Kontrowersje

Moderator: Mike

Awatar użytkownika
Mike
Marszałek
Posty: 12018
Rejestracja: ndz 10 paź, 2004 10:29 pm
Lokalizacja: Poznañ

Post autor: Mike »

Olek... zabiłeś mnie. Poważnie. Czy ów harcerz (przy okazji, nie wiesz może, z której z harcerskich organizacji?) ma już książkę o nierozumianym przez wszystkich SS? :P
Hit first. Hit hard. Keep on hitting.
Awatar użytkownika
piekarz24
Posty: 293
Rejestracja: śr 05 wrz, 2007 11:28 pm
Lokalizacja: Bielsko-Bia³a

Post autor: piekarz24 »

Michale,
Nie śmiałbym kłamać. Oprócz mnie w tym, jakże miłym spotkaniu, brał udział Andrzej i Kuba. I wiesz, gdyby nie oni, to pomyślałbym, że mi się to śni.

Aha: jak mijaliśmy jedną z bram wjazdowych na teren parku (teren bitwy to jakiś tam park narodowy czy cuś) zwróciłem uwagę na młodych ludzi jej pilnujących. Kurtki flyers, bardzo krótkie włosy, glany. Pomyślałem: "eeee, przewrażliwiony jesteś". Wieczorem odwiedzili nas koledzy z grh, którzy nocowali w innym obozie. Pierwsze co usłyszałem, to pytanie co to za skinheadzi bramy pilnują;) Ale to tylko wyjątki. Przynajmniej mam taką nadzieję. Jak tyle ludu najechało to i tacy się musieli znaleźć. Statystyka.

Ale wiecie co? Najśmieszniejsze w tym jest to, że ów harcerz powiedział mniej więcej tak: "dopiero jak tu przyjechałem, jak zdobyłem Monte Carlo*, to zrozumiałem tę bitwę. To trzeba zobaczyć na własne oczy". Jak to mędrcy mawiają "parada karzełków, inwazja pierd..ców". Nie pisałem tego na blogu, co by się nad chłopem nie znęcać.

*nad okolicą góruje szczyt Monte Cairo

Olo
Awatar użytkownika
Schrek
Posty: 4381
Rejestracja: ndz 10 paź, 2004 7:46 pm
Lokalizacja: W drodze...

Post autor: Schrek »

Padłem.... nawet nie ma siły napisać jakiegoś sensownego komentarza....
Będziesz draniu tak długo bił butami w ziemie,
aż ci koniec pikelhaubu z ziemi będzie sterczał
Awatar użytkownika
Jurek
Posty: 1399
Rejestracja: pt 28 maja, 2010 4:21 pm
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Jurek »

Jako człowiek niegdyś będący być może w tej samej organizacji (nie wiem czy tak, proweniencji delikwenta nie podano ) stwierdzam ,że gość albo jest chory psychicznie albo instruktorzy i inni wychowawcy głównie spali lub chlali. Kuriozum, bo chyba wystarczająco wiadome jest że tradycja i historia harcerska została mocno doświadczona przez chłopców w czarnych uniformach. Jest to również dość często przypominane. Gdyby któryś z moich ludzi się w uniformie SS pokazał to zapewniam ,że na ostrej połajance by się nie skończyło. Takie są skutki słabego edukowania historycznego w jednostkach i samowolnego na ślepo czytania. Mam nadzieję tylko ,że ten przypadek nie będzie traktowany jako wyznacznik zachowania całości. Trochę długo ,ale poczułem się w obowiązku :P
"Ufaj Szembekowi. Szembek nie zdradzi"
stary1skc
Posty: 56
Rejestracja: pt 05 sie, 2005 3:15 pm
Lokalizacja: Swarzêdz
Kontakt:

Post autor: stary1skc »

