Rewolwery i pistolety u Dragonów.
Moderator: Mike
Jeżeli chodzi o dragonów, to pistoletów, ale niemieckich, istne zatrzęsienie widać na zdjęciach z pościgu, po zakończeniu kampanii normandzkiej. Podejrzewam, że w kotle, gdy masy tego tałatajstwa feldgrau szły do niewoli, a jeszcze większe masy leżały trupem, było co, gdzie i na kim zdobywać.
Stąd też niewyobrażalna więc ilość P08 i P38 w kaburach, wiszących na pasach nawet zwykłych, szeregowych dragonów.
Stąd też niewyobrażalna więc ilość P08 i P38 w kaburach, wiszących na pasach nawet zwykłych, szeregowych dragonów.
Hit first. Hit hard. Keep on hitting.
Fakt. Ten akurat towar to übermensche gubiły całymi skrzyniami. Diabeł mi to teraz nakrył ogonem, ale mam gdzieś zdjęcie, jak US armiści właśnie grabią skrzynię dziewiczych P-38 i mordki im się cieszą od ucha do ucha. Cmokanie po prostu aż słychać, jak się na to zdjęcie patrzy.
Inna sprawa, że nie zbadanym pozostaje (przynajmniej oficjalnie), jak „w stosunkach polsko-niemieckich” na szlaku bojowym 1. DPanc rozwiązywano kwestię złapania przedstawiciela strony przeciwnej, a wyposażonego w coś ze strony własnej? Nie wiem, dlaczego tak się to jakoś wykształciło, pod wpływem jakiego incydentu lub emocji, ale „w stosunkach amerykańsko-niemieckich” na ETO to była piłka najkrótsza z możliwych. Amerykanie wprawdzie grabili niemieckich pistoletów ile się tylko dało, ale bardzo bali się nosić je na akcje, bo po ewentualnym złapaniu przez Niemców z takim przedmiotem była natychmiastowa kula w głowę. I vice versa - jak US armiści złapali übermenscha z czymkolwiek Made in USA, a już nie daj panie boże w butach spadochroniarskich, to za sekundę również była kula w głowę. Takie sobie państwo ustanowili niepisane prawo w tej kwestii.
Nigdy nie spotkałem informacji, aby nasi z 1. DPanc bali się (jak Amerykanie) zabierać na akcje zdobyczną broń, bo była za to natychmiastowa egzekucja w razie przejścia w stan jeniecki, ale też nie spotkałem jakiejś szczególnej informacji, aby w ogóle zabierali taką broń i czy była taka potrzeba? Amerykanie bardziej jednak grabili niemieckie pistolety w celach pamiątkarskich niż użytkowych.
Inna sprawa, że nie zbadanym pozostaje (przynajmniej oficjalnie), jak „w stosunkach polsko-niemieckich” na szlaku bojowym 1. DPanc rozwiązywano kwestię złapania przedstawiciela strony przeciwnej, a wyposażonego w coś ze strony własnej? Nie wiem, dlaczego tak się to jakoś wykształciło, pod wpływem jakiego incydentu lub emocji, ale „w stosunkach amerykańsko-niemieckich” na ETO to była piłka najkrótsza z możliwych. Amerykanie wprawdzie grabili niemieckich pistoletów ile się tylko dało, ale bardzo bali się nosić je na akcje, bo po ewentualnym złapaniu przez Niemców z takim przedmiotem była natychmiastowa kula w głowę. I vice versa - jak US armiści złapali übermenscha z czymkolwiek Made in USA, a już nie daj panie boże w butach spadochroniarskich, to za sekundę również była kula w głowę. Takie sobie państwo ustanowili niepisane prawo w tej kwestii.
Nigdy nie spotkałem informacji, aby nasi z 1. DPanc bali się (jak Amerykanie) zabierać na akcje zdobyczną broń, bo była za to natychmiastowa egzekucja w razie przejścia w stan jeniecki, ale też nie spotkałem jakiejś szczególnej informacji, aby w ogóle zabierali taką broń i czy była taka potrzeba? Amerykanie bardziej jednak grabili niemieckie pistolety w celach pamiątkarskich niż użytkowych.
O, nasi, jeżeli wierzyć wspomnieniom, to chętnie to na akcję brali. A i zdjęcia np. z Saint Omer, dosłownie chwilę po wyzwoleniu miasta zrobione, pokazują mnóstwo zdobycznej broni krótkiej. Sądzę, że polska zdolność do improwizacji oraz wrodzone kombinatorstwo sprawiały, że użycie broni zdobycznej w boju było częste.
Hit first. Hit hard. Keep on hitting.
Witam
Poszperałem na moich książkopółkach i znalazłem informację iż oficerowie byli wyposażani w pistolet Colt M1911A1 lub rewolwer Enfield wz.38 Mk1.
Poproszę o informację które Enfildy były używane przez Dragonów: Mk 3 z bagnetem wz1907 czy Nr 4 Mk 1 z bagnetem wz.30? Bren z "gładką kolbą" czy z dodatkowym uchwytem na kolbie?
Pozdrawiam
Poszperałem na moich książkopółkach i znalazłem informację iż oficerowie byli wyposażani w pistolet Colt M1911A1 lub rewolwer Enfield wz.38 Mk1.
Poproszę o informację które Enfildy były używane przez Dragonów: Mk 3 z bagnetem wz1907 czy Nr 4 Mk 1 z bagnetem wz.30? Bren z "gładką kolbą" czy z dodatkowym uchwytem na kolbie?
Pozdrawiam
Podwładny powinien przed obliczem przełożonego mieć wygląd lichy i durnowaty,
tak by swoim pojmowaniem sprawy nie peszyć przełożonego.
tak by swoim pojmowaniem sprawy nie peszyć przełożonego.
I to mnie ciut dziwi, znaczy z tymi Coltami, nie wiem jaka jest wiarygodność tej informacji. Amerykanom z czterdziestkamipiątkami to się raczej nie przelewało, żeby je na większą skalę eksportować innym nacjom alianckim. Kabur do .45 Auto narobili jak nieprzytomni, wielokrotnie więcej, niż pistoletów. Na ETO każdy mógł dostać z magazynu dowolną ilość kabur jakich tylko chciał, czy to biodrowych, czy którąś z naramiennych. Tylko co z tego? Wsadu do kabur już tak nie było do rozdawania lekką ręką. Nawet jeśli na historycznych zdjęciach widzimy amerykańskich szeregowców, czy innych niższych rangą od sierżanta, z Coltem .45 Auto to wiadomo przecież, że są to pistolety skręcone gdzieś na boku, albo wzięte po rannych i zabitych.Kudłaty pisze:Poszperałem na moich książkopółkach i znalazłem informację iż oficerowie byli wyposażani w pistolet Colt M1911A1 lub rewolwer Enfield wz.38 Mk1.
Też bym się wstrzymał z używaniem Colta w 1.DPanc Wszak byli z Kanadyjczykami, mieli na wyposażeniu steny i wspomniane No.4 czyli zaopatrywanie w amunicje typowo "brytyjskie" 9mm i 303 królowało do tego cała masa zdobycznej amunicji 9mm niemieckiej produkcji. Poza tym jak widzieliśmy na zdjęciach, co "lepsze modele" nosiły P08, Visy to też 9mm.
Jeśli ja miałbym wybrać broń na sylwetkę podoficera 1.DPanc to był by to BHP35/zdobyczny/ lub kanadyjską jego kopię Mk.1 ;)
Jeśli ja miałbym wybrać broń na sylwetkę podoficera 1.DPanc to był by to BHP35/zdobyczny/ lub kanadyjską jego kopię Mk.1 ;)
Ostatnio zmieniony ndz 06 lip, 2014 3:42 pm przez Sebol, łącznie zmieniany 1 raz.
Hmmm...
Etat spadochronowej kompanii sanitarnej (ang. parachute field ambulance) przewidywał, że kompania ma posiadać 123 "pistolety automatyczne .45". (IPMS A.V.20/70)
Inny dokument mówi o tym, że w listopadzie 1944r. kompania sanitarna 1.SBS posiadała "60 pistoletów". W dokumencie tym nie podano co to za broń była dokładnie.
W prawdzie to nie dywizja pancerna a brygada spadochronowa, ale dokument ten wskazuje, że trochę tych Coltów trafiło w ręce Brytyjczyków. Swoją drogą zastanawiam się po licho wykorzystywano Colty, których kaliber był odmienny od tego, wykorzystywanego w Stenach. Czy nie lepiej byłoby, żeby wykorzystywano same Inglisy HP? A może to tych drugich było zbyt mało, i braki trzeba było łatać Coltami? A może jest jeszcze inaczej i etat etatem, a wykorzystywano Inglisy HP? Czy dysponujecie bliższymi danymi na temat broni krótkiej wykorzystywanej przez brytyjskie jednostki desantu powietrznego oraz naszą brygadę?
Pozdrawiam,
Olo
Etat spadochronowej kompanii sanitarnej (ang. parachute field ambulance) przewidywał, że kompania ma posiadać 123 "pistolety automatyczne .45". (IPMS A.V.20/70)
Inny dokument mówi o tym, że w listopadzie 1944r. kompania sanitarna 1.SBS posiadała "60 pistoletów". W dokumencie tym nie podano co to za broń była dokładnie.
