Strona 13 z 19

: pn 22 sty, 2018 9:36 am
autor: Mike
Tak, zdaje się być świetny!
Chociaż trzeba przyznać, że John Lithgow w "The Crown" też był wielki-idealny schyłkowy Winston.

: sob 27 sty, 2018 5:34 pm
autor: S. Mindykowski
Byłem wczoraj na "Darkest Hour". Dla maniaków 2-wojennych i brytofilów - rewelacja.
Dla tzw. przeciętnego widza - nudy i dłużyzny.
Jest trochę duszoszczypatielnych fragmentów, ale nie są zbyt nachalne.
Oldman rewelacyjny.
Polecam.

Warto się spieszyć - grają tylko w kilku kinach i to w najmniejszych salach. Daję max. 2-3 tygodnie.

: pn 29 sty, 2018 8:06 am
autor: Mike
Byłem i ja. Jestem zachwycony: film w klimacie "King's Speech", "The Crown" i tym podobnych. Kino w konwencji teatru - świetna gra aktorska (nie tylko Gary Oldman, Lily James choćby, czy pozostali drugoplanowi), skoncentrowana na dialogach, mimice, na planach, w których istotny jest każdy nerw czy mięsień twarzy.
Kostiumy wyborne: nominacja do Oscara nie jest przypadkiem. Sceny pokazujące londyńską ulicę czy metro, palce lizać.
Kilka drobiazgów, tych bardziej militarnych, może nieco naciąganych (scena w hangarze z Francuzami).

Faktycznie, dla złaknionych wojennych pejzaży oraz eksplozji, film może okazać się nudny. Chociaż, będąca na seansie ze mną Marysia, stwierdziła, że bardziej ją film porwał i zainteresował, niż "Dunkierka" Nolana.

: pn 29 sty, 2018 9:57 am
autor: Olsen
Plan na najbliższy weekend. Wypowiem się pewnie za tydzień.

: pn 29 sty, 2018 10:59 am
autor: S. Mindykowski
Od "Dunkierki" to chyba nawet przysłowiowa "Śmierć w Wenecji" jest bardziej porywająca :-).

: czw 15 lut, 2018 2:58 pm
autor: Grzegorz
Film Greyhound. Szykuje się nowość o WWII https://www.military.com/undertheradar/ ... movie.html

: pt 23 lut, 2018 8:08 am
autor: Mike
Ptaszki zaćwierkały, że w owym filmie ma się znaleźć scena z polskim niszczycielem...

: sob 24 lut, 2018 10:42 pm
autor: Grzegorz
Ha! Fajnie.

Niszczyciel zapewne „Made in CGI”, a mundury MW? Czyżby pewna znana firma miała coś z tym wspólnego?

: ndz 25 lut, 2018 11:58 am
autor: Mike
Zobaczymy. Póki co, faktycznie produkcja zapowiada się wielce interesująco!

: pn 26 lut, 2018 6:31 am
autor: Olsen
Ale polski niszczyciel czy tylko wydzierżawiony z Royal Navy? ;)

: czw 01 mar, 2018 6:13 pm
autor: Grzegorz
Jest coraz więcej szczegółów na temat filmu „Greyhound”.

Szczególnych cudów raczej nie należy się spodziewać, ponieważ film jest (jak na dzisiejsze realia filmów o WWII) bardzo niskobudżetowy - 50,3 mln USD. Taka suma to jest oczywiście niewyobrażalny kosmos dla polskich filmów wojennych, ale jak na warunki hollywoodzkie to jest to mniej więcej 1/3 budżetu filmu z solidnymi scenami batalistycznymi.

Tom Hanks w tandecie udziału nigdy nie bierze, więc film na pewno będzie co najmniej rzemieślniczo poprawny, ale - z tego, co czytam o tym filmie - może to być głównie film „kabinowy”. Coś na wzór klasycznych amerykańskich filmów sądowych, gdzie napięcie jest olbrzymie, ale wszystko dzieje się w 2-3 pomieszczeniach i klimat jest budowany emocjami i sztuką aktorską, nie zaś fajerwerkami.

W „Greyhoundzie” może być podobnie. Być może zamkną Hanksa w kabinie drugowojennego niszczyciela USS Kidd (bo tam ma być kręcony film) i będzie budował napięcie głównie swoim aktorstwem z dodatkiem jakichś efektów specjalnych.

Ponieważ był już być może nieco podobny w charakterze film „The Enemy Below” z Robertem Mitchumem to będzie rzeczą interesującą porównanie obu tych obrazów z dwóch różnych epok sztuki filmowej.

: czw 01 mar, 2018 7:42 pm
autor: Mike
To prawda. Omawiane tutaj filmy udowadniają, że można nakręcić wojenny majstersztyk bez panoramicznych, wybuchowych scen.
Biorąc pod uwagę, jak wymarłym gatunkiem są obrazy traktujące o wojnie na morzu-nie mogę się doczekać!

