Filmy które warto obejrzeć - bez udziału Polaków
Moderator: Mike
Filmy które warto obejrzeć - bez udziału Polaków
Generalnie chyba wszyscy wiecie co to za fil wiec nie bede go strzeszczał. Własnie wrocilem z niego i powiem ze warto isc chcizby dla samych walk. Nie jest ich co prawda duzo bo to jest romansidło ale sa zrobione tak ze szeregowiec rayan wymiata. Reszta filmu w sumie tez ciekawa. odzwierciedlenie sprzetu i bitew jest na prawde super.
p.s. chyba na reszcie zrozumialem po co byly slimaki na pagonach- zeby szelki i tornistry sie nie zsuwały. takie jest moje zdanie.
p.s. chyba na reszcie zrozumialem po co byly slimaki na pagonach- zeby szelki i tornistry sie nie zsuwały. takie jest moje zdanie.
Ostatnio zmieniony czw 17 maja, 2007 10:49 am przez adi, łącznie zmieniany 2 razy.
si vis pacem para bellum
-
- Posty: 11
- Rejestracja: wt 01 lut, 2005 2:43 pm
Zaręczyny
No chłopaki... nie byliście?
Film ogląda się bardzo przyjemnie, bo jak już się robi za słodko to wali rzeźnią i flakami w promieniu kilkuset yardów.
(w wersji mojej dziewuszki brzmiało to tak: film ogląda się bardzo przyjemnie bo jak już tak długo strzelają, to potem można chwilę odetchąć).
Okopy ładnie zainscenizowane, błocko prawdziwe, trochę Niemcy tacy tekturowi tylko, ale ogólnie bardzo pozytyw, bo brudu i potu mnóstwo.
Dla wytrwałych tzn. tych co zostaną do końca napisów podana jest informacja, że w kręceniu filmu brała udział grupa rekonstrukcyjna "Poilus de Marne" (mają fajne zdjęcia z inscenizacji na stronie).
Trzymki,
Pawło.
Film ogląda się bardzo przyjemnie, bo jak już się robi za słodko to wali rzeźnią i flakami w promieniu kilkuset yardów.
(w wersji mojej dziewuszki brzmiało to tak: film ogląda się bardzo przyjemnie bo jak już tak długo strzelają, to potem można chwilę odetchąć).
Okopy ładnie zainscenizowane, błocko prawdziwe, trochę Niemcy tacy tekturowi tylko, ale ogólnie bardzo pozytyw, bo brudu i potu mnóstwo.
Dla wytrwałych tzn. tych co zostaną do końca napisów podana jest informacja, że w kręceniu filmu brała udział grupa rekonstrukcyjna "Poilus de Marne" (mają fajne zdjęcia z inscenizacji na stronie).
Trzymki,
Pawło.
Ostatnio widziałem dwa ciekawe filmy. Wojna z perspektywy państw Osi:
Włochów- AL Alamein: Na linii ognia (kilka skojarzeń miałem z filmem Stalingrad:)
Japończyków- Yamato ciekawie zrealizowany, Kino dalekowschodnie...
Włochów- AL Alamein: Na linii ognia (kilka skojarzeń miałem z filmem Stalingrad:)
Japończyków- Yamato ciekawie zrealizowany, Kino dalekowschodnie...
Ostatnio zmieniony śr 26 sty, 2011 9:31 pm przez Janek, łącznie zmieniany 2 razy.
Why don't you knock it off with them negative waves?
Jutro, to jest 18 maja 2007 r. do "Dziennika" będzie dodany film na DVD
"Na zachodzie bez zmian". Ekranizacja z 1979 r.
Dzieło Ericha Marii Remarkque'a rekomendacji chyba nie potrzebuje?
Moje subiektywne wrażenia - oglądając film czułem się tak jakbym czytał książkę.
"Na zachodzie bez zmian". Ekranizacja z 1979 r.
Dzieło Ericha Marii Remarkque'a rekomendacji chyba nie potrzebuje?
Moje subiektywne wrażenia - oglądając film czułem się tak jakbym czytał książkę.
Ostatnio zmieniony czw 17 maja, 2007 10:42 pm przez wielebny, łącznie zmieniany 1 raz.
don't worry, be hippie
<a href="http://polish-94351846142.spampoison.com"><img src="http://pics3.inxhost.com/images/sticker.gif" border="0" width="80" height="15"/></a>
<a href="http://polish-94351846142.spampoison.com"><img src="http://pics3.inxhost.com/images/sticker.gif" border="0" width="80" height="15"/></a>
Dobrze wiedzieć. Będę musiał nabyć wcześniej, zanim poznika z kiosków.