Ustalenie kto był organizatorem radu nie powinno zając więcej czasu niż wstukanie kilku kluczowych wyrazów w wyszukiwarkę.... Skinhedzi, oj byli, byli. W naszej obecności to nawet egzaminowali jakąś wycieczkę czy pielgrzymkę która wchodziła na cmentarz. Olo zapomniałeś jeszcze o tym jak führer i duce witali gości...
Obrazek
Awatar użytkownika
S. Mindykowski
Posty: 2184
Rejestracja: pn 06 lis, 2006 12:46 pm
Lokalizacja: Poznañ

Post autor: S. Mindykowski »

Ej to widzę, że "u nas" na "Maczudze", w poprzednich latach, obchody były jakieś mało wyszukane.
I całe szczęście.
Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Grzegorz »

Cieszcie się z tego, co jest, bo lepiej nie będzie, tylko będzie gorzej. Kreatorzy „kodeksu etycznego Fallschirmjägerów” przecież funkcjonują wszędzie, i w Polsce, i na świecie. Czyż nie było takich dwóch kretynów na „Odkrywcy”? Jeszcze trochę i będą kreatorzy „kodeksu etycznego Waffen-SS”. Bo że Wehrmacht był wysoce szlachetny to już od dawna przecież wiadomo.

Na amerykańskim forum USMF parę lat temu jeden gość zaczął się posługiwać terminem „heroic Fallschirmjäger”. Dopiero po wielu moich protestach typa zbanowano. Ale nie wiem, czy by do tego doszło, bo jako jedyny protestowałem. Na szczęście jako współzałożyciel tego forum i współfinansujący go kiedyś to jakiś tam wpływ miałem na to, co się tam dzieje. Dziś rzygać mi się chce, jak na to forum patrzę; nie udzielam się tam już i nie płacę ani centa. Rządzą nim chorzy admini i modzi, którzy natychmiast zlatują się do każdego wątku, gdzie tylko pojawi się słowo „Jew”, żeby natychmiast sprawdzić, czy nie ma naruszenia tego kretyńskiego amerykańskiego political correctnes, ale jak inny debil pisze spokojnie „heroic Fallschirmjäger” to wszystko jest OK i dopiero głupi polaczek z dalekiej Bolandy musi tym idiotom przypomnieć, gdzie i kiedy „heroic Fallschirmjägers” wymordowali Amerykanów.

I tak to leci, proszę koleżeństwa. Cieszcie się tym, co macie, bo lepiej na pewno nie będzie, a tylko gorzej.
Awatar użytkownika
piekarz24
Posty: 293
Rejestracja: śr 05 wrz, 2007 11:28 pm
Lokalizacja: Bielsko-Bia³a

Post autor: piekarz24 »

stary1skc pisze:Olo zapomniałeś jeszcze o tym jak führer i duce witali gości...
Przemo, nie pisałem o tym, bo choć sprawa jest bardzo kontrowersyjna, a jeszcze bardziej komiczna, wcale nie uważam, że wynikała ze złej woli Włochów, lecz bardziej z braku wyczucia i jakieś takiej ich „głupowatość”.

