Kolejne drugowojenne tabu naruszone

Moderator: Mike

Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Kolejne drugowojenne tabu naruszone

Post autor: Grzegorz »

Kolejne drugowojenne tabu naruszone. Tabu dramatyczne dla wielu kobiet, acz nie dla wszystkich. Polecam wywiad z autorką tej książki.
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,1521 ... tml#TRwknd

Samej książki „Wojenne związki” jeszcze nie znam, więc się nie wypowiadam.

Podobnie było we Francji, tylko może nawet gorzej z czysto ludzkiego, moralnego punktu widzenia. Już nie pamiętam, który historyk to napisał (amerykański, brytyjski czy kanadyjski), ale jest wyraźnie stwierdzone przez aliantów po D-Day, że nader często nie byli witani przez Francuzów chlebem i solą, a nieraz wręcz wrogo. Bo wrośli w okupację, była już dla nich stabilizacją, potworzyły się francusko-niemieckie konkubinaty, w zasadzie Francuzi zaakceptowali, że jest, jak jest, ale dopóki się do nich nie strzela to jest okay i nie ma się o co czepiać. Jakiś taki konformizm i oportunizm do ostatnich granic. Pod tym względem mentalności francuska i polska chyba jednak sporo się różnią, gdy się spojrzy na drugowojenne historie naszych narodów.

Dobrze, że różne drugowojenne tabu upadają. Ja chyba najbardziej czekam (ale pewnie się nie doczekam z przyczyn political correctness) na książkę o prawdziwych relacjach we Francji pomiędzy FFI a aliantami. W żadnej książce o tym się nie przeczyta, ale te relacje były złe, bardzo złe, a czasami wręcz wrogie, gdy z odbezpieczoną bronią stawali naprzeciw siebie alianci i jacyś ludzie z opaskami FFI, a każdy bandzior mógł sobie taką opaskę namalować i robić co chce i było to nieweryfikowalne czy to faktycznie żołnierz FFI, czy zwykła szumowina? Nie miałem pojęcia o tak koszmarnych relacjach między aliantami a FFI dopóki nie zacząłem korespondować z ś.p. ppłk Edwardem S. Hamiltonem z amerykańskiej 90. DP. Alianci po D-Day (na podstawie własnych obserwacji i doświadczeń) mieli FFI raczej za awanturników niż faktycznie jakąś siłę patriotyczną, bojową i pomagającą aliantom. Tak, jak żaden aliant nie chciał (ze ściśle określonych powodów) walczyć razem z francuską dywizją pancerną Leclerka, tak też nikt nie chciał mieć nic wspólnego z FFI. Ciekawe, czy i to tabu ktoś kiedyś naruszy?
Patriotyzm jest rodzajem religii, jest jajkiem, z którego wylęgają się wojny - © Guy de Maupassant
Awatar użytkownika
Mike
Marszałek
Posty: 12013
Rejestracja: ndz 10 paź, 2004 10:29 pm
Lokalizacja: Poznañ

Post autor: Mike »

O, bardzo ciekawy, nie podejmowany szerzej dotąd temat... "Liźnięty" ledwie nieco w nakręconym przed kilkoma laty filmie "Joanna" z Urszulą Grabowską w roli głównej, no i kiedyś też występował w świetnym serialu "Dom".
Grzegorz pisze:Podobnie było we Francji, tylko może nawet gorzej z czysto ludzkiego, moralnego punktu widzenia. Już nie pamiętam, który historyk to napisał (amerykański, brytyjski czy kanadyjski), ale jest wyraźnie stwierdzone przez aliantów po D-Day, że nader często nie byli witani przez Francuzów chlebem i solą, a nieraz wręcz wrogo. Bo wrośli w okupację, była już dla nich stabilizacją, potworzyły się francusko-niemieckie konkubinaty, w zasadzie Francuzi zaakceptowali, że jest, jak jest, ale dopóki się do nich nie strzela to jest okay i nie ma się o co czepiać. Jakiś taki konformizm i oportunizm do ostatnich granic. Pod tym względem mentalności francuska i polska chyba jednak sporo się różnią, gdy się spojrzy na drugowojenne historie naszych narodów.
O tak. Polacy z 1. Dywizji Pancernej, choć witani na ogół serdecznie we Francji, na pewno nie natrafiali tam na taką bezinteresowną, ślepą wręcz wdzięczność czy życzliwość, jak w Belgii oraz Holandii.
Rzecz jasna też inny był odbiór Polaków, egzotycznych w sumie nieco wyzwolicieli we Francji, a inny-Amerykanów i Brytyjczyków-niby Aliantów, ale takich, którzy w oczach Francuzów jawili się nieraz jako ci, którzy francuskiej pozycji czy też wpływom w powojennym ładzie zaszkodzić mogą.

Co do FFI-pełna zgoda, przewija się to też w polskich dokumentach i relacjach.
Hit first. Hit hard. Keep on hitting.
Awatar użytkownika
Olsen
Posty: 245
Rejestracja: czw 23 kwie, 2015 9:57 am
Lokalizacja: Zduñska Wola

Post autor: Olsen »

Podczas lądowania we Francji Brytyjczycy byli bardzo nieufni w stosunku do miejscowej ludności. Zarówno Terenowa Służba bezpieczeństwa jak i żandarmeria miały bacznie obserwować członków FFI bo obawiano się, że są ich szeregi przesycone są konfidentami Abwehry. Co więcej Brytyjczycy otwarcie liczyli się z możliwością wystąpienia Francuzów po stronie Niemców. Obawiano się, że Francuzi będą chcieli wziąć odwet za ewakuację z Dunkierki i Mers-el-Kebir, bo pamięć o tych wydarzeniach była podsycana przez propagandę rządu Vichy.
Inna sprawa, że dziewczęta we Francji często bardzo się przywiązywały do swych niemieckich kochanków, często aż do granic. Kiedy wreszcie Amerykanie wyszli z plaży Omaha to żołnierze 6 specjalnej brygady inżynieryjnej znaleźli w okopach między zwłokami Niemców, ciała Francuzek, które zginęły w wyniku bombardowania.
Zawsze jest pora na herbatę i ciastka.
Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Grzegorz »

Mike pisze:Co do FFI – pełna zgoda, przewija się to też w polskich dokumentach i relacjach.
Olsen pisze:Podczas lądowania we Francji Brytyjczycy byli bardzo nieufni w stosunku do miejscowej ludności. Zarówno Terenowa Służba bezpieczeństwa jak i żandarmeria miały bacznie obserwować członków FFI bo obawiano się, że są ich szeregi przesycone są konfidentami Abwehry. Co więcej Brytyjczycy otwarcie liczyli się z możliwością wystąpienia Francuzów po stronie Niemców. Obawiano się, że Francuzi będą chcieli wziąć odwet za ewakuację z Dunkierki i Mers-el-Kebir, bo pamięć o tych wydarzeniach była podsycana przez propagandę rządu Vichy.
FFI mogło co najwyżej mieć względnie dobre relacje z takimi alianckimi ludźmi, jak Jedburghersi, OSS, SOE i SAS. Ale to tylko na zasadzie wzajemnego instrumentalnego traktowania się i współzależności we wspólnym interesie, ale raczej nie z wielkiej miłości wobec siebie. De Gaulle (prawie) nie tolerował Eisenhowera i maniera ta przenosiła się na poziom działań operacyjnych.

Tak, jak te mniej więcej blisko 40 lat przyswajam różne materiały o ETO i o poinwazyjnej Francji tak jakoś nie pamiętam jednego ciepłego słowa o relacjach aliantów z FFI. Z lat mojej intensywnej korespondencji z weteranami amerykańskiej 90. DP obraz wzajemnych relacji jest po prostu koszmarny. Wszyscy Amerykanie zapamiętali FFI (albo i jakichś przebierańców za FFI, bo tego nikt nigdy nie wiedział) jako wiecznie pijaną szumowinę niespecjalnie walczącą z Niemcami, za to rabującą i dokonującą samosądów albo zajmującą się wyrównywaniem jakichś zadawnionych rachunków między Francuzami.

