Blaski i cienie PSZ

Moderator: Mike

Robspad
Posty: 73
Rejestracja: śr 19 wrz, 2007 12:08 am
Lokalizacja: £ód¼

Post autor: Robspad »

Problem polega na tym, że takich projektów pojawiło się wiele nikt nie dyskutuje o tym, ze nie wypaliły. Słyszę tylko o akcji na Warszawę. Czy ktokolwiek z was słyszał o podjęciu jakichkolwiek poważnych przygotowań do takiej akcji?
…
No właśnie.
Należy odróżnić dwie sprawy politykę od organizacji wojska w celu realizacji tej polityki. Jeśli nie prowadzi się własnej polityki jest się zwykłym wojskiem najemnym takim samym, jak wojska kolonialne.
Tak na szybko, bo nie do wszystkich papierów mam teraz dostęp.

Sikorski w tajnym piśmie do dowódcy I Korpusu panc-mot we wrześniu 1942 roku pisze o organizacji jednostek I korpusu i dodaje w punkcie 2., że uzgodniono użycie brygady spadochronowej wyłącznie do łączności z Krajem i do wsparcia ruchu zbrojnego w Polsce.

Czy to było zbrodnicze założenie?

Sikorski zawarł porozumienie z Churchillem i ten obiecał mu pomoc w przetransportowaniu brygady. Była to umowa z Brytyjczykami.

Na konferencji u Naczelnego Wodza 15 marca 1944 roku Sosabowski zwraca się do Naczelnego Wodza sowami, że jeżeli zdecyduje się użyć Brygadę na froncie inwazyjnym (Sosabowski nigdy nie rościł sobie prawa do podjęcia takiej decyzji) to należy się liczyć z tym, ze Brygada nie wesprze powstania w Kraju (chodzi o akcję Burza, planowano także utworzenie lotnisk) to nie będzie miał, kto osłonić lotnictwa i o tym dowódca Krajowy powinien wiedzieć i liczyć się z tym, przy planowaniu swoich działań.
Naczelny wódz odpowiada, ze jak Brytyjczycy nie dadzą samolotów, (co kiedyś tam obiecali), to nawet mimo nie użycia Brygady na froncie inwazyjnym nie dojdzie też do akcji w Kraju. OD tego momentu Sosabowski doskonale zdaje sobie sprawę z sytuacji i walczy tylko o to, aby w zamian za zgodę na użycie Brygady uzyskać od Brytyjczyków jak najwięcej korzyści. Pomimo tego, ze Browning nadal mami Sosabowskiego, że z operacji na kontynencie zostanie szybko wyciągnięty i musi przygotować się na Warszawę. Mówimy cały czas o marcu 1944roku. Sosabowski przedstawia zarówno plusy (pięć punktów), jak i minusy (tylko dwa punkty) użycia Brygady. Mało tego formułuje warunki, jakie należy postawić Brytyjczykom, a uważał, że należy licytować wysoko, aby uzyskać jak najwięcej.

Dokumenty przeczą tezie, ze Sosabowski nie interesował się szkoleniem szybowcowym. Już w czerwcu 1943 roku zgłasza Browningowi cyt.: "Problem szybowcowy". Browning tłumaczy się, że sami Brytyjczycy mają poważny problem, w związku z operacją na Sycylii, niepozwalającym nawet na normalne szkolenie. Skazani byli na sprzęt amerykański. Załogi były słabo przeszkolone szybowcowo, co spowodowało blisko połowę strat. Oczywiści Sosabowskiemu na jego wyraźną prośbę obiecano udostępnić wszystkie duże raporty z tych operacji.

W kwietniu w raporcie do NW Sosabowski pisze, że:
- Montgomery nie może kwestionować głównego zadania Brygady, dla którego Brygada powstała i które nadal obowiązuje.
- uzupełnienie strat jest bardzo wątpliwe z uwagi na czas potrzebny na wyszkolenie. Stąd realna kalkulacja na użycie Brygady w Kraju może się oprzeć jedynie w ramach nieuzupełnionych strat.
- każda operacja powietrzna przy najbardziej pieczołowitej i oszczędzającej jednostkę kalkulacji, jest ryzykiem wystawiającym ja na zniszczenie.
- gdyby nawet odpadła akcja wsparcia powstania w Kraju, to pozostaje:
a) sprawa oparcia się w początkowej fazie na zorganizowanej znanej Aliantom sile zbrojnej
b) zabezpieczenie specjalistów dla organizacji przyszłych jednostek tak specjalnego rodzaju wojska w Polsce
I tu uwaga Sosabowski stwierdza, że Brygada powinna być pierwsza w Polsce nawet, gdyby nie miała być przewieziona powietrzem.

Więc proszę nie opowiadajcie więcej o jakiejś samobójczej akcji w podwarszawskim Kampinosie.

Co najwyżej można mu czynić zarzut, że chciał naśladować Piłsudskiego i jego Legiony.