: wt 06 mar, 2018 9:26 am
autor: Olsen
Widziałem "Najczarniejszą godzinę" (bo "Czas mroku" nie przechodzi mi przez gardło). Zasłużony Oscar dla Gary'ego Oldmana (bije Johna Lithgow) i dla charakteryzatorów. Film jest wyborny i doskonale wpisuje się w konwencję brytyjskiego kina "gabinetowo-ulicznego". Nie bez podstaw są porównania do "The Crown", ale też "King's Speech". Podobny klimat dało się też zauważyć w "Zwyczajnej dziewczynie".
Wspaniałe kostiumy - żałuję, że skończyło się tylko na nominacji (ale nie mam porównania - nie widziałem "Nici widmo", doskonała scenografia (scena w metrze).
No i kreacje aktorskie. Cały drugi plan pokazuje kwintesencję brytyjskiej kinematografii. Dbałość o gesty, mimikę, dykcję. Ben Mendehlson jako Jerzy VI jest świetny (lepszy od Jareda Harrisa). Kristin Scott Thomas - wielka dama brytyjskiego kina - jako Clementine Churchill - rola mała, ale za to zapadająca w pamięć, co za klasa! Chyba moja ulubiona kreacja z tego filmu - Stephen Dillane jako Lord Halifax. Nieco przerysowany, niekwestionowany czarny charakter, ale jakże ujmujący. Grzeczny, układny, dyplomata, którego aż miło słuchać. Wspaniała przeciwwaga do wybuchającego Winstona.
Jak Michał już napisał - film teatralny. Ale w tej teatralności tkwi jego siła. Scena otwarcia, kiedy Clement Attlee (nieco nadekspresyjny David Schofield) ciska w parlamencie oskarżenia pod adresem Neville'a Chamberlaina (znakomity Ronald Pickup) wbiła mnie w fotel. I później, kiedy brygadier Claude Nicholson (epizod Richarda Glovera) dowiaduje się w Calais, że jego ludzie nie zostaną ewakuowani. Aż ściskało w gardle.
Było parę drobnych błędów, ot choćby w 1940 r. generał Edmund Ironside (Malcolm Storry) nie nosił wąsów, ale to są naprawdę drobnostki.
Wielkie kino przez wielkie K.

: pt 09 mar, 2018 3:20 am
autor: Grzegorz
„Darkest Hour”

Byłem, widziałem, przeżyłem.

Oryginalny nie będę – stuprocentowo zgadzam się z przedmówcami. Czuję się rzucony na kolana tym filmem. Jak najbardziej zasłużone Oscary w kategorii „Makeup and hairstyling” oraz „Actor in a leading role” – brawo Gary Oldman, rola życia. Nominacje do Oscarów w innych kategoriach też jak najbardziej zasłużone.

Refleksja natury ogólnej – być może to jest właśnie kino dla takich, jak my? Ja mam zero zastrzeżeń do tego filmu. Wy też. A do filmów strzelankowych z WWII zawsze mamy tysiąc sto czterdzieści dziewięć uwag, chichotów, przytyków, wytyków, złośliwości itp. Nie ma takiej siły, nie ma takiego filmu strzelankowego, żeby nam dogodzić i żeby nam nie podpaść za jakieś niedoróbki lub farmazony, patos albo przekłamania historyczne, bądź też setkę innych rzeczy. A tu? Wszyscy piejemy z zachwytu, zero ironii jak przy wszystkich „Furiach”, „Przełęczach ocalonych”, „Dunkierkach” itp.

„Darkest Hour” to nie tylko wartości historyczne i aktorskie, ale uniwersalne. Poza wszystkim innym jest to także film o (ponadczasowym i ponadnarodowym) kompletnym oderwaniu elit od społeczeństwa i od najprostszej wiedzy o tym, jakie są oczekiwania społeczne w różnych sprawach. Momentami „Darkest Hour” kojarzył mi się z (uwielbianą przeze mnie) twórczością sir Pelhama Grenvilleꞌa Wodehouseꞌa i jego serią książek o mądrym kamerdynerze Jeevesie mającym swojego arystokratycznego pana idiotę.

I jeszcze w nawiązaniu do tego, co powyżej zaczynamy omawiać, czyli do nadchodzącego filmu „Greyhound”. Ponieważ nastał czas drugowojennych filmów nie batalistycznych, ale „pomieszczeniowych” („Zwyczajna dziewczyna” też) to będzie rzeczą fascynującą obejrzeć korespondencyjny pojedynek Garyꞌego Oldmana z Tomem Hanksem. Jak wspomniałem, moim zdaniem (ze względu na bardzo mały budżet, jak na Hollywood) „Greyhound” może być filmem głównie „kabinowym”, tak jak „Darkest Hour” jest filmem „gabinetowym”. Zobaczymy, jaki nastrój zbuduje Hanks prawie nie wychodząc z kabin drugowojennego niszczyciela i czy to będzie porównywalne z obecnym popisem Garyꞌego Oldmana?

: pt 09 mar, 2018 7:47 pm
autor: Grzegorz
Coś o naszym ulubieńcu z ostatnich dni:

https://www.tvn24.pl/magazyn-tvn24/odra ... a,142,2531