Co do Yamato, to ja niestety mam bardzo mieszane uczucia. Japońce chciały nakręcić coś fajnego i widowiskowego, a wyszła kicha. O pomstę do nieba woła sposób strzelania artylerii głównej do samolotów. A już za P-47 w barwach lotnictwa USMC albo USN (trudno ocenić) udającego... no właśnie nie wiem co... Hellcata, Corsaira, to ja bym powiesił. Na plus filmu zapisać można realistycznie pokazany ogień lekkiej broni przeciwlotniczej oraz skutki ostrzału okrętu z broni pokładowej samolotów.
W mojej ocenie najlepszymi filmami o Japończykach II wojny są: Tora! Tora! Tora!, Cesarska Flota, a także Listy z Iwo Jimy.
Możesz napisać nieco więcej szczegółów? Jak ze sprzętem? Są Brytole? Jeżeli tak, to jak pokazani? Czy aby koshernie?Janek pisze:Włochów- AL Alamein: Na linii ognia
Co do Yamato, to ja niestety mam bardzo mieszane uczucia. Japońce chciały nakręcić coś fajnego i widowiskowego, a wyszła kicha. O pomstę do nieba woła sposób strzelania artylerii głównej do samolotów. A już za P-47 w barwach lotnictwa USMC albo USN (trudno ocenić) udającego... no właśnie nie wiem co... Hellcata, Corsaira, to ja bym powiesił. Na plus filmu zapisać można realistycznie pokazany ogień lekkiej broni przeciwlotniczej oraz skutki ostrzału okrętu z broni pokładowej samolotów.
W mojej ocenie najlepszymi filmami o Japończykach II wojny są: Tora! Tora! Tora!, Cesarska Flota, a także Listy z Iwo Jimy.
Hit first. Hit hard. Keep on hitting.
Napisałem że przypomina mi ten film nieco "Stalingrad" ponieważ Brytyjczycy podczas sztormu lecą jak głupki naprzód omijając co niektóre okopy poza tym czołgi to tylko okryte siatką maskującą coś (nie znam się na sprzęcie powojennym) nawet nie próbuje przypominać Matildy czy Crusadera. Piechota z tego co widziałem ma co prawda pokrowce na kopaczke ma ale z trzonkami to bieda ja nie widziałem żadnego na włoskim sprzęcie też nie zabardzo się znam więc powiem że zadowalająco.
Why don't you knock it off with them negative waves?
Ze swojej strony polecam dwa czeskie filmy. Owszem, możecie powiedzieć, że czeski film wojenny brzmi równie niedorzecznie, jak mongolski western. A jednak oba warte są obejrzenia, z powodów nie tylko historycznych. Tematyką obu są lotnicy.
Pierwszy z nich - "Neběšti jezdci" (Niebiańscy jeźdźcy) nakręcono w 1968 r. po stłumieniu praskiej wiosny. Opowiada historię czeskich załóg bombowców. Obecnie może byłby uznany za naiwny, jednak na czas powstania i miejsce jest naprawdę niezły. W sumie powinienem go wrzucić do kategorii "filmy z udziałem Polaków", ponieważ jest tam pewien motyw polski. Zresztą dość mocno wyeksponowany, choć krótki. Na wielki plus należy zaliczyć wykonanie legendarnej czeskiej piosenki "škoda laski" po czesku i angielsku. Rewelacja.
Jakby kto chciał, mam ten film. Mogę przegrać.
Drugi - znany chyba wszystkim z tego forum, to "Ciemnoniebieski Świat" Jana Sveraka. Zresztą pisałem o nim już tu o nim, więc nie będę powtarzać.
No i jak widać, Czechom się udało, my jeszcze poczechamy, przepraszam, poczekamy.
Pierwszy z nich - "Neběšti jezdci" (Niebiańscy jeźdźcy) nakręcono w 1968 r. po stłumieniu praskiej wiosny. Opowiada historię czeskich załóg bombowców. Obecnie może byłby uznany za naiwny, jednak na czas powstania i miejsce jest naprawdę niezły. W sumie powinienem go wrzucić do kategorii "filmy z udziałem Polaków", ponieważ jest tam pewien motyw polski. Zresztą dość mocno wyeksponowany, choć krótki. Na wielki plus należy zaliczyć wykonanie legendarnej czeskiej piosenki "škoda laski" po czesku i angielsku. Rewelacja.