Wystarczy pojechać do Instytutu Sikorskiego i zapoznać się z dokumentami. Ale trzeba wykazać się odrobiną dobrej woli. Ponieważ ludzie 1. SBS już sami nie mogą się bronić, więc poczucie uczciwości nakazuje mi stanąć w ich obronie.

Wiele spraw pominąłem, z uwagi na to, że nie mam czasu, aby naświetlać wszystkie aspekty sprawy.
Zarzucanie tym ludziom zdrady, totalnej głupoty itp, jest nie uczciwe (na prośbę moderatora nie użyję tu mocnych słów). Owszem zrozumiałbym to, gdyby jako alternatywę wskazywano postępowanie Czechów, którzy bili się na raty małymi jednostkami a szumu robili, jak za całą Armię. Ci przynajmniej powrócili do domu ze sprzętem i mniejszymi stosunkowo stratami.

-------------------------------

Michale, mam nadzieję, że po przeczytaniu powyższego posta, nabierzesz większego dystansu do sprawy zrzucania spadochroniarzy 1SBS na drzewa w Kampinosie. Coś, co pojawiło się w historiografii, lecz ma taką samą rangę jak wszystkie operacje desantowe, które nie doszły do skutku. Mało tego nie wkroczyły nawet do etapu panowania operacyjnego.

A konkretniej:
- Zapewniam, że bardzo krytycznie słuchałem tego, co opowiadają weterani. Im więcej miał do opowiadania, tym bardziej był niewiarygodny, (to reguła, którą można zastosować w ciemno do każdego weterana). Często musiałem przysłowiowo ciągnąć za język. Dopiero po nawiązaniu przyjacielskich relacji i nabraniu zaufania mogliśmy sobie porozmawiać swobodnie. Relacje szeregowych są bardziej emocjonalne, to prawda, ale z drugiej strony oficerowie nie są wcale bardziej obiektywni. Wielu z nich miało za złe, ze Sosabowski od nich wymagał więcej niż od szeregowych. Charakter też miał szorstki.

- Celem Brygady nie był desant a użycie jej w Kraju. Cała dyskusja toczy się wokół tego nieszczęsnego desantu. Zapomnij o tym. To jest taki sam fakt, jak planowany przyjazd Andersa na białym koniu. To taki sam "wiarygodny" plan Andersa, jak desant Sosabowskiego we wrześniu 1944r.
Ostatnio zmieniony sob 16 kwie, 2016 9:11 am przez Robspad, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Grzegorz »

Mike pisze:Niestety, im więcej i im częściej o tym czytam, tym więcej szukam i w żadnym z opracowań czy źródeł brytyjskich nie znalazłem wzmianki na ten temat. Obawiam się, że ktoś z przysłowiowego poklepania po plecach, czy też iście brytyjskiej kurtuazji, uczynił mit i sacrum brygadowej legendy.
No, oczywiście, jest też opcja, że kłamliwi Brytyjczycy znów próbują tuszować dokonania Polaków.
Masz rację.

Teoretycznie to jest niby ciekawa sprawa, ale tylko teoretycznie. Baśnią niestety pachnie to na milę.

Mam to dobrze przerobione w relacjach amerykańsko-brytyjskich i nie mogło być inaczej w relacjach brytyjsko-polskich. Mechanizm prawny byłby ten sam. Dobrze wytłumaczył mi to ppłk Hamilton z 90. DP. Był miłośnikiem aspektów prawnych w prowadzeniu działań wojennych na MTO i ETO. Alianccy wojskowi, żeby byli nie wiadomo jak wysokiej rangi, nigdy nie mieli prawa szarogęsić się aż do tego stopnia, aby ot tak sobie proponować obywatelom innych państw dowodzenie swoimi jednostkami. Były to zawsze decyzje na szczeblu nie wojskowym, lecz rządowym, choć wojskowi mogli z takimi propozycjami występować. I występowali.

Jak mi napisał Hamilton już od operacji „Torch” nierzadko zdarzało się, że albo Brytyjczyk dowodził jakimiś Amerykanami, albo Amerykanin dowodził jakimiś Brytyjczykami. Tylko że nigdy to się nie działo z mocy decyzji wojskowych. Pozwolenie na takie rzeczy zapadały na szczeblu cywilnym-rządowym.

Nie inaczej jest w przypadku rzekomego zaproponowania gen. Sosabowskiemu dowodzenia jakąś brytyjską jednostką powietrznodesantową. Jeśli ktoś chce twierdzić, że to jest niby fakt historyczny, wówczas musi być po tym ślad w dokumentach dwóch rządów – brytyjskiego i polskiego. W przeciwnym razie jest to kolejna baśń związana z 1. SBS.