Wyglądało to tak: po uroczystościach przy pomniku w centrum Acquafondata, na których obecni byli m.in. weterani, polscy oficjele, Kompania i Orkiestra Reprezentacyjna WP, część grup rekonstrukcyjnych, burmistrz miasteczka i przedstawiciele miejscowej społeczności, kolejna część miała odbyć się w miejscu, gdzie bezpośrednio po zakończeniu walk chowano naszych poległych. Był to jeden z pierwszych cmentarzy 2. Korpusu, gdzie spoczęli zabici w walkach pod Monte Cassino. W momencie, gdy budowano cmentarz opodal klasztoru wszystkie groby z okolicznych miejscowości, także ten w Acquafondata, ekshumowano. Jeszcze podczas uroczystości w centrum zapowiedziano, że w miejscu, gdzie znajdował się cmentarz, specjalnie z okazji uroczystości rocznicowych odbędzie się wystawa prac artysty, niejakiego Alessandro Nardone (pan Alessandro przemawiał, opowiadał, że miał swój wernisaż m.in. w Brukseli, tłumaczył, że jego prace mają wydźwięk antywojenny, oraz że nawiązują do wydarzeń sprzed 70 lat).
Gdy przyjechaliśmy na były cmentarz wpadliśmy w osłupienie. Na drzewach rozwieszone były prace pana artysty, a przywitał nas ponad dwumetrowy obraz przedstawiający Adolfa Hitlera w rzymskim salucie. Spod jego prawicy zwisała mała marionetka. Nieco powyżej, na kolejnym drzewie, znajdowała się karykatura Duce. Skonsternowani oficerowie WP, którzy przybyli tu jako forpoczta całej delegacji kazali usunąć Dolka, jednocześnie wstrzymując przyjazd weteranów. Wybuchł mały skandal. Zdecydowano, że złożone zostaną jedynie kwiaty przy krzyżu przy głównej bramie. Tak też się stało i po chwili cała polska delegacja się zmyła. W tym czasie przy budynku w centrum cmentarza czekało kilkudziesięciu Włochów z poczęstunkiem. Z uwagi, że Kuba, Andrzej i ja podróżowaliśmy z panem Andrzejem, a ten zadecydował, że powinniśmy zostać, więc posiedzieliśmy trochę z Włochami. W budynku zorganizowana została wystawa zdjęć z okresu bitew o przełamanie linii Gustawa. Najedliśmy się do syta, pogadaliśmy trochę z autochtonami. Zdawali się być niepocieszeni obrotem sprawy. W moich oczach bardzo się starali. Już mieliśmy się zwijać i wtedy na cmentarzu pojawiły się Willysy „Skorpionów”. Włosi bardzo się ucieszyli, kobiety i dzieci wymachiwały łapkami i coś tam wykrzykiwały. Ich przyjazd rozładował atmosferę. Było miło. Pojechaliśmy dalej.
Miałem okazję poprzyglądać się twórczości Alessandra. Nie moja estetyka. Uważam wywieszenie karykatury Hitlera na powitanie weteranów za nieporozumienie, przegięcie i brak wyczucia. Dla niedowidzących weteranów byłby to szok. Marionetka była naprawdę mała. Przekaz części obrazów mógł wydawać się mało czytelny, jednak w mojej opinii ich był bardzo antywojenny i w jakiś tam (podkreślam jakiś tam) sposób do mnie przemawiał. Choć tak jak napisałem, obrazy nie podobały mi się. Jeden z obrazów przedstawiał niemieckiego spadochroniarza, a na drugim planie klasztor na Monte Cassino z atomowym „grzybem” w tle. Dla Włochów rejon Cassino, mógł być tym, czym dla Japończyków była Hiroszima, czy Nagasaki. To była katastrofa.
Tak to wyglądało moimi oczami. Daleki jestem od doszukiwania się złej woli Włochów. Przyznaję, że był to mój pierwszy kontakt z Włochami i wywarli na mnie niekorzystne wrażenie. Strasznie „ciapaci”, niezorganizowani, głupkowaci. Ale przyjaźni.
Przemo, cała sytuacja to były jaja! Monty Python by tego nie wymyślił :)