W prawdzie to nie dywizja pancerna a brygada spadochronowa, ale dokument ten wskazuje, że trochę tych Coltów trafiło w ręce Brytyjczyków. Swoją drogą zastanawiam się po licho wykorzystywano Colty, których kaliber był odmienny od tego, wykorzystywanego w Stenach. Czy nie lepiej byłoby, żeby wykorzystywano same Inglisy HP? A może to tych drugich było zbyt mało, i braki trzeba było łatać Coltami? A może jest jeszcze inaczej i etat etatem, a wykorzystywano Inglisy HP? Czy dysponujecie bliższymi danymi na temat broni krótkiej wykorzystywanej przez brytyjskie jednostki desantu powietrznego oraz naszą brygadę?
Pozdrawiam,
Olo
Olo wszystko się zgadza, początkowo 1.SBS miała na wyposażeniu Thompsony wiec nie dziwi mnie fakt posiadania Coltów, do których ammo siłą rzeczy na wyspie było.
Ale sam przytaczasz dokument z listopada 44, a wiemy, że brygada w międzyczasie przezbroiła się na Steny Mk.2 a przed M-G dostali Mk.5.
Podejrzewam że przed operacją M_G musiała zapaść decyzja o unifikacji broni w stronę 9mm i 303. Przecież nie zrzucano by .45 & 9mm & 303 oraz amunicji rewolwerowej bo by im zasobników nie starczyło.
Myślę że przed wyruszeniem na kontynent doszło do takowej unifikacji, kwestia grzebania w instytucie ;)
Ale sam przytaczasz dokument z listopada 44, a wiemy, że brygada w międzyczasie przezbroiła się na Steny Mk.2 a przed M-G dostali Mk.5.
Podejrzewam że przed operacją M_G musiała zapaść decyzja o unifikacji broni w stronę 9mm i 303. Przecież nie zrzucano by .45 & 9mm & 303 oraz amunicji rewolwerowej bo by im zasobników nie starczyło.
Myślę że przed wyruszeniem na kontynent doszło do takowej unifikacji, kwestia grzebania w instytucie ;)
Niewielkie ilości Coltów z rodziny M1911 oczywiście były w Commonwealthie, ale nie był to jakiś konsekwentny system. Amerykanom bardzo brakowało tych pistoletów i przecież pamiętajmy, skąd się wziął na świecie rewolwer Colt Commando .38 Special. Czterdziestekpiątek brakowało tak dramatycznie, że odebrano je wszelkim służbom policyjnym, strażniczym, wartowniczym i innym cieciowskim i przekazano te pistolety wojsku. W miejsce tych zabranych pistoletów cała amerykańska mundurówka branży policyjno-strażniczo-ochroniarskiej miała dostać właśnie tanie i proste rewolwery Colt Commando .38 Special.
Jak bardzo Amerykanom brakowało .45 Auto to najlepiej widać po lotnictwie. Każdy lotnik powinien mieć pistolet, a nie rewolwer. A jak było to widać na zdjęciach ‒ cała masa załóg lotniczych latała z rewolwerami. Doradzam zrobienie próby, jak ktoś może ‒ jaka to jest „przyjemność” przypiąć sobie gdzieś rewolwer, a potem zapiąć uprząż spadochronu, a następnie komplet pasów fotela samolotowego. Czy to jest przypadek, że na zdjęciach widać, jak piloci kombinowali co zrobić z cholerną kaburą i jak z tym latać? Nie przypadek. Część z nich wykombinowała noszenie broni krótkiej w kroku, bo tylko tak można się było względnie normalnie pozapinać w spadochron i pasy fotela, żeby pukawka nie gniotła człowieka przez wiele godzin. Żartobliwie dodawali do tego „ideologię” - że w razie czego pukawka w kroku ochroni „żywotne interesy” lotnika przed odłamkami flaku ... :-)
Płaski pistolet to co innego, zawsze jakoś można go było zainstalować na sobie. Ale pistoletów dla wszystkich nie wystarczało. Kamizelkę survivalową C-1 dla załóg lotniczych USAAF też zaprojektowano wyłącznie pod pistolet .45, ale co z tego - nie zawsze kabura pistoletowa tej kamizelki miała co pomieścić. Może pod sam koniec wojny nasycenie czterdziestkamipiątkami zrobiło się już jakieś przyzwoite, ale na pewno jeszcze tak nie było do końca kampanii normandzkiej i późniejszego pościgu za frycem. Żeby choć trochę podratować sytuację z pistoletami to zaczęto co lepszym oficerom rozdawać w charakterze prezentów niezbyt cenione Colty M1903 i M1908.