A tak na marginesie – już to widzę, jak Brytyjczycy mieliby oddać dowództwo dywizji airborne gen. Sosabowskiemu o takim rozeznaniu w tych sprawach, jakie on sobą reprezentował (co można udowadniać w nieskończoność), jak gdyby nie mieli pod dostatkiem własnych doświadczonych brygadierów i generałów, albo nie mieli bardzo doświadczonych amerykańskich kumpli z tej branży z redukowanych lub likwidowanych po wojnie jednostek airborne. Już widzę taki absurd u Brytyjczyków. A jakaż to magiczna brytyjska dywizja airborne miałaby być dowodzona przez gen. Sosabowskiego? Może polscy fantaści znają jakiś numer tej dywizji? Może polscy fantaści-apologeci gen. Sosabowskiego podadzą wreszcie numer tej mitycznej brytyjskiej dywizji airborne, którą on niby miał dowodzić, bo w kontekście powojennej redukcji brytyjskich wojsk airborne to naprawdę bardzo interesujące. Może wreszcie polscy fantaści podadzą numer tej mitycznej dywizji, jaką rzekomo miał dostać Sosabowski, w kontekście tego, że niemal natychmiast po II wojnie Brytyjczycy odeszli od systemu dywizyjnego w działaniach airborne i wszystkie ich operacje airborne były prowadzone na szczeblu brygady lub batalionu ze wskazaniem na batalion, jako jednostki najczęściej stosowanej. Może wreszcie poznamy numer tej mitycznej dywizji w kontekście tego, że natychmiast po wojnie Brytyjczycy dywizji airborne już nie potrzebowali. Jedyną, jaką mieli, wysłali do rezerwy i zredukowali, a w 1948 r. w ogóle ją zlikwidowali.

No więc jaki jest numer rzekomej brytyjskiej dywizji airborne, którą jakoby miał dostać pod dowództwo gen. Sosabowski? Ile jeszcze lat polscy fani historii będą wysłuchiwać tych andronów, mitów, baśni na temat 1. SBS i Sosabowskiego kompletnie oderwanych od realiów historycznych i wszystkich innych z pozostałych dziedzin nauki przyporządkowanych do wojsk powietrznodesantowych II wojny światowej?
Ostatnio zmieniony sob 16 kwie, 2016 12:09 pm przez Grzegorz, łącznie zmieniany 7 razy.
Robspad
Posty: 73
Rejestracja: śr 19 wrz, 2007 12:08 am
Lokalizacja: £ód¼

Post autor: Robspad »

Mylisz kolejność postępowania w tym trybie. Najpierw bada się jakie jest stanowisko osoby zainteresowanej, aby nie narazić się na afront w postaci odrzucenia propozycji. Dopiero potem, po uzyskaniu wstępnej zgody, występuje się z oficjalnymi dokumentami. Tak było i jest, zwłaszcza w brytyjskiej dyplomacji.

-------------------------------------------------

Małe uzupełnienie. Stasiak w swoich wspomnieniach (str. 77) podaje, że po odbyciu kursu w Wyższej Szkole Wojennej i kursu językowego, (jak przypuszczam na początku 1944 roku - luty-marzec) został przydzielony w Brygadzie do sztabu kwatermistrzowskiego, czyli dziedzinie, na której Sosabowski znał się dobrze. Jak mniemam Sosabowski chciał sprawdzić, czego nauczył się Stasiak. Dostał zadanie do opracowania przerzutu całości lub tylko części (batalion) Brygady na odległość do 200 km (mniej więcej z Londynu do Warszawy). Wniosek, z którym Stasiak musiał się na pewno podzielić z Sosabowskim, jest taki, że zrzut Brygady ani jej części (np. batalionu) jest niemożliwy bez możliwości lądowania samolotów w pobliżu rejonu zrzutu w celu uzupełnienia paliwa na drogę powrotną. Przy czym Stasiak zakładał nierealnie małe straty.
To doskonale koreluje z tym, co napisałem we wcześniejszym poście, że wsparcie powstania nie będzie możliwe bez lotnisk i zapewnienia osłony tych lotnisk i dowódca Krajowy powinien być o tym powiadomiony. To jak na razie jedyny ślad wskazujący na to, że sprawdzano, czy takie wsparcie jest w ogóle realne. Wnioski są negatywne nawet w odniesieniu do batalionu.

--------------------------------

Stasiak strona 89 - opisuje, jak Browning zaproponował Sosabowskiemu dowództwo Brytyjsko polskiej dywizji powietrznodesantowej. To relacja oficerów. Najlepiej zacząć czytanie od samej góry, aby zrozumieć dlaczego Browning poczuł się urażony odmową.