A co do Harcerza, ta sprawa jest gorsza. Wydaje mi się, że to pokłosie obecnej narracji historycznej, a z drugiej strony sytuacji polityczno-gospodarczej w Europie. No bo tak: obchodzimy jakiś tam „Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych” (czemu nie dzień pamięci Żołnierzy Września, czy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie?). Kreuje się ich na niezłomnych herosów, jedynych sprawiedliwych. Tzw. „Wyklęci” są w kibicowskich okrzykach, są na koszulkach, są w końcu przedmiotem bieżącej polityki. Młodzież potrzebuje bohaterów, pewnej mitologii. To może imponować, i imponuje. Zalały nas dziesiątki książek o „wyklętych”, pełno ich w mediach. Niektórzy przedstawiają historię w ten sposób, że można by pomyśleć, że naszym głównym wrogiem podczas wojny byli jacyś mityczni komuniści.
Kiedyś słowem kluczem był „Żyd”. Był przeciwnikiem, uosobieniem zbiorowego lęku. Jeszcze w latach 90. Nikt go nie widział, nikomu nic nie zrobił, ale był, czyhał na nas. Teraz są komuniści. „A na drzewach zamiast liści…” i „precz z komuną!” podczas przemówienia Władysława Bartoszewskiego na Powązkach w rocznicę wybuchu Powstania. Na pogrzebie Wisławy Szymborskiej, na wykładach opozycjonisty Adama Michnika. Boże zlituj się! Pewnie większość z tych młodych ludzi nawet nie wie o co w tym wszystkim chodzi. Nie wie co to komunizm, a o rtm. Pileckim wie tyle ile im stadionowi koledzy powiedzieli.
A Niemcy? A Niemcy walczyli z bolszewizmem, z komunistami.
Do tego dochodzą książki rozpatrujące kwestię ewentualnego aliansu Polski i III Rzeszy. Zresztą jedna z nich odniosła komercyjny sukces...
Młodym, głupim, nieoczytanym może wszystko się popieprzyć… Wydaje mi się, że siła oddziaływania tego typu książek jest wbrew pozorom duża.
Ostatnio przeglądałem w księgarni jakąś nową pozycję o Powstaniu Warszawskim. Na pierwszej stronie pisało dużymi literami coś o „Największym zrywie Narodu Polskiego”. Kiedyś mówiono o największym zrywie Podziemnego Państwa Polskiego, albo o zrywie mieszkańców Warszawy. Książka „polecana” przez bardzo prawicowe media.
Po drugie obecna sytuacja w Europie. Ruchy nacjonalistyczne, radykalne zyskują na znaczeniu. Widać i słychać. Widać było także na Monte Cassino.
Wikła się historię w to wszystko, miesza się w głowach ludzi. A harcerze z „Szarych Szeregów” nie mieli dziewczyn, nie całowali się, nie dotykali się, nie uprawiali miłości. Oni tylko walczyli za Naród.
Przepraszam za wątki polityczne. To żaden manifest, jedynie moje obserwacje.
Jurek pisze: Gdyby któryś z moich ludzi się w uniformie SS pokazał to zapewniam ,że na ostrej połajance by się nie skończyło. Takie są skutki słabego edukowania historycznego w jednostkach i samowolnego na ślepo czytania.:P
A skąd mamy pewność, że starsi koledzy albo drużynowy nie mają podobnej sieczki w głowie?
Jurek pisze: Mam nadzieję tylko ,że ten przypadek nie będzie traktowany jako wyznacznik zachowania całości.
Nie będzie. Była cała masa sympatycznych, robiących fajne rzeczy harcerzy i jeszcze więcej fajnych harcerek.

Psze pana, ja już policzyłem. Stoją sto dwadzieścia trzy osoby. Czuwaj!

Olo:)
Timex611
Posty: 1
Rejestracja: pn 02 cze, 2014 5:51 pm
Lokalizacja: Polska

Post autor: Timex611 »

