Czy może było tak, że wywiad stał kompletnie ponad prawem (jak to zawsze wywiad) i takie numery odchodziły na boku poza jakimkolwiek systemem prawnym (jak to zawsze w wywiadzie)? Czytałem kiedyś o wywiadzie morskim UK z II wojny, że ich metody nie różniły się od gestapowskich, więc...?
Jak się patrzy na zdjęcia RAF i USAAF to można powiedzieć, że jeśli chodzi o samoloty jednosilnikowe było u tych państwa identycznie, tylko nie wiem z jakiego powodu? Ale zważywszy bardzo indywidualne podejście do tej kwestii na każdym lotnisku alianckim to zaryzykowałbym tezę, że rządził tym zarówno w RAF jak i USAAF wyłącznie dowódca bazy lub dywizjonu. Czyli było podejście zdroworozsądkowe albo w ogóle nie rozsądkowe. I w RAF, i w USAAF widać dwa podejścia do tematu:Schrek pisze:zagęszczenie samolotów na lotnisku? Ja rozumiem rok 1943 i słabe zagrożenie przez niemieckie lotnictwo ale chyba maksyma "Zamaskować i rozproszyć" to zawsze obowiązuje?
a) albo kompletna nonszalancja i parkowanie dywizjonu tak, że jedną bombą można by skasować całą jednostkę en bloc;
b) albo duże rozproszenie samolotów i maskowanie ich na poziomie fanatycznym, że nawet milimetr kwadratowy samolotu nie wystawał poza siatki maskujące lub inne formy maskowania.
Obie te mentalności są widoczne już w okresie przedwojennym. Na polowych ćwiczeniach RAF lub USAAC tak właśnie można widzieć samoloty jednosilnikowe - od skrajnej koncentracji i braku maskowania, aż po duże rozproszenie i maskowanie niezmiernie drobiazgowe.
Na podstawie moich obserwacji powiedziałbym, że o rozproszenie samolotów na lotniskach i o intensywne ich maskowanie alianci najbardziej dbali na CBI/PTO, a na MTO/ETO to tak tyle, o ile, „po uważaniu”.
Poniżej dwa podejścia do tematu trzymania Lysanderów na lotnisku: