I Korpusu oddana zostaje amerykańska 104. DP. Nie owocuje to żadnym nawet najskromniejszym brytyjskim odznaczeniem dla całej 104. DP.

● Listopad 1944, Operacja Clipper. Pod dowództwo brytyjskiego XXX Korpusu oddana zostaje amerykańska 84. DP. Nie owocuje to żadnym nawet najskromniejszym brytyjskim odznaczeniem dla amerykańskiej dywizji.

● Grudzień 1944, Ardeny. Pod dowództwo brytyjskiej 21. GA oddane zostają amerykańskie Armie 1. i 9. Nie owocuje to żadnym nawet najskromniejszym brytyjskim odznaczeniem dla obu amerykańskich armii.

● Luty-marzec 1945, Operacje Veritable i Grenade. Pod dowództwo brytyjskiej 21. GA oddana zostaje amerykańska 9. Armia. Nie owocuje to żadnym nawet najskromniejszym brytyjskim odznaczeniem dla niej.

● Marzec 1945, Operacja Varsity. Pod brytyjskie dowództwo oddana zostaje amerykańska 17. DPD. Nie owocuje to żadnym nawet najskromniejszym brytyjskim odznaczeniem dla całej tej dywizji.

● Marzec-kwiecień 1945, umowny kocioł w Zagłębiu Ruhry. Pod dowództwo brytyjskiej 21. GA oddana zostaje amerykańska 9. Armia. Nie owocuje to żadnym nawet najskromniejszym brytyjskim odznaczeniem dla 9. Armii.

Mam nadzieję, że już teraz wszystko jasne.

Jest tylko pytanie, czy to jest zjawisko mentalnościowe, czy formalno-prawne? Czyli czy na powyższe zjawisko jest jakiś oficjalny dokument brytyjskich sił zbrojnych, czy też mamy do czynienia z czymś zupełnie nieoficjalnym, emocjonalnym? Bo albo w brytyjskich siłach zbrojnych z WWII był wtedy kategoryczny zakaz (trochę trudno w coś takiego uwierzyć) nadawania odznaczeń dla całych jednostek zagranicznych towarzyszy broni wraz z zakazem przyjmowania od nich w podzięce także odznaczeń dla całych brytyjskich jednostek (też trudno uwierzyć), albo coś takiego rozkazał ustnie (i nie ma po tym śladu) miły inaczej Montgomery nielubiący nikogo na świecie z własną matką na czele, by o Pattonie oraz państwie i siłach zbrojnych przez niego reprezentowanych już nie wspominać.

Ciekawe jest jeszcze coś, co sprawia, że bardziej podejrzewam Montgomery'ego. Brytyjska 21. GA była de facto międzynarodowa. Ale jakaś siła zmusiła zarówno Kanadyjczyków, jak i Polaków do takiego zachowania, jak opisałem powyżej, czyli nikogo en bloc nie odznaczamy i od nikogo nie bierzemy odznaczeń dla całej jednostki. Ciekawe, jaka to siła w przypadku jednostek mających swoje własne rządy? Jest to jakieś chore, ale najwyraźniej tak to działało w 21. GA i być może Kanadyjczycy i Polacy dali się tutaj stłamsić.

W poprzednim komputerze spalił mi się (więc piszę z głowy) fajny materiał o współpracy polskiej 1. DPanc z amerykańską 104. DP w czasie operacji Pheasant. Była współpraca w polu, ale była też inna, wspaniała, humanitarna. Obie dywizje prowadziły wspólny szpital polowy (albo jeden ze szpitali, dokładnie już teraz nie pamiętam). Ze strony amerykańskiej występował tu 329th Medical Battalion należący do 104. DP. Zupełnie nie na wzór relacji francusko-, holendersko-, belgijsko-, luksembursko-amerykańskich nikomu nie przyszło do głowy, aby cała służba medyczna polskiej 1. DPanc i cały 329. batalion medyczny US Army (albo wręcz całe obie dywizje) odznaczyły się wzajemnie za taką świetną współpracę. A może jednak przyszło to komuś do głowy, tylko nie wolno było tego zrobić z jakichś przyczyn…?