Witam to jest sprostowanie dla Pana. To że no z kolegą rozmawiałem o nie których rzeczach to bym prosił o nie wynoszenie tego poza obręb 200 m z którego mogliście nas słyszeć bo no jakoś ważę słowa przy nie znajomych a zwłaszcza jak jest to takie wydarzenie. II sprawa też jest taka że no nie ładnie podsłuchiwać. I potem wypisywać informacje przeinaczone na forum. Sprostowanie jest takie że tamtego wieczoru zatrzymałem was bo już kładem się spać z kolegą i stwierdziliśmy że skoro idą rekonstruktorzy tacy sami jak my to może porozmawiamy chwilę. Ale wyszło nie zbyt ciekawie i nie zbyt rozmownie. Mój przyjaciel miał dziadka w SS i ma po nim pamiątki ma też do niego sentyment ( od niesienie do munduru). I to nie była 23 tylko jakoś 22- 30 bo po tym dniu padaliśmy wszyscy na twarz ze zmęczenia. I no jednak wydaje mi się że rozmów prywatnych i innych nie powinno się umieszczać na forum bo też bym mógł wiele napisać o rekonstruktorach. Tyle mojego sprostowania jeśli jakoś ktoś poczuł się urażony to no przepraszam. Ale fakty zostały przeinaczone w celu oczernienia ZHP a na przyszłość prosił bym jednak nie podchodzić tak blisko i tak głośno do namiotów bo to też jest lekko niemiłe. Jednak pragnę nadmienić że jest wiele ludzi którzy robią SS i no to chyba nie jest złe jak się ma do tego dystans odpowiedni. i na sam koniec pragnę dodać że oczerniania kolegów z jednej strony rekonstrukcji jest no ciosem poniżej pasa , i samo umieszczanie w internecie też jest niezbyt miłe bo równie dobrze mógł bym to sam zrobić. Osobiście jest mi bardzo źle z tym że sprostowanie muszę pisać w takiej formie i na forum. Mając na uwadze ważność uroczystości oraz jakiegoś szacunku do tego co sami robimy. Bo niema sensu oczernianie się nawzajem. Pozdrawiam czytających i innych.
Tak jest Panie Sierżancie !
Awatar użytkownika
Sebol
Posty: 168
Rejestracja: pn 11 mar, 2013 3:23 pm
Lokalizacja: Bielsko B.

Post autor: Sebol »

Przepraszam ale po prostu nie mogę, tego nie da się czytać ! Tak chaotycznego postu dawno nie widziałem. Gramatyka zdań i interpunkcja powala... kolejna kontrowersja przynajmniej dla mnie. I pytanie: Jaki jest poziom edukacji i języka polskiego na przykładzie harcerstwa? Chłopie masz 19 lat, a piszesz jak dziecko na poziomie klasy 6-7 ??? /wg.starego modelu/. Nikt tu nie wymaga poezji i wyszukanego słownictwa ale jak już coś piszesz, to przed publikacją przeczytaj to co napisałeś i zastanów się czy jest to spójne.

Jeśli Twoja komunikacja werbalna jest na podobnym poziomie to wcale się nie dziwie, że nie zostałeś zrozumiany tak jak byś chciał nim zostać...

...nie musiał byś wtedy niczego prostować, a Twój rozmówca nie był by zażenowany.


I na koniec, nigdzie w tekście pt."Harcerz" nie ma ani słowa na temat Twojej organizacji.
Timex611 pisze:... Ale fakty zostały przeinaczone w celu oczernienia ZHP...
... to podchodzi pod objawy paranoi, ale nie ja tu jestem lekarzem ;)
Awatar użytkownika
Jurek
Posty: 1399
Rejestracja: pt 28 maja, 2010 4:21 pm
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Jurek »