Takie dwa przykłady:

1. Pewnego razu w kotle Falaise przybiegli do 90. DP jacyś Francuzi z pobliskiej wsi z prośbą, żeby ich ratować, bo paru wioskowych bandziorów wymalowało sobie opaski FFI, chodzą po wsi z bronią i dawaj wyrównywać zadawnione przedwojenne rachunki z sąsiadami. Biją, plądrują itd. A przerażeni ludzie mówią, że te męty nigdy w nic się nie angażowały poza awanturnictwem i że oni nie są z żadnego FFI tylko że się podszywają. Alianci raczej się nie mieszali do takich spraw, ale czasami ktoś nie wytrzymywał widząc wszędzie, co to FFI tak naprawdę sobą reprezentuje. No to wysłano patrol do tej wsi, pijanym mętom z opaskami FFI pogrożono kalibrami .30 i .45 i jakoś się we wsi uspokoiło, choć oczywiście nie wiadomo, co się działo dalej po odjeździe 90. dywizji.

2. To wiem od wspomnianego ppłk. Hamiltona też z 90. DP. Znowu coś z kotła Falaise. Idzie sobie drogą kompania z jego batalionu. Przy drodze stoi wielka stodoła. Ze stodoły dobiegają najdziksze wrzaski po francusku i niemiecku. Kompania wpadła do tej stodoły z palcami na cynglach i co widzi: Trwa w najlepsze „impreza” FFI. Prawie w trupa pijana banda ludzi z opaskami FFI bawi się w podrzynanie gardeł niemieckim jeńcom, a ci jeńcy to szkopscy gówniarze, same jakieś takie nastoletnie gnojki, ale umundurowane. Niemcy mają związane ręce, paru już leży z poderżniętymi gardłami, a reszta czeka na swój identyczny los, a państwo z FFI chla i ma z tego zabawę. Tu już było groźnie, bo obie strony, znaczy FFI i 90. DP, wycelowały w siebie i nikt nie chciał odpuścić. Wreszcie jak się do tej stodoły naszło tylu chłopa z tej kompanii, że stało się wiadome, iż jeden strzał od Francuzów i mogą się oni wszyscy pożegnać z życiem to dopiero wtedy odpuścili.

I takie to były międzyalianckie „przyjazne” relacje. Dziś nikt nie kwapi się do opisywania takich spraw, a przecież takich zdarzeń we Francji musiały być tysiące i ogólny obraz FFI w oczach aliantów był zły. Ale tak, jak de Gaulle i Eisenhower nie eskalowali złego napięcia między nimi, tak też utarło się jakoś, żeby nie prać brudów FFI przez aliantów.
Ostatnio zmieniony wt 20 gru, 2016 8:56 pm przez Grzegorz, łącznie zmieniany 1 raz.
Patriotyzm jest rodzajem religii, jest jajkiem, z którego wylęgają się wojny - © Guy de Maupassant
Awatar użytkownika
Grzegorz
Posty: 1424
Rejestracja: czw 30 mar, 2006 3:34 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Grzegorz »

Mike pisze:O, bardzo ciekawy, nie podejmowany szerzej dotąd temat... "Liźnięty" ledwie nieco w nakręconym przed kilkoma laty filmie "Joanna" z Urszulą Grabowską w roli głównej, no i kiedyś też występował w świetnym serialu "Dom".
Olsen pisze:Inna sprawa, że dziewczęta we Francji często bardzo się przywiązywały do swych niemieckich kochanków, często aż do granic. Kiedy wreszcie Amerykanie wyszli z plaży Omaha to żołnierze 6 specjalnej brygady inżynieryjnej znaleźli w okopach między zwłokami Niemców, ciała Francuzek, które zginęły w wyniku bombardowania.
Mnie te wszystkie sprawy uświadomiła moja ś.p. mama – podczas wojny nastolatka, ale już nie taka głupia gęś w warunkach wojennego przyspieszonego dojrzewania.

