Na początek pozwolę sobie zacytować wpis Grzegorza z wątku o blaskach i cieniach PSZ:
Trzy anegdoty:Grzegorz pisze:Miały być blaski i cienie, więc teraz będzie wielki, wspaniały blask naszej 1. DPanc. Blask, z którego ja przynajmniej, jako Polak, jestem bardzo dumny.
Żyd, a zarazem kombatant 1. DPanc, z którym korespondowałem, stwierdzał wobec mnie, że w ogóle nie wie, co to jest polski antysemityzm. Nigdy go w PSZ nie zaznał, a wręcz napisał mi, że jego dowódca w 1. DPanc (nie Żyd) miał wobec niego stosunek ojcowski.
I to jest super, i jak słyszę takie rzeczy to kompletnie guzik mnie obchodzi, co, gdzie i kiedy 1. DPanc gdzieś narozrabiała.
1. Rozmawiając z żołnierzem 10. Pułku Dragonów, którego większość Odwachu dobrze zna, lecz którego nazwiska pozwolę sobie nie wymieniać, postanowiłem zapytać o stosunek żołnierzy narodowości polskiej do Żydów, którzy służyli w jego pododdziale (pytałem m.in. o ewentualne prześladowania). Odpowiedział mniej więcej tak: „U nas żadnego prześladowania nie było. Nie było żadnego bicia. Tylko czasem w marszu kapral podał: <<Czoło śpiewa: przyszedł żydek na świat, zasmrodził cały świat…>>".
No tak, prześladowania to tylko bicie, „żartobliwe” przyśpiewki to spoko...
2. Kiedyś wypytywałem także żołnierza 1. Pułku Pancernego o ich lekarza: „U nas w pułku lekarzem to był taki Żydek. Ale on był w porządku”. Tym „Żydkiem” był dr Henryk Seid. Żydek, ale w porządku :-)
3. Podpytywałem w końcu o relacje między Polakami i Żydami dr kpt. Bolesława Rutkowskiego, którego miałem niezwykły zaszczyt i olbrzymią przyjemność znać przez parę ostatnich lat jego życia. Według niego o jakichkolwiek przejawach antysemityzmu w kręgu lekarzy z jego oddziału, czy na studiach na Polskim Wydziale Lekarskim przy Uniwersytecie w Edynburgu nie było mowy. Miał wielu bliskich kolegów Żydów. To specyfika tej służby. Jednym z jego najbliższych przyjaciół był Abraham Gunsberg. Byli na jednym roku na studiach. Rutkowski oddelegowany został na Bliski Wschód do II Korpusu Polskiego; przeszedł cały szlak bojowy, od Monte Cassino po Bolonię. Gunsberg służył w 10. Pułku Dragonów. Po wojnie nigdy się już nie widzieli. Dr Rutkowski wspominał, że zarówno w szefostwie służby zdrowia AWP, jak i w szpitalu, w którym pracował, to, kto był jakiego wyznania/narodowości nie grało roli. Wspominał także o swoim koledze Żydzie Herszu Łachu.
Temat nie jest łatwy i znów jest wielowątkowy. W różnych oddziałach działy się różne rzeczy. Różni są ludzie. Różni dowódcy – to od nich pewnie niejednokrotnie zależał klimat w oddziale. To, że czasem animozje na tle narodowościowym, a może coś więcej, między żołnierzami były, to pewnik. Pisał o tym nawet Maczek w „Od podwody do Czołga” o ile mnie pamięć nie myli. Ale jaka była skala?
W tym kontekście pojawia się sprawa dezercji Żydów z 1. Dywizji Pancernej w Szkocji. Czy rzeczywiście ich ucieczki podsycane były agitacją komunistyczną? Jeśli tak, to na jak dużą skale zakrojone były takie propagandowe działania? Jak polskie władze na to reagowały? Co z Polskim kontrwywiadem, bo to niezwykle ciekawy wątek tej sprawy? Czy prowadził jakieś akcje kotra?
Ciekawy i nadal rzetelnie nieopracowany jest temat masowych dezercji Żydów z II Korpusu Polskiego, podczas jego pobytu w Palestynie i stosunku Andersa do całej sprawy.
Ilu Żydów zginęło na froncie? Ilu było Żydów wśród oficerów ? Ile było oficerów innych narodowości? Czy żołnierzom innych narodowości utrudniano awanse? Ciekawa wydaje się kwestia Ukraińców w PSZ…
Temat mnie bardzo interesuje, ponieważ sam zbieram powolutku materiały do opracowania dotyczącego lekarzy żydowskiego pochodzenia służących w PSZ.
PSZ to niezwykle wdzięczny temat nie tylko dla historyka wojskowości, lecz także dla historyków zajmujących się socjologią czasów minionych. Należy pamiętać, że strukturach PSZ znaleźli się ludzie z całego świata: ci, którzy z polskim wojskiem ewakuowali się z kraju po wrześniu, ludzie ze wschodu i zachodu, północy i południa Polski, emigranci z obu Ameryk, krajów Beneluksu czy Francji, byli żołnierze Legii Cudzoziemskiej, weterani wojny domowej w Hiszpanii. W PSZ służyli, żołnierze różnych wyznań i narodowości. Był to istny kocioł. W moich oczach smaczku całej sprawie dodaje fakt, że olbrzymią część stanowili rezerwiści lub ludzie, którzy nigdy wcześniej w wojsku nie byli. Dochodziły więc tarcia na linii żołnierze zawodowi – reszta.
W tym miejscu pragnę polecić niezwykle ciekawe opracowanie białoruskiego autora Jerzego Grzybowskiego pt. „Białorusini w polskich regularnych formacjach wojskowych 1918-1945”. Znaleźć tam można ciekawe informacje dotyczące PSZ na Zachodzie oraz 1. Dywizji Pancernej.
http://www.isppan.waw.pl/ksiegarnia/bialorusini.htm
Olo