Tematu edukacji szkolnej nie poruszę jako nauczyciel przynajmniej z zawodu :P

Natomiast co do domniemanego celowego "oczernienia ZHP". Ani razu nazwa się organizacji nie przewinęła i prawdę mówiąc miałaby ona jakkolwiek marginalne znaczenie. Mówię to jako były członek ZHR będąc dumnym z długiego w niej działania. Natomiast nie robi to różnicy w tej sytuacji. Bo uważam za nie na miejscu założenie munduru SS przez harcerza. Osoby będące poza organizacjami mogą mieć do tego stosunek jaki chcą. Według mnie natomiast harcerzowi pewnych rzeczy po prostu nie wolno. Ze względu na pamięć o własnych bohaterach, z którymi się jednako utożsamiamy. W ramach prób lub zwyczajnie dla siebie czytane są książki pokroju "Kamieni na szaniec". Jest przecież cała masa innych książek tematu dotyczących, również mówiących o Powstaniu. Wobec tego widok harcerza w mundurze SS napawa mnie odrazą. Mundurem dla harcerza jest mundur AK itp. Jak dla mnie, nie zmuszam do podzielania poglądu, założenie munduru SS przez harcerza jest obrazą pamięci tych ludzi do których etosu się odwołujemy. Jeśli ktoś natomiast w tym sprzeczności nie widzi i nie czuje pewnego zniesmaczenia to bardzo współczuję jemu i jego znieczulicy. Albo braku należytej edukacji. No są pewne imperatywy jak dla mnie.

Starczy bo się uniosę za bardzo,
Jurek
"Ufaj Szembekowi. Szembek nie zdradzi"
Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Grzegorz »

Jurek pisze:...widok harcerza w mundurze SS napawa mnie odrazą. Mundurem dla harcerza jest mundur AK itp. Jak dla mnie, nie zmuszam do podzielania poglądu, założenie munduru SS przez harcerza jest obrazą pamięci tych ludzi do których etosu się odwołujemy. Jeśli ktoś natomiast w tym sprzeczności nie widzi i nie czuje pewnego zniesmaczenia to bardzo współczuję jemu i jego znieczulicy. Albo braku należytej edukacji. No są pewne imperatywy jak dla mnie.
Jak bym siebie czytał. Brawo.

Ustawowo zakazałbym rekonstruowania W-SS/SS bez względu na argumentację „że ktoś to przecież musi robić”, bo inaczej rekonstrukcja historyczna nie jest „historyczna”. Ubecja w PRL miała tę samą argumentację mimo własnego poczucia plugastwa tego, czym się zajmuje. To samo z ORMO-wcami i innym mętami tego typu. Zawsze jest ta sama argumentacja - „bo ktoś to musi robić”. Nieprawda. Ci, co otwierali puszki z cyklonem B też oczywiście twierdzili, że „ktoś to przecież musiał robić”. Takie to są poziomy dyskusji o historii z niektórymi ludźmi.

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Grzegorz »

Chciałbym przegadać z Wami jeszcze jedną rzecz z zakresu etyki rekonstruktora, ponieważ coś mi się bardzo spodobało i stałem się tego czegoś żarliwym zwolennikiem i ‒ na ile mogę ‒ propagatorem.

Zainfekował mnie tą ideą Robert Zelman z GRH Kandahar (rekonstruują RAF Regiment). Przegadałem z nim kiedyś dłuższą chwilę i w minutę przekonał mnie do bardzo dobrej ‒ moim zdaniem ‒ idei. Jakoś wcześniej mi to nie przyszło do głowy, mimo że forum (także rekonstruktorskie) USMF jest pełne furii przeciwko temu, czemu sprzeciwia się też Robert, weterani RAF Regiment, a mnie to coś przekonało po prostu w minutę. Tu naprawdę moje słowa uznania dla Roberta Zelmana za prowadzenie tych spraw twardą ręką.

O co chodzi? Najogólniej o nieodznaczanie się, nieobwieszanie się odznaczeniami lub ich baretkami przez rekonstruktorów. Robert (żołnierz WP) opowiedział mi, z jakim sprzeciwem spotkał się ze strony weteranów RAF Regiment, gdy zakładał swoją GRH. Oni w ogóle nie chcieli słyszeć o tym, że ktokolwiek inny, poza prawdziwym RAF Regimentem, może nosić ich wszelkie mundury, insygnia, o odznaczeniach to już nawet nie wspominając. To samo jest na USMF. Jest tam taki do obmawiania dyżurny znienawidzony Brytyjczyk, który paraduje po różnych reenactingowycyh imprezach we współczesnym mundurze USMC aż kapiącym od odznaczeń. Gościom z USMF (w znacznym odsetku żołnierzom) same się kurki od rewolwerów odciągają na ten widok, że jakiś brytyjski cywil chodzi obwieszony jak choinka wszelkimi symbolami USMC i jego odznaczeń za wszelkie wojny, rany itp.