Tak, czy inaczej, widać gigantyczną różnicę w podejściu do honorowania się za dobrą współpracę wojskową Francji i Wielkiej Brytanii. Żadna jednostka wojskowa US Army - mimo olbrzymiej skali wspólnych walk z Brytyjczykami - nie ma nawet nitki od wstążki jakiegoś brytyjskiego odznaczenia za to wszystko, w tym również za oddawanie swoich żołnierzy pod brytyjskie dowództwo, gdy tymczasem Francja postrzegała takie sprawy diametralnie inaczej.
Patriotyzm jest rodzajem religii, jest jajkiem, z którego wylęgają się wojny - © Guy de Maupassant
Awatar użytkownika
Olsen
Posty: 245
Rejestracja: czw 23 kwie, 2015 9:57 am
Lokalizacja: Zduñska Wola

Re: Kontrowersje

Post autor: Olsen »

Grzegorz pisze: pt 16 kwie, 2021 7:46 pm (...) czy przypadkiem podczas WWII nie następowało deprecjonowanie odznaczeń wojskowych i to przez wszystkich aliantów zachodnich? (...)
Ciekawa sprawa, bo z tego co się orientuję to Brytyjczycy nie przyznawali kolektywnych odznaczeń dla np. całych batalionów czy innych jednostek, także swoich. Jedyne nadanie grupowe jakie znam to George Cross dla Malty (drugie najwyższe odznaczenie za odwagę). Czwartym w randze odznaczeniem był Military Cross (odpowiednik Distinguished Flying Cross w RAF i Distinguished Service Cross w Royal Navy), ale wszystkie nadania jakie znam to nadania indywidualne (poza Verdun i Ypres odznaczonymi za I wojnę światową).
To samo dotyczy odznaczeń kampanijnych np. France and Germany Star czy 1939-1945 War Medal - nadawane były indywidualnie żołnierzom (także sojuszniczym, np. Polakom), ale nie dekorowano nimi jednostek en bloc, w tym brytyjskich. Ani "Szczury Pustyni", ani 50 DP "Northumberland" ani żaden z batalionów Commando, okręt Royal Navy czy dywizjon RAF nie został odznaczony kolektywnie przez władze brytyjskie. A skoro tak, to dlaczego odznaczać oddziały amerykańskie, polskie czy jakiekolwiek inne?
Wydaje mi się zatem, że Brytyjczycy w przeciwieństwie do Amerykanów czy Francuzów podeszli do sprawy dość powściągliwie i uważali, że odznaczenie jest sprawą na tyle prestiżową, że nie ma co szafować tym na lewo i prawo i należy docenić tym akty prawdziwego heroizmu (zaangażowania, etc.), ale w wymiarze indywidualnym. Bo przecież kawalerami DSC, MC, DFC czy GM czy innych odznaczeń brytyjskich zostawali żołnierze także z Polski czy USA, w tym dający się lubić wyłącznie inaczej Patton.

A propos Kanadyjczyków - to jeżeli dobrze pamiętam do 1960 r. Kanada (ale też Australia i Nowa Zelandia) byłą włączona w system orderowy Wielkiej Brytanii i nie funkcjonowały oddzielne odznaczenia kanadyjskie. Jedynym odznaczeniem jakie Kanadyjczycy ustanowili w czasie II wojny światowej był Canadian Volunteer Military Service. Jakby nie patrzeć głową państwa kanadyjskiego jest monarcha brytyjski, a przyznawanie odznaczeń leży w gestii właśnie głowy państwa.
Zawsze jest pora na herbatę i ciastka.
Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Kontrowersje

Post autor: Grzegorz »

Olsen pisze: pn 19 kwie, 2021 8:14 amTo samo dotyczy odznaczeń kampanijnych np. France and Germany Star czy 1939-1945 War Medal - nadawane były indywidualnie żołnierzom (także sojuszniczym, np. Polakom), ale nie dekorowano nimi jednostek en bloc, w tym brytyjskich. Ani "Szczury Pustyni", ani 50 DP "Northumberland" ani żaden z batalionów Commando, okręt Royal Navy czy dywizjon RAF nie został odznaczony kolektywnie przez władze brytyjskie. A skoro tak, to dlaczego odznaczać oddziały amerykańskie, polskie czy jakiekolwiek inne?
Zachodzi tu idealna zgodność pomiędzy polityką odznaczeniową Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Podczas II wojny Amerykanie też mieli swoje odznaczenia kampanijne za połączone CBI i PTO (Asiatic-Pacific Campaign Medal) i połączone MTO i ETO (European-African-Middle Eastern Campaign Medal, tzw. EAME). I tutaj nic dziwnego, że takimi odznaczeniami Amerykanie nie chcieli się dzielić z innymi narodami, mimo że to były odznaczenia dość odległe w hierarchii falerystycznej, rzędu miejsca 6-7. Ale wśród żołnierzy były często cenione najbardziej, bo pozwalały szpanować, jak mało czym, ponieważ medale te miały swoje „devices”. „Devices” oznaczały, że EAME nadano po raz drugi, trzeci, kolejny i należały się owe „devices” przede wszystkim za udział w jakiejś operacji wybitnie ofensywnej typu inwazja i w kilku przypadkach za udział w ściśle określonych przepisami kampaniach. Za byle co te „devices” nie były i na tym polegał prestiż tego odznaczenia.