Sądzę, że było to spotkanie, które odbyło się 17 maja 1943r. Moim zdaniem Sosabowskiemu tak naprawdę Browning zaproponował objęcie dowództwa drugiej brygady wchodzącej w skład 6 Dywizji Powietrznej, pod dowództwem gen. Gale. Trzon tej drugiej brygady miała stanowić polska Brygada z możliwością uzupełnienia Brytyjczykami odpowiednio do etatów brytyjskich.
Ostatnio zmieniony sob 16 kwie, 2016 9:10 am przez Robspad, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Grohl
Administrator
Posty: 1320
Rejestracja: pt 31 mar, 2006 2:53 pm
Lokalizacja: Szamotu³y/Poznañ
Kontakt:

Post autor: Grohl »

Uprzejmie prosiłbym także o łączenie swoich postów.
Awatar użytkownika
Mike
Marszałek
Posty: 12018
Rejestracja: ndz 10 paź, 2004 10:29 pm
Lokalizacja: Poznañ

Post autor: Mike »

Robspad pisze:Wystarczy pojechać do Instytutu Sikorskiego i zapoznać się z dokumentami. Ale trzeba wykazać się odrobiną dobrej woli. Ponieważ ludzie 1. SBS już sami nie mogą się bronić, więc poczucie uczciwości nakazuje mi stanąć w ich obronie.
Wyobraź sobie, że tej woli dobrej miałem mnóstwo, bo zaczynając swoją przygodę z odtwórstwem historycznym w 2003 roku, byłem wielkim fanem, bezkrytycznym miłośnikiem 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej. Do tego stopnia, że poświęciłem jej kilka lat swego życia, na przestrzeni których często bywałem w archiwach londyńskich właśnie.
Znalazło to ujście w skromnej, studenckiej twórczości naukowej, która jednak pozwoliła mi zweryfikować pogląd na wiele spraw, nabrać dystansu do bogoojczyźnianych teorii głoszonych niestety nierzadko w historiografii.
Uważam, że trzeźwa próba racjonalnej oceny, dokonywana w oparciu o możliwie najbardziej różnorodne, wiarygodne i dostępne materiały nie wyklucza jednoczesnego szacunku do polskich spadochroniarzy.
Grzegorz pisze:Może wreszcie polscy fantaści podadzą numer tej mitycznej dywizji, jaką rzekomo miał dostać Sosabowski, w kontekście tego, że niemal natychmiast po II wojnie Brytyjczycy odeszli od systemu dywizyjnego w działaniach airborne i wszystkie ich operacje airborne były prowadzone na szczeblu brygady lub batalionu ze wskazaniem na batalion, jako jednostki najczęściej stosowanej.
Grzegorzu, chodzi o okres wojenny rzecz jasna. Po wojnie przecież nie mamy już o czym mówić.
Hit first. Hit hard. Keep on hitting.
Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Grzegorz »

Mike pisze:Grzegorzu, chodzi o okres wojenny rzecz jasna. Po wojnie przecież nie mamy już o czym mówić.
:-)

Pisze wprawdzie o tym W. Markert, że 12 września 1942 r. zaproponowano Sosabowskiemu dowodzenie jakąś dywizją airborne, ale przypisu do tego nie ma. A naprawdę nie wymagam cudów w postaci dokumentów, tylko choćby relacji wspomnieniowej z nazwiskami świadków: kto, gdzie i kiedy słyszał, że 12 września 1942 gen. Browning zaproponował gen. Sosabowskiemu dowodzenie jakąś dywizją powietrznodesantową?

Mojego pytania o numer dywizji to w zasadzie nie zmienia. Jak wszyscy wiemy Brytyjczycy z biedą poskładali dwie dywizje airborne, z czego jedną wyszkoloną prawidłowo, drugą... wiadomo jak, na dodatek zlikwidowaną po MG. I tu nieustające pytanie o to, czego jeszcze świat do tej pory nie odkrył - jaką to dywizję miał rzekomo dostać pod dowództwo gen. Sosabowski, bo w świetle tego, że dywizji takiej nie było, i nawet nie była w planach tworzenia, to zostaje nam tylko baśń o tym, że miałby dostać 6. DPD. Tylko niby dlaczego, skoro w tej dywizji Brytyjczycy mieli, jak na ich możliwości, najbardziej profesjonalne dowództwo i najbardziej doświadczone. Tak doświadczone, że doświadczenie gen. Sosabowskiego do tego się nie umywa. A więc mieliby sobie zrobić Brytyjczycy downgrade zamiast upgrade?

Czy naprawdę ktoś wierzy, że 6. DPD wybrałaby się do operacji „Varsity” pod dowództwem gen. Sosabowskiego?
Ostatnio zmieniony sob 16 kwie, 2016 4:41 pm przez Grzegorz, łącznie zmieniany 1 raz.
Robspad
Posty: 73
Rejestracja: śr 19 wrz, 2007 12:08 am
Lokalizacja: £ód¼

Post autor: Robspad »

Michale, akurat Twojej dobrej woli nie kwestionuję.

Oczywiście rozumiem, że niektóre sprawy były mitologizowane, ale powiedzmy sobie szczerze czasy PRL nie były ku temu najlepszym okresem w odniesieniu do PSZ na Zachodzie. A jeżeli już, to usiłowano utrwalić negatywne wrażenie. W skrócie polegające na tym, że poświęcenie prostych żołnierzy było bezsensowne a wyżsi oficerowie byli dandysami i niekompetentnymi karierowiczami. Dopiero później głownie miłośnicy i fascynanci tematu usiłowali pisać tę historię nierzadko bez dostępu do źródeł i ich krytycznej oceny. Pojawiły się błędy warsztatowe i inne, które były powielane. Prostowanie błędów, lub przedstawianie wydarzeń w nowym kontekście, oczywiście jest pozytywne.