Etyczne przesłanie tej idei, jak widzę, jest takie ‒ „Człowieku, nie walczyłeś, nie byłeś ranny, to się nie odznaczaj odznaczeniami zarezerwowanymi wyłącznie dla prawdziwych weteranów. Chcesz być rekonstruktorem? OK, noś tylko mundur w »gołej« konfiguracji, czyli jedynie z kompletem oznak i odznak narodowych, stopni, rodzaju broni i jednostki, ale nic więcej”. Robert mówił mi, że długo zapewniał weteranów RAF Regimentu, że sam jako zawodowy żołnierz doskonale rozumie to stanowisko i nie dopuści, aby w jego GRH ktoś nosił jakieś nienależne mu brytyjskie odznaczenia wojskowe. I od razu była inna rozmowa i stosunki z RAF regimentowcami zrobiły się ciepłe i zaczęli pomagać przy tworzeniu grupy.

Całkowicie to popieram! Sam kończę konfigurację drugowojennej Ike Jacket i całkowicie wyzbyłem się myśli o jakichkolwiek baretkach na niej, mimo że będzie ona skonfigurowana na przełom 1944/1945, gdy chociaż jakąś jedną baretkę można by już mieć (choć też niekoniecznie). Nie chcę i nie będę miał, bo się nie należą, jakieś świętości w reenactingu powinny jednak być. Prawidłowo zrobiłem regulaminowy odstęp 3/8 cala (na baretki odznaczeń) między dolną krawędzią odznaki pilota szybowcowego, a górną krawędzią kieszeni, ale nic tam nie wstawię, żadnych odznaczeń, dokładnie w myśl etyki powyższej. Nie chcę żadnych odznaczeń i już, bo się nie należą.

Ale z drugiej strony nie popieram nawiedzonych ortodoksów i fanatyków. Jest taka postać w polskim reenactingu, która twierdzi, że np. jeśli się nie jest prawdziwym spadochroniarzem to raczej nie wolno sobie przypinać odznaki spadochroniarza z II wojny, bo się nawet nie wie, o co chodzi i nie zna się smaku skakania. No żeszszsz... :-) Oszołomstwo też musi mieć jakieś granice. Tak sobie nieraz myślę, że gdyby ów osobnik zobaczył mnie w mundurze pilota szybowcowego z II wojny, to zaraz by mnie przesłuchał, czy ja faktycznie jestem pilotem szybowcowym, bo inaczej to nie mam prawa być w tym mundurze. Albo gdyby mnie zobaczył w mundurze spadochroniarza to znowu sytuacja by się powtórzyła. I pewnie stałbym się dla tego pana czarnym bohaterem jego różnych postów internetowych na takie tematy. No to co, to ja mam wkładać dla takich panów do munduru reenactingowego papiery, że rzeczywiście jestem (byłym) i pilotem szybowcowym, i spadochroniarzem, bo inaczej pan mnie gdzieś w necie obsobaczy?

Albo np. jak taki pan zobaczy rekonstruktora-żandarma od aliantów zachodnich, to zaraz go przepyta, czy zna jujitsu wg tego, czego uczył Fairbairn w latach 30. i 40., bo jak nie, to ściągaj bracie mundur żandarma, ponieważ nie masz prawa go nosić. :-)

Albo jak nosisz mundur rekonstruktorski lekarza to pokazuj mi tu bracie zaraz dyplom lekarza, bo jak nie to wstyd i skandal. :-)

No kurczę, jakieś granice kabaretu chyba powinny być...? A może nie...? :-)

Chętnie zobaczę, co o tym myślicie.
Awatar użytkownika
Grohl
Administrator
Posty: 1320
Rejestracja: pt 31 mar, 2006 2:53 pm
Lokalizacja: Szamotu³y/Poznañ
Kontakt:

Post autor: Grohl »

Ha! Genialny temat - i na pewno bardzo kontrowersyjny :)

Wielokrotnie sobie myślałem o tym zagadnieniu i wydaje mi się, że kluczem do rozwiązania tego problemu jest po prostu zdroworozsądkowy umiar. Jak to rozumiem?