Na omawianym przez nas froncie najlepszy pod tym względem był EAME. Należał się każdemu, kto postawił nogę na MTO, albo na ETO, albo na obu. Ale liczył też się jeszcze sposób postawienia tej nogi. Jeśli było się dowiezionym na te fronty na gotowe, czyli że inwazji najpierw dokonały inne jednostki, to wstępnie należał się tylko goły EAME z jego czystą baretką bez żadnych dodatków. Ale jeśli było się w jednostce pierwszego rzutu inwazyjnego na jakiś teren w Basenie Morza Śródziemnego lub Europy to do EAME należał się brązowy grot („arrowhead device”). Jeśli po pierwszym udziale w jakiejś inwazji brało się udział w kolejnej wówczas należała się do EAME brązowa gwiazdka („star device”), która zastępowała grot (którego można było użyć tylko raz), ale właśnie sygnalizowała, że wzięło się udział w kolejnej inwazji. Itd. Wyobraźmy sobie, ile „devices” do EAME kosił żołnierz Big Red One, czy elitarnej amerykańskiej 1. DP zwanej szturmową.

Załóżmy, że był szczęściarzem bywającym rzadko i lekko rannym: Dostawał EAME i z miejsca grot za desant z morza w Algierii; następnie dostawał gwiazdkę za desant z morza na Sycylię; następnie dostawał gwiazdkę za desant z morza w Normandii. Nieoficjalnie – ale władze US Army przymykały na to oko – kolejną gwiazdkę do EAME dołączał za forsowanie Renu, bo wszyscy amerykańscy żołnierze biorący w tym udział kłócili się z dowództwem, że to się niczym nie różni od ich wszystkich innych ataków inwazyjnych z powierzchni wody. Oficjalne przepisy nie zezwalały na gwiazdkę do EAME za forsowanie Renu łodziami i pojazdami pływającymi, ale machano na to ręką i nie goniono żołnierzy tej i innych dywizji za doczepianie sobie do EAME gwiazdki za reńską operację Plunder. Do tego można było mieć przyznaną gwiazdkę lub dwie za udział w kampaniach zdefiniowanych w przepisach tego medalu. EAME (szczególnie z „devices”) był niezmiernie ceniony wśród amerykańskich żołnierzy i być może źle by znosili fakt, że wojsko dzieli się takimi żołnierskimi dobrami z innymi narodami.

Co innego amerykański Legion of Merit, który żołnierzy nie obchodził, jako dla nich prawie nieosiągalny, nikt go w realu nie oglądał, a poza tym Legion of Merit był już z definicji dopuszczony do odznaczania nim także członków zagranicznych sił zbrojnych. To że nadawano go jakiejś liczbie zagranicznych dowódców to już nikogo nie obchodziło na żołnierskich dołach.

Dla zwykłych żołnierzy EAME to było coś! Rekordziści (wśród pilotów szybowcowych USAAF) nosili EAME z grotem i czterema gwiazdkami za udział w pięciu operacjach desantowych. Jeszcze inni rekordziści wśród pilotów szybowcowych mieli EAME z grotem i siedmioma gwiazdkami, chociaż żaden taki pilot nie przeżył więcej niż pięciu lotów bojowych. Mógł mieć te „devices” za pięć desantów i trzy inne sprawy, np. lot szybowcem do oblężonego Bastogne i dwie kolejne gwiazdki za udział w walkach na lądzie w ramach kampanii, jakie określały przepisy o EAME. Tak, czy inaczej, EAME z grotem i siedmioma gwiazdkami oznaczał, że było się odznaczonym tym medalem dziewięciokrotnie.

I w tym przypadku taki medal, jak EAME nie pasowałby do obdzielania nim nieamerykańskich żołnierzy i jednostek. W kwestii medali kampanijnych Amerykanie i Brytyjczycy najwyraźniej postrzegali te kwestie tak samo.

Ogólnie rzecz biorąc poruszyliśmy temat olbrzymi. Na co dzień nikt takimi sprawami się nie zajmuje, z historykami na czele, chociaż są na świecie ludzie (np. na USMF, WMF, ale nie tylko), którzy są mistrzami w rozszyfrowywaniu baretek i sznurów galowych na czarno-białych zdjęciach żołnierzy z II wojny. Jest to zdolność bardzo fajna i pożyteczna, ale to trochę mało, żeby powiedzieć coś więcej, jak to wszystko wyglądało od strony formalno-prawnej.