Jednak to, co się ostatnio dzieje, to zgroza. I nie dotyczy to tylko 1SBS. Pojawiła się grupa osób, która tworzy prace pseudo-historyczne i piszą artykuły pod określoną tezę. Świadomie pomijają pewne fakty a inne interpretuje w sposób niedopuszczalny dla historyka i kłamliwy, bez dostatecznego oparcia w faktach i dokumentach. Nazywam ich Zychowiczami polskiej historiografii. Są to ludzie, którzy kariery robią na tworzeniu bardzo kontrowersyjnych tez. Pewne środowiska to podchwytują, wykorzystując tylko politycznie.

Ja z takim pisaniem historii się nie zgadzam.


--------------------------------------------
Grzegorzu:
Cyt.: "Brytyjczycy mieli, jak na ich możliwości, najbardziej profesjonalne dowództwo i najbardziej doświadczone. Tak doświadczone, że doświadczenie gen. Sosabowskiego do tego się nie umywa".

O jakim okresie konkretnie piszesz? O maju 1943 roku?
Doświadczenie Sosabowskiego rozpoczyna się w 1910 roku. W wojsku austriackim Sosabowski przeszedł wszystkie stopnie podoficerskie i otrzymał wszystkie dostępne dla podoficera odznaczenia za waleczność. Otrzymał awans na podporucznika, mimo ze nie posiadał wtedy szkoły dla oficerów rezerwy. To nie był awans za piękne oczy, a za doświadczenie zdobyte w boju. Po ukończeniu Wyższej Szkoły Wojennej pracował w Sztabie Głównym. Obejmował kolejno dowództwa w jednostkach liniowych. Od dowódcy batalionu do dowództwa pułku. W kampanii wrześniowej gen Armii Łódź tak o nim napisał: "Ze szczególnym uznaniem muszę podkreślić bohaterstwo, upór i ofiarność żołnierzy 21 pp. pod dowództwem wyśmienitego dowódcy pułku płk dypl. Stanisława Sosabowskiego, który w najcięższych chwilach kryzysu bitwy w dniach 2-6 września utrzymał swój pułk w ręku i razem z dywizjonem artylerii 8 pal osłaniał odwrót całej dywizji, odchodząc krok za krokiem, skutecznie zatrzymał nieprzyjaciela i tym dał możliwość innym oddziałom swojej dywizji do zebrania się i zajęcia innych stanowisk wyjściowych do dalszej walki".
Za walki w kampanii wrześniowej 21 pp. i płk Sosabowski zostali odznaczeni krzyżami Virtuti Militari.

Wskaż mi równie doświadczonego Brytyjczyka w 1 i 6 Dyw. Pow., Konkrety proszę.

Jego i doświadczenie Brytyjczyków skonfrontowane zostało rok później pod Arnhem. Przypominam, że to Sosabowski wskazał, jeszcze przed akcją, wszystkie słabe punkty tego planu.

Poza tym moim zdaniem zaproponowano mu dowództwo jednej z brygad w 6 Dyw. Pow., która to dywizja akurat miała kłopoty organizacyjne. Oczywiście Sosabowski odmówił i chyba nie trzeba tłumaczyć dlaczego. Więc gdybanie o tym, jaką brytyjską jednostką dowodziłby podczas forsowania Renu jest pozbawione sensu.
Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Grzegorz »

Mike pisze:trzeźwa próba racjonalnej oceny, dokonywana w oparciu o możliwie najbardziej różnorodne, wiarygodne i dostępne materiały nie wyklucza jednoczesnego szacunku do polskich spadochroniarzy.
Na szczęście według tej idei toczy się ta dyskusja o blaskach i cieniach. Tylko że tej dyskusji powinno jeszcze przyświecać porzekadło Hirama Johnsona – The first casualty when war comes is truth („Pierwszą ofiarą wojny jest prawda”). Na szczęście obaj dobrze wiemy, że jesteś wielkim zwolennikiem stosowania do historii wszystkich jej nauk pomocniczych i w ogóle wszystkich nauk, jakie tylko się da, z logiką na czele, więc Ciebie do tego przekonywać nie trzeba.