Dlatego Commonwealth miał Coltów M1911 tyle o ile, jakieś tylko śladowe ilości. Zawsze mnie ciekawiło, co rządziło systemem dystrybucji amerykańskich czterdziestekpiątek w Commonwealthie? Jak wiecie coś to napiszcie.
Jak bardzo Amerykanom brakowało .45 Auto to najlepiej widać po lotnictwie. Każdy lotnik powinien mieć pistolet, a nie rewolwer. A jak było to widać na zdjęciach ‒ cała masa załóg lotniczych latała z rewolwerami. Doradzam zrobienie próby, jak ktoś może ‒ jaka to jest „przyjemność” przypiąć sobie gdzieś rewolwer, a potem zapiąć uprząż spadochronu, a następnie komplet pasów fotela samolotowego. Czy to jest przypadek, że na zdjęciach widać, jak piloci kombinowali co zrobić z cholerną kaburą i jak z tym latać? Nie przypadek. Część z nich wykombinowała noszenie broni krótkiej w kroku, bo tylko tak można się było względnie normalnie pozapinać w spadochron i pasy fotela, żeby pukawka nie gniotła człowieka przez wiele godzin. Żartobliwie dodawali do tego „ideologię” - że w razie czego pukawka w kroku ochroni „żywotne interesy” lotnika przed odłamkami flaku ... :-)
Płaski pistolet to co innego, zawsze jakoś można go było zainstalować na sobie. Ale pistoletów dla wszystkich nie wystarczało. Kamizelkę survivalową C-1 dla załóg lotniczych USAAF też zaprojektowano wyłącznie pod pistolet .45, ale co z tego - nie zawsze kabura pistoletowa tej kamizelki miała co pomieścić. Może pod sam koniec wojny nasycenie czterdziestkamipiątkami zrobiło się już jakieś przyzwoite, ale na pewno jeszcze tak nie było do końca kampanii normandzkiej i późniejszego pościgu za frycem. Żeby choć trochę podratować sytuację z pistoletami to zaczęto co lepszym oficerom rozdawać w charakterze prezentów niezbyt cenione Colty M1903 i M1908.
Dlatego Commonwealth miał Coltów M1911 tyle o ile, jakieś tylko śladowe ilości. Zawsze mnie ciekawiło, co rządziło systemem dystrybucji amerykańskich czterdziestekpiątek w Commonwealthie? Jak wiecie coś to napiszcie.
Ostatnio zmieniony pt 04 lip, 2014 10:43 am przez Grzegorz, łącznie zmieniany 8 razy.
Nie no nie możemy z całą stanowczością twierdzić nie bo nie, wszak Adolf Bocheński również latał z Coltem 45, którego to nabył po małym targowaniu się za 2 funty w oblężonym Tobruku.
Cytat z książki A.Majewskiego pt."Zaczęło się w Tobruku".
"...Gdy Adolf chował swój świeży nabytek do plecaka, Krzyżanowski zauważył:
- Zupełnie nie rozumiem, w jakim celu kupujesz to żelastwo. Przecież mamy dość broni wszelkiego rodzaju, nie licząc tej, która się tu wszędzie poniewiera.
-To prawda! Jest jej pod dostatkiem i to różnego pochodzenia, z wyjątkiem właśnie coltów.
Od dawna chciałem mieć colta i dopiero teraz trafiła mi się okazja.
- A cóż takiego widzisz w colcie? Moim zdaniem nie jest wcale lepszy od każdego innego pistoletu.
- Mnie się wydaje, że jest bardzo dobry. Poza tym, jak musiałeś niewątpliwie zauważyć, jest podobny do naszego visa...".
Colty więc były ale dla mnie stanowią wyjątek, a nie regułę.
Cytat z książki A.Majewskiego pt."Zaczęło się w Tobruku".
"...Gdy Adolf chował swój świeży nabytek do plecaka, Krzyżanowski zauważył:
- Zupełnie nie rozumiem, w jakim celu kupujesz to żelastwo. Przecież mamy dość broni wszelkiego rodzaju, nie licząc tej, która się tu wszędzie poniewiera.
-To prawda! Jest jej pod dostatkiem i to różnego pochodzenia, z wyjątkiem właśnie coltów.
Od dawna chciałem mieć colta i dopiero teraz trafiła mi się okazja.
- A cóż takiego widzisz w colcie? Moim zdaniem nie jest wcale lepszy od każdego innego pistoletu.
- Mnie się wydaje, że jest bardzo dobry. Poza tym, jak musiałeś niewątpliwie zauważyć, jest podobny do naszego visa...".
Colty więc były ale dla mnie stanowią wyjątek, a nie regułę.