Można się tylko domyślać „po owocach”, czyli po wyglądzie żołnierzy, jak to wszystko wyglądało. A dobrze byłoby wiedzieć także to, co jest w dokumentach na takie tematy. Są oczywiście książki poświęcone odznaczeniom wojskowym, tylko zazwyczaj one są monograficzne, dotyczące jednego państwa i nie zawierają olbrzymiego researchu na temat relacji międzynarodowych (i związanych z tym przepisów) we wzajemnym nadawaniu sobie odznaczeń.

A jeśli chodzi o wzajemne drugowojenne relacje w takich sprawach na linii USA-UK to myślę, że tu też wszystko widać „po owocach”. Raczej była to „szorstka przyjaźń”. Amerykanie widząc, że nie dostają od Brytyjczyków żadnych odznaczeń dla jednostek wojskowych, w przeciwieństwie do innych państw europejskich, też żadnych odznaczeń jednostkom brytyjskim nie nadawali. A szkoda, bo aż jest rzeczą dziwną, że nie miała żadnego amerykańskiego odznaczenia nadanego en bloc drugowojenna brytyjska Air Sea Rescue. Nikt nie uratował tylu amerykańskich istnień ludzkich podczas wojny, co te niepozorne kuterki ratunkowe z roundlem RAF na dziobie. Jest takie znamienne zdjęcie z Morza Północnego, gdy taki brytyjski kuterek podpłynął do amerykańskiego szybowca CG-4A, który wodował, a na jego skrzydłach stoi 16 żołnierzy. A przecież były setki takich przypadków i iluż Amerykanów zostało tak uratowanych…

Grunt, że zasygnalizowaliśmy rekonstruktorom, że z akselbantami trzeba uważać, tak samo zresztą, jak z baretkami, które nosi się na rekonstruktorskim mundurze.

A odchodząc już od „sznurologii” – innymi zagranicznymi odznaczeniami, jakimi wyróżniano Amerykanów (żołnierzy, nie jednostki) na ETO były: Odznaczenie Królowej Wilhelminy, Medal za Wyzwolenie Holandii i holenderski Medal Wolności. Tutaj już żołnierze 21. GA byli lepiej traktowani, ponieważ co najmniej żołnierze brytyjskiej 1. DPD coś z tych odznaczeń dostawali.
Patriotyzm jest rodzajem religii, jest jajkiem, z którego wylęgają się wojny - © Guy de Maupassant
Awatar użytkownika
Olsen
Posty: 245
Rejestracja: czw 23 kwie, 2015 9:57 am
Lokalizacja: Zduñska Wola

Re: Kontrowersje

Post autor: Olsen »

A ja na chwilę wrócę do sznurologii, do 1 DPanc.
Michale jak dobrze pamiętam, żołnierze Maczka nosili czarne sznury. Czy dotyczyło to wszystkich, czy tylko weteranów kampanii polskiej, czy tylko 10 Brygady Kawalerii? Czy sznury te noszono tylko wyjściowo czy też na bojowo?
I mam podobne pytanie dotyczące batalionu Strzelców Podhalańskich, bo pamiętam, że Samodzielna Brygada Strzelców Podhalańskich dostała od króla Haakona VII przywilej noszenia sznura w barwach norweskich, a po jej rozbiciu we Francji przywilej ten przeszedł na batalion Strzelców Podhalańskich z 1 DPanc.
Zawsze jest pora na herbatę i ciastka.
Awatar użytkownika
Mike
Marszałek
Posty: 12007
Rejestracja: ndz 10 paź, 2004 10:29 pm
Lokalizacja: Poznañ

Re: Kontrowersje

Post autor: Mike »

Spokojnie, nie zniknąłem, tylko czasu brak. Może w majówkę uda się parę zdań napisać :)

DODANO

Chwilę zajęło, by zabrać się do napisania kilku słów w omawianym temacie.

W 1. Dywizji Pancernej, a zwłaszcza w 10. Brygadzie Kawalerii Pancernej sznury były zjawiskiem stosunkowo powszechnym.