A więc dlaczego nie mamy tutaj mówić prawdy, że koniec historii zwartych polskich sił powietrznodesantowych z ich absurdalnym pseudomottem, że one niby są „na kraj” przypada na dzień 8 listopada 1942 roku? Dlaczego mamy tego nie mówić i dlaczego mamy nie mówić, jak bardzo Londyn okłamywał KG AK już od listopada 1942 r. do samego końca, że 1. SBS jest rzekomo szykowana „na kraj”, gdy było to jednym wielkim kłamstwem i oszustwem, a jakże – oszustwem „na kraj”, by wpisać się w tę poetykę? Prywatnie jest mi naprawdę potężnie żal gen. Sosabowskiego, i prywatnie doceniam jego dorobek w klasycznych wojskach lądowych (przed jego epizodem airborne), ale mniej prywatnie nie jestem w stanie tolerować tej farsy, do jakiej doprowadzono w Polsce traktowanie historii 1. SBS, bo to jest obraza ludzkiej inteligencji, obraza która narusza nie tylko wszelkie nauki historyczne i techniczne, ale nawet logikę. Tak się mści fakt, że nauki techniczne i logika nie są naukami pomocniczymi historii militarnej. A powinny być. W taki właśnie sposób otrzymujemy kabaretowe postaci z tytułami doktorskimi z zakresu historii, jak mister T.P. opiewany przez nas także i na odwachowym forum. Postaci niewiele lepsze od tego mistera zajmują się w Polsce także historią 1. SBS.

Od listopada 1942 r. wiadomo było, że ani polski desant spadochronowy, ani szybowcowy nigdy nie polecą do Polski. Nigdy i znikąd. A więc od listopada 1942 r. wszystko, co robiono z tą polską jednostką powietrznodesantową (przy surrealistycznym założeniu, że jest „na kraj”) jest prywatną sprawą paru polskich generałów, tylko że za państwowe pieniądze, które powinni za karę, za całe to oszustwo, zwrócić z własnych kieszeni do państwowej kasy. U Amerykanów lub Kanadyjczyków, jak tu już kiedyś pisałem, po takich panów przyjeżdżała limuzyna sztabowa z odpowiednim urzędnikiem wojskowym z odpowiednim papierem i tacy panowie po wejściu do limuzyny znikali z historii wojskowości. Ale nie w PSZ, gdzie wszystko i wszystkim uchodziło płazem.

Od listopada 1942 r. bardzo precyzyjnie było wiadomo, że 1. SBS będzie prezentem dla brytyjskich wojsk airborne do którejś z ich operacji desantowych i że nigdy nie poleci do Polski. Niech fanatycy AK i 1. SBS policzą sobie od listopada 1942 r. ile razy Londyn okłamał KG AK, że jakieś polskie siły spadochronowe i szybowcowe są w UK szykowane do lądowania w Polsce celem wsparcia AK.

Dzień 8 listopada 1942 r. kończy polskie-londyńskie urojenia, że jakieś zwarte jednostki powietrznodesantowe PSZ wylądują w Polsce. Dlaczego polscy historycy do dziś okłamują polskich miłośników historii, że było inaczej, gdy nie było?

Co to jest za data ten 8 listopada 1942 r.? Data desantu 503rd PIB pod Tafaraoui i Oran-La Sénia. Data kompletnego fiaska pierwszego i ostatniego w II wojnie desantu alianckiego na dalekim dystansie. Desantu rozsypanego, zdezorganizowanego, pogubionego, pomylonego w sensie nawigacyjnym, unicestwionego przez źle zbadaną pogodę i wiele innych czynników; desantu ze spadochroniarzami na skraju wyczerpania fizycznego i psychicznego; desantu, w którym spadochroniarze nic nie zrobili, a to, co mieli zrobić to zrobili za nich desantowcy z morza, taka to była farsa. Po stronie alianckiej od tej daty twardo powiedziano – nigdy więcej podczas tej wojny desantów dalekodystansowych. Nigdy, nigdzie, dla nikogo, dla żadnego rządu żadnego państwa, za żadne pieniądze, żeby nawet płacono złotem za taki desant. Nie, bo nie. I koniec kropka.

Od II dekady listopada 1942 r. rozpoczyna się robienie piany z mózgu KG AK przez polski Londyn. Brytyjczycy 1. SBS do Polski nie dowieźliby z przyczyn obiektywnych, fundamentalnych i dobrze znanych, jeśli ktoś ma pojęcie o lotnictwie transportowym, więc tłumaczyć tego nie będę. W ramach czysto teoretycznych mrzonek dowieźć coś z 1. SBS do Polski mogło tylko IX TCC – to IX TCC, które kategorycznie wyznawało zasadę: żadnych desantów dalekodystansowych, a wyłącznie na najbliższych możliwych odległościach.

II dekada listopada 1942 r. to jest koniec snu o polskim desancie powietrznym w okupowanej Polsce. Tylko dlaczego polscy pseudohistorycy do dziś nie są zdolni do oświadczenia tego opinii publicznej? Dlaczego historię PSZ uprawia się w najbardziej prymitywny, groteskowy i żałosny sposób według zasady: jeśli na coś nie ma dokumentu w IPiMS to znaczy, że to co coś nie miało miejsca.
Robspad
Posty: 73
Rejestracja: śr 19 wrz, 2007 12:08 am
Lokalizacja: £ód¼

Post autor: Robspad »

Prymitywny groteskowy i żałosny jesteś ty. Sprowadzasz dyskusję nad zagadnieniem do okładania się pałami. Nie chce mi się demaskować wszystkich twoich banialuk, ubranych dla niepoznaki pozór naukowego żargonu tak, jak w przypadku głoszonej przez ciebie dostępności „fachowca”, który jak się okazało w napadzie paniki wyskoczył ze spadochronem i od pół roku tak naprawdę znajdował się w niemieckiej niewoli.