Coś jednak sprawiało, że polskie kobiety wiązały się z Niemcami, a nie z ruską dziczą. Przecież i to okupant, i to okupant. Tylko że kulturowa przepaść między frycem a ruskiem była jak Kanion Eldorado.

Co mogło spotkać (pod okupacją) polską dziewczynę ze strony fryca, a co ze strony sowieckiej hołoty? Oczywiście, że szkop był wrogiem, tylko czego by o tym wrogu nie mówić był on z naszego obszaru kulturowego. Był kulturalny, szarmancki, dżentelmeński, wręcz czuły. Ze strony ruskiej pijanej szumowiny polską dziewczynę mógł spotkać (oby „tylko”) gwałt, jeśli nie gwałt, rabunek domowego mienia i mord.

Coś te nieszczęsne polskie kobiety popychało w ramiona Niemców i domyślam się co. Przez całą wojnę mama pracowała w sklepie spożywczym. Poza tym mieszkała w kamienicy czynszowej przed wojną zajmowanej przez lotników wojskowych, a po wkroczeniu Niemców oczywiście zaanektowanej przez frycownię. Tak więc obserwacji mama miała co niemiara.

Jako normalna Polka fryców oczywiście nie tolerowała, ale jednego nie mogła im odmówić. Byli grzeczni, kulturalni, nie napastliwi, wręcz szarmanccy. Pewnie właśnie takie czynniki ujmowały dojrzałe polskie kobiety, które wchodziły w silniejsze związki z hitlerowcami. Był ten szkop jednak z naszego obszaru kulturowego. Moja mama nigdy nie spotkała się z jakimkolwiek przejawem chamstwa od szkopa. Już nie mówiąc o tym, żeby jakaś szkopska łapa wyciągnęła się pod sukienkę. Sto procent frycowni, jaka robiła zakupy w sklepie mamy zawsze grzecznie zwracało się do niej per Fräulein i zawsze był ten okupant superuprzejmy i nigdy niczego nie ukradł, za wszystko grzecznie płacił, a przecież spokojnie mógłby wszystko ukraść i sobie pójść, nieprawdaż? Mógłby wpaść do sklepu, wszystko zagrabić i kto by mu coś zrobił? Ale nigdy tak się nie stało.

Zestawmy to teraz (przepraszam, ale inaczej tego nazwać się nie da) z ruskim bydłem. Jak już fryce się wycofali, a wkroczyła ruska dzicz, to w pierwszej minucie po wkroczeniu pijanego w trupa ruskiego bydła co owo bydło zrobiło? Wpadło do sklepu, gdzie mama pracowała, w jedną chwilę ukradło wszystko, co w sklepie było, z pepesz bydło chciało zastrzelić mojego dziadka, ale było tak pijane, że nie trafiło i dziadek uciekł, a nawet gdyby to bydło chciało zgwałcić moją mamę to i tak było zbyt pijane, aby poradzić sobie z tym „zadaniem” i mama też uciekła.

Itd., itp. Z dzisiejszej perspektywy jest oczywiście niezbyt miłe przyswajanie informacji, że Polki pod okupacją wiązały się z Niemcami, ale które kobiety w okupowanej Europie nie robiły takich rzeczy? Wszystkie to robiły. Dla ówczesnych kobiet szkop, mimo że okupant, miał jakiś pociągający urok. A dalej to już niech się wypowiadają psychologowie, socjolodzy i seksuolodzy.
Patriotyzm jest rodzajem religii, jest jajkiem, z którego wylęgają się wojny - © Guy de Maupassant
ODPOWIEDZ