I tak:
- sznury pomarańczowe z czarnym obrzeżem noszono w kwaterze głównej 10. BKPanc,
- sznury plecione pomarańczowe noszono w 1. i 2. Pułku Pancernym,
- sznury czarne w 10. Pułku Dragonów, a w przypadku trębaczy - amarantowo-szmaragdowo-pomarańczowe,
- sznury czarne występowały także w 24. Pułku Ułanów, ale dopiero od 1945 roku
- sznury pamiątkowe norweskie, tzw. Sznury Haakona noszono w batalionie Strzelców Podhalańskich – przy czym tylko uczestnicy walk w Norwegii mieli prawo do wersji z tarczką z herbem Norwegii,
- od 1945 roku czarne sznury plecione wprowadzono też w 8. batalione strzelców, zwanym po wojnie „brabanckim”,
- od roku 1945 również w 9. batalionie Strzelców Flandryjskich zaczęto nosić sznury – wspominane już tu belgijskie,
- ponadto, sznury czarne noszono również w 10. Pułku Strzelców Konnych oraz pułkach artylerii dywizyjnej,
- wreszcie, sznury nosiła też żandarmeria w dywizji.

Nie znam szczegółów przyznawania sznurów w oddziałach innych, niż 10. Pułk Dragonów. Dragoni nosili je w uznaniu zasług, niejako „chrztu” na żołnierza pułku. Widać też różne wersje, głównie w wykończeniu sznura, choć prawie zawsze jest to prosty sznur – taki, jak od gwizdka, w przeciwieństwie do choćby pułków pancernych, w których pomarańczowe sznury były sznurami plecionymi.
Sznury noszono przede wszystkim do wystąpień oficjalnych oraz do mundurów wyjściowych, jednak nie brak zdjęć (zwłaszcza dragońskich), gdzie widzi się sznury przy polowym battle dressie, czy nawet denimie.
Hit first. Hit hard. Keep on hitting.
Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Kontrowersje

Post autor: Grzegorz »

Mike pisze: pt 14 maja, 2021 8:59 pmW 1. Dywizji Pancernej, a zwłaszcza w 10. Brygadzie Kawalerii Pancernej sznury były zjawiskiem stosunkowo powszechnym.

I tak:
- sznury pomarańczowe z czarnym obrzeżem noszono w kwaterze głównej 10. BKPanc,
- sznury plecione pomarańczowe noszono w 1. i 2. Pułku Pancernym,
Czy można podejrzewać, że te pomarańczowe sznury to tak jakby za Holandię? Tak jakby nawiązanie do pomarańczowych sznurów masowo nadawanych przez władze holenderskie dla US Army za ich walki w Holandii?
Patriotyzm jest rodzajem religii, jest jajkiem, z którego wylęgają się wojny - © Guy de Maupassant
Awatar użytkownika
Mike
Marszałek
Posty: 12007
Rejestracja: ndz 10 paź, 2004 10:29 pm
Lokalizacja: Poznañ

Re: Kontrowersje

Post autor: Mike »

Nie, w tym przypadku to bez związku ze szlakiem bojowym - to nawiązanie do tradycji broni pancernej, która zwyczajowo w Wojsku Polskim wyróżnia się barwą pomarańczową.
Hit first. Hit hard. Keep on hitting.
Awatar użytkownika
Schrek
Posty: 4381
Rejestracja: ndz 10 paź, 2004 7:46 pm
Lokalizacja: W drodze...

Re: Kontrowersje

Post autor: Schrek »

Z tego co mi wiadomo brytole nie mają w swoich oznaczeniach zwyczaju nadawania grupowego dla jednostek. Inaczej jest w jedostkch fracuskich jak i polskich gdzie od czasów Napoleona utarł sie zwyczaj nadawania odznaczeń nie tylko dla żołnierzy ale też dla formacji. Podobnie rzecz się miała z odznaczeniami krajów post CK.

Co do kolorów sznurów w większości przypadków zależalo od barwy Broni. W 1.dpanc większości jednostek miala czarne na pamiatkę wywodzenia aie z 10.bkpanc z 1940 roku. Ale są wyjątki jak pułki pancerne gdzie były pomarańczowe, widziałem w 2.pamot ciemno zielone a podhalanie mieli w barwach norweskiego krzyża walecznych.
Co ciekawe bratnii 16.pdrag nosił sznur biały a w 4.pgren granatowe.
Będziesz draniu tak długo bił butami w ziemie,
aż ci koniec pikelhaubu z ziemi będzie sterczał
Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Kontrowersje

Post autor: Grzegorz »

Dodatkowy wątek falerystyczny silnie wpisujący się w tutejszą dyskusję.
Patriotyzm jest rodzajem religii, jest jajkiem, z którego wylęgają się wojny - © Guy de Maupassant
ODPOWIEDZ