Całe twoje pisanie, to w zdecydowanej większości naciąganie faktów. Nie masz cywilnej odwagi przyznać się do błędu. Brniesz dalej w swoim uporze. Upierasz się przy jakichś pobocznych kwestiach forsujesz wymyślone koncepcje rzutów szybowcowych itd.
Włącz myślenie i bądź bardziej życzliwy w stosunku do interlokutorów a spotkasz się z taką samą reakcją.

Zachowujesz się jak dziecko, kiedy formalnie zwracasz się do Michała, lecz tak naprawdę odnosisz się do moich wypowiedzi. Obrażony przedszkolak, szukający wsparcia.

Zastanawiam, się czy dyskusja z Tobą ma jakikolwiek sens poznawczy. Dla mnie nie ma, ale może kiedyś ktoś postanowi sobie samodzielnie wyrobić pogląd na kwestie rzekomego planowanego przez Sosabowskiego desantu na Kampinos w celu udzielenia pomocy Powstaniu Warszawskiemu. Tezę, którą stawiasz za pewnik, tylko po to, aby z nią walczyć i wyśmiać kompetencje generała.

Mnie nie interesuje prowadzenie kłótni, jako sztuka, dla sztuki. Nigdy o sobie nie napisałem, że jestem specjalistą. Nie udaję też, że pozjadałem wszystkie rozumy. Ale potrafię wyciągnąć racjonalne wnioski z pewnych faktów.

Krajowe przeznaczenie Brygady - to niecałe 3 tyś ludzi przeznaczonych do akcji w Kraju z ponad 100 tysięcy ludzi (stan na 1942r) przeznaczonych do akcji na kontynencie. To 3% Polaków, którzy mieli być w sprzyjających okolicznościach wykorzystani w Polsce. Odwód znajdujący się w dyspozycji Naczelnego Wodza. Sosabowski nigdy nie rościł sobie prawa, co do dysponowania tym odwodem, co najwyżej prosił o możliwość wyrażenia swojej opinii w chwili podejmowania tej decyzji przez miarodajne czynniki.

Sytuacja polityczna i militarna ulegała zmianom i nawet sam Sosabowski (nie przekreślając głównego przeznaczenia krajowego) zakładał, że jednostka (lub jej część, czyli np. batalion) może nie będzie transportowana drogą powietrzną.

Wiec, gdy po raz kolejny walczysz z mitem desantu na Kampinos, to tak naprawdę sam nakręcasz ten mit i sam się ośmieszasz walcząc z tymi urojonymi wiatrakami.
Albo faktycznie nie rozumiesz różnicy między takimi pojęciami, jak „krajowe przeznaczenie Brygady” a „plan desantu na Warszawę”, lub uporczywie robisz to ze złej woli?

Sprawa krajowego użycia brygady wobec zmieniającej się sytuacji stale traciła na aktualności. Paradoksalnie najbardziej straciła na skutek wybuchu Powstania Warszawskiego.

Już sam nie wiem, jak reagować na twoje zarzuty o "myślozbrodni"(cytując klasyka: samo pomyślenie jest zbrodnią). Czyli zarzut dotyczący jakiejś ogólnej koncepcji, która co najwyżej była przedmiotem teoretycznych kalkulacji i jedynie praktycznych obliczeń dokonanych dla potwierdzenia lub wykluczenia tych teorii. Wynik tych kalkulacji i obliczeń był negatywny.
Czy możesz zacytować jakąkolwiek wypowiedź Sosabowskiego domagającego się desantu na Warszawę w czasie trwającego tam powstania?

Pisze o tej „myślozbrodni” oraz pisaniu pod określoną tezę, ponieważ wystarczyłoby zapoznać się z tym, co napisała osoba przez ciebie krytykowana, czyli Sosabowski. W swojej książce „Najkrótszą drogą” Sosabowski napisał cyt.: „Generał Sosnkowski dał wyraz swemu negatywnemu stanowisku odnośnie powszechnego powstania w Kraju. Jego instrukcje dla dowództwa AK mówiły o konieczności kontynuowania „Burzy” to jest aktywnej dywersji w stosunku do Niemców.”

Za to, co z akcją Burza zrobiło AK i jakie wiązało z tym plany Sosnkowski już nie odpowiada.

Sosabowski pisze dalej o Naczelnym Wodzu: „Tym niemniej, gdy wybuchło powstanie w Warszawie, uczynił wszystko - jakkolwiek bez powodzenia – aby brygada, a przynajmniej jej część aktywnie wsparła to powstanie.”