W teorii zgadzam się bowiem z Tobą Grzegorzu - jak komuś nie nadano odznaczenia, to nie ma prawa go nosić. Łatwo jednak w taki sposób dojść do wniosku, że nawet samego munduru nie można nosić, bo przecież się nie służyło w konkretnej jednostce. Nie idąc tak daleko sęk też w tym, w jaki sposób ustalić, co "można" a czego "nie można" zakładać? Bo ja nie umiem tego określić w sposób jednoznaczny - niby dobry wyznacznikiem jest rozróżnienie na oznaki "przydziałowe" i odznaczenia za służbę. Ale co zrobić np. z Krzyżami Żelaznymi, których nadano w trakcie I i II wojny światowej koło 9 mln? Chyba wszyscy się zgadzamy, że rozwiązanie na zasadzie "to było popularne to wolno, a to rzadsze, więc nie wolno", jest kulawe z zasady.

Dlatego też sądzę, że najważniejsze jest przede wszystkim świadome zakładanie na siebie wszystkich elementów rekonstruowanej postaci. Dużą rolę odgrywa tu też grupa, której zadaniem musi być odpowiednie wpływanie na swoich członków. Efekt powinien być taki, że w grupie reko liczącej 15 osób stosunek kadry do szeregowych jest zbliżony do realiów. Efekt powinien być też taki, że być może jedna, albo dwie osoby mogą na siebie coś "dowiesić", ale tylko w celu - nazwijmy to "prawdy historycznej", a nie jako pokazywanie jakim się jest fajnym. Bo też niektóre odznaczenia niejako przynależą do stopni czy funkcji, a w końcu to przecież je odtwarzamy.

Osobiście mam też takie odczucie, że mniej mnie drażnią ludzie, którzy trochę "przesadzili" z ilością odznaczeń, ale umieją je założyć i odpowiednio wyglądać niż specjaliści w samych mundurach z pasami na jajach, brzuchem i odznaką spadochronową, bo "20 lat temu skakałem gdzieś tam".

Bardzo chętnie podyskutuję o tym dalej :D
Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Grzegorz »

Grohl pisze:Nie idąc tak daleko sęk też w tym, w jaki sposób ustalić, co "można" a czego "nie można" zakładać? Bo ja nie umiem tego określić w sposób jednoznaczny...
Właśnie o tym chciałbym podyskutować - o tym złotym, kompromisowym środku i czy on w ogóle istnieje? Bo całkowicie zgadzam się też z Tobą, że różne medale dawane garściami niemal „z rozdzielnika”, taka masówka, która w wielu siłach zbrojnych istnieje, to faktycznie mogłaby ewentualnie być dopuszczona do użytku w reenactingu.
Grohl pisze:Efekt powinien być taki, że w grupie reko liczącej 15 osób stosunek kadry do szeregowych jest zbliżony do realiów.
Szefowa mojego SH, Emanuela, jest mądra i bezlitosna zarazem dla naszego środowiska. Jak mawia Emi - „Każdy chce być kapitanem”. I ma dziewczyna rację, jak się tak popatrzy po świecie reko. Dokładnie to samo mówił mi wspomniany Robert Zelman. To tylko ja jestem oryginałem, który chce mieć najniższy możliwy stopień przewidziany dla pilota szybowcowego.

:-)
ODPOWIEDZ