Jakby kto chciał, mam ten film. Mogę przegrać.
Drugi - znany chyba wszystkim z tego forum, to "Ciemnoniebieski Świat" Jana Sveraka. Zresztą pisałem o nim już tu o nim, więc nie będę powtarzać.
No i jak widać, Czechom się udało, my jeszcze poczechamy, przepraszam, poczekamy.
Dlaczego? Czesi wbrew obiegowej opinii nie muszą się wstydzić swego udziału w II WŚ.Łoś pisze:Owszem, możecie powiedzieć, że czeski film wojenny brzmi równie niedorzecznie, jak mongolski western.
Podobnie jak i Francuzi we wrześniu 1939 r. I nie jest to ironia ani prowokacja z mojej strony.
Czeskie kino ma na swoim koncie sporo wartościowych pozycji. O sztandarowych "Pociągach
pod specjalnym nadzorem" wspominać chyba nie trzeba, ale są jeszcze przynajmniej dwa
tytuły które mimo całkowitego braku scen batalistycznych, dosłownie wciskają w fotel.
Zgadza się. Wątek "Ciemnoniebieski świat" a sprawa polska zasługuje na to aby nie mieszaćŁoś pisze:"Ciemnoniebieski Świat" Jana Sveraka. Zresztą pisałem o nim już tu o nim, więc nie będę powtarzać.
go z innymi.
Łoś pisze:"Neběšti jezdci" (Niebiańscy jeźdźcy)
Jeżeli opis ze strony festiwalu "Filmów pod specjalnym nadzorem" nie jest zbyt
ogólnikowy to historia do złudzenia przypomina epizod z o 10 lat starszego
polskiego filmu "Historia jednego myśliwca".
don't worry, be hippie
<a href="http://polish-94351846142.spampoison.com"><img src="http://pics3.inxhost.com/images/sticker.gif" border="0" width="80" height="15"/></a>
<a href="http://polish-94351846142.spampoison.com"><img src="http://pics3.inxhost.com/images/sticker.gif" border="0" width="80" height="15"/></a>
Bo w naszych głowach tkwi stereotyp Czecha - dobrego wojaka Szwejka, jedzącego knedle z gulaszem zapijane pilznerem, który gdy dochodzi do walki tchórzem jest podszyty. Podobnie Francuz kojarzy nam się tylko z miłośnikiem żabich (i nie tylko) udek, miłośnikiem wina, dla którego wojna to abstrakcja taka sama jak dla przeciętnego zjadacza chleba fizyka kwantowa. Niestety stereotypy te będą tkwiły jeszcze długo w naszych głowach i na nic zdadzą się wysiłki Sławków Cisowskich i Jarków Chorzępów.wielebny pisze:Dlaczego? Czesi wbrew obiegowej opinii nie muszą się wstydzić swego udziału w II WŚ.
Podobnie jak i Francuzi we wrześniu 1939 r. I nie jest to ironia ani prowokacja z mojej strony.
Wymienię jeden film, który naprawdę godny jest uwagi. To film "Musimy sobie pomagać", będący tragikomedią dotyczącą holokaustu. Nie będę streszczać fabuły. Batalistyki w nim niewiele, prawie wcale. Jednakże historia bohatera mimo woli po prostu nie może zostawiać obojętnym. Czechom po raz kolejny udało się opowiedzieć prostą historię na trudny temat i po raz kolejny udowodnili, że są w tej sztuce mistrzami świata.wielebny pisze:Czeskie kino ma na swoim koncie sporo wartościowych pozycji. O sztandarowych "Pociągach
pod specjalnym nadzorem" wspominać chyba nie trzeba, ale są jeszcze przynajmniej dwa
tytuły które mimo całkowitego braku scen batalistycznych, dosłownie wciskają w fotel.
Owszem, motyw z boją ratunkową jest niemal plagiatem z "Historii jednego myśliwca", przy czym w czeskim filmie ten motyw film kończy.Łoś pisze:Łoś pisze:"Neběšti jezdci" (Niebiańscy jeźdźcy)
Jeżeli opis ze strony festiwalu "Filmów pod specjalnym nadzorem" nie jest zbyt
ogólnikowy to historia do złudzenia przypomina epizod z o 10 lat starszego
polskiego filmu "Historia jednego myśliwca".
Pozdrawiam
Adam
Ostatnio zmieniony ndz 20 maja, 2007 6:55 pm przez £o¶, łącznie zmieniany 1 raz.