Te słowa Sosabowskiego należy interpretować nie inaczej, jak tylko próbę usprawiedliwienia Sosnkowskiego. Tego, że praktycznie nie mógł w istotny sposób wesprzeć powstania, któremu był zresztą przeciwny. Zarówno Sosabowski, jak i Sosnkowski doskonale zdawali sobie z tego sprawę. Przy zawartych już porozumieniach nie było najmniejszych szans na zmianę zadania. Przygotowania już trwały. Powstanie wybuchło 1 sierpnia. Tymczasem wcześniej, bo już w marcu Sosabowski wie, że żaden desant całej jednostki lub jej części jest niemożliwy. Zaznacza, że władze AK powinny być o tym powiadomione i brać to pod uwagę przy planowaniu swoich działań. Poza tym dobrze wie, że jednostka oddana zostanie do dyspozycji brytyjskiej. Klamka zapadła, Sosabowskiemu chodzi już tylko o uzyskanie w zamian jak największych korzyści i o oszczędzanie krwi żołnierskiej. Gdy wybucha powstanie żadna pomoc nie jest możliwa, bo wszystkie działania są podporządkowane akcji na kontynencie. Umowy już są dawno parafowane - od czerwca 1SBS znajdowała się w dyspozycji Brytyjskiej.

25.07.1944 – Począwszy od tego dnia następuje rozpaczliwa seria depesz Naczelnego Wodza gen. Kazimierza Sosnkowskiego (generał od 11 lipca jest na inspekcji II Korpusu we Włoszech). Jego stanowisko wobec powstania jest dobrze znane i jest stanowczo negatywnie. Premier Mikołajczyk, całkowicie lekceważąc stanowisko Naczelnego Wodza upoważnia (depeszą z 26 lipca) Delegata Rządu na Kraj Jana Jankowskiego do podjęcia decyzji o wywołaniu powstania. W lipcu Raczyński - ambasador RP i informuje szefa MSW WB o planach wybuchu powstania i zwraca się o skierowanie tam 1SBS, polskiego lotnictwa itd. Wszystkie te postulaty zostają kategorycznie odrzucone i ocenione, jako nierealne.

Mamy do czynienia z dwoma ośrodkami Naczelny Wódz sprzeciwia się lecz rząd Mikołajczyka dąży do wybuchu powstania i chce oddelegowania tam 1SBS.

Czyniąc zarzuty najpewniej kierujesz je pod niewłaściwym adresem. Powinieneś je skierować pod adresem ówczesnych polityków skupionych wokół premiera Mikołajczyka. Zresztą Sosnkowski szybko został przez nich odwołany ze stanowiska. Jak myślisz za co? Pomimo odwołania Sosabowski pierwsze raporty z akcji pod Arnhem wysyła właśnie jemu. Mówi ci to coś? Przecież dobrze wiedział, że Sosnkowski został usunięty ze stanowiska. Zresztą sam niebawem za to zapłacił utratą stanowiska.

Samo Powstanie Warszawskie, jego powody i ocena nigdy nie była przedmiotem moich dociekań. Uważam z perspektywy czasu, że powstanie było niepotrzebne. Podobno było nieuniknione. Jako Polak rozumiem, że kiedy już wybuchło, to nie można było pozostać obojętnym na rozgrywający się tam dramat.

W pełni zgadzam się z autorem tego bloga:
http://niepoprawni.pl/blog/956/hanba-i-chwala-powstanie-warszawskie

A o szkoleniu polskich pilotów i podejmowanych przez Sosabowskiego tez sobie przeczytasz u Sosabowskiego. Nie chodziło o ludzi.


----------------------------------

Umknęło mi coś, co ma kapitalne znaczenie dla omawianego tematu. Jest to przedmowa do książki gen. Stanisława Sosabowskiego pt. „Najkrótszą drogą”. Przedmowa napisana przez gen. Sosnkowskiego, który całkowicie odcina się od pomysłu użycia brygady w Warszawie. Uznaje to za niemożliwe również pod względem technicznym i operacyjnym:
„Zrzucenie brygady lub jej części na dachy domów wielkiego miasta (w którym nota bene szalały już liczne pożary) byłoby eksperymentem bez precedensów dla zrzutów spadochronowych, a czymś całkowicie niewykonalnym dla szybowców przewożących ciężki sprzęt bojowy. …W tych warunkach i wobec braku współdziałania brytyjskiego z powietrza brygada spadochronowa, prawdopodobnie pozbawiona broni ciężkiej i zdziesiątkowana podczas dalekiego przelotu i podczas lądowania, mogła jedynie pomnożyć – i to w nieznacznych stosunkowo rozmiarach – siły powstańcze w Puszczy Kampinoskiej bez większego wpływu na przebieg walk w Warszawie”.

Sosnkowski stosunkowo wiele miejsca poświęca na omówienie tej sprawy.
Ten tekst należy przeczytać.
Awatar użytkownika
Grohl
Administrator
Posty: 1320
Rejestracja: pt 31 mar, 2006 2:53 pm
Lokalizacja: Szamotu³y/Poznañ
Kontakt:

Post autor: Grohl »

Ostrzegałem,

dziękuję i miłego dnia życzę.